Rachunek sumienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego - gdyby CBA miało sumienie, a jego szefowie i promotorzy nie uważali, że cel uświęca środki - wyglądałby tak:

Reklama

- Powierzenie kierowania biurem politykowi związanemu z PiS - minus.
- Brak kontroli parlamentarnej - minus.
- Postawienie sobie za cel walki z lekarzami - minus. Za zwalczanie drobnej, w gruncie rzeczy, korupcji w służbie zdrowia powinna odpowiadać policja. Tu strzelano z armaty do wróbla.
- Po paru prowokacjach na lekarzy padł jednak strach i niejedna operacja odbyła się bez łapówki i dowodów wdzięczności - plus.


- Nieudana operacja specjalna przeciwko Andrzejowi Lepperowi, która w dodatku budzi podejrzenia co do jej intencji i okoliczności przeprowadzenia - minus.
- Złapanie na przyjmowaniu łapówki posłanki PO Beaty Sawickiej - plus.
- Wykorzystanie materiałów operacyjnych z tej prowokacji podczas kampanii wyborczej do uderzenia w Platformę Obywatelską i insynuacje o zamieszaniu w rzekomą aferę z prywatyzacją szpitali innych polityków tej partii - minus.
- Zatrzymanie na korupcji ludzi związanych z korupcją w sporcie - plus.


- Zdjęcie ich, zanim weszli do gmachu, w którym urzędował minister sportu Tomasz Lipiec mianowany na to stanowisko przez PiS - minus.
- Zatrzymanie Lipca - plus.
- Zrobienie tego po wyborach, na podstawie materiałów, które zgromadzono już wcześniej - minus.
- Kontrolowane przecieki do wybranych mediów mające pokazywać sukcesy CBA - minus.


- Nieznana skala stosowania podsłuchów i prowokacji - minus.
- Brak pewności, że materiał z tych spraw zostanie wykorzystany wyłącznie dla celów prokuratorsko-sądowych, a nie gry politycznej i na konferencjach prasowych - minus.

Podsumowanie - na jedenaście minusów tylko cztery plusy.
Ale to nie koniec. Nie wiadomo, do kogo jeszcze przed zmianą rządu agenci CBA zapukają o 6 rano. I czy nie będą to np. politycy PO, o których prezydent mówił jeszcze przed wyborami, że powinni stracić immunitety. Wczorajsza akcja CBA była pierwszą po wyborach. Czy będą następne?