Wywiezienie tajnego archiwum do ośrodka prezydenckiego, wokół którego skupia się po przegranych wyborach PiS, było politycznym tematem numer jeden od sobotniego poranka.

Reklama

"Poleciłem sprawdzenie wszystkiego Służbie Kontrwywiadu Wojskowego" - ogłosił minister obrony Bogdan Klich. Była to jedna z pierwszych jego decyzji oprócz zdymisjonowania Antoniego Macierewicza z funkcji wiceministra.

W południe zareagowała Kancelaria Prezydenta: "Nie było nielegalnego przenoszenia dokumentów byłych WSI do Kancelarii Prezydenta. Kancelaria jedynie udostępniła komisji weryfikacyjnej <dodatkowe pomieszczenia> w budynku BBN <z uwagi na jej trudności lokalowe>" - napisał w specjalnym oświadczeniu prezydencki minister Michał Kamiński.

W rzekome trudności lokalowe w ogromnych budynkach służb wojskowych nie wierzą jednak politycy PO, PSL ani LiD. "To absurdalne. To ma tyle wspólnego z prawdą, jak to, że minister Macierewicz chciał wyjechać na wycieczkę krajoznawczą do Afganistanu" - skomentował Grzegorz Schetyna, szef MSWiA. "Ta sprawa zostanie wyjaśniona, i to w najbliższych dniach" - zapowiedział w TVN 24.

Reklama

Podobnie mówił Paweł Graś, polityk PO, który w kancelarii premiera Tuska będzie odpowiedzialny za służby. "Te dokumenty znajdą się szybciej z powrotem, niż się wydaje tym, którzy je wywozili w dniu zaprzysiężenia rządu" - oświadczył Graś. W poniedziałek wyjaśnienia ma złożyć Jan Olszewski, który zastąpił Antoniego Macierewicza na stanowisku szefa komisji weryfikacyjnej i zdecydował o przenosinach.

Decyzji o wywiezieniu archiwum bronią politycy PiS. "To burza w szklance wody" - mówi poseł PiS Marek Suski i oskarża Platformę Obywatelską, że "szuka haków na PiS".

"To nie archiwum WSI, tylko komisji weryfikacyjnej" - precyzuje były minister obrony Aleksander Szczygło, pomijając fakt, że komisja korzysta i kopiuje akta z archiwów służb.

Reklama

Najwięcej dział wytoczył Antoni Macierewicz, który uważa, że bardzo dobrze się stało, że część dokumentów przeniesiono do BBN. Dlaczego? Bo, jak powiedział: "Prezydent gwarantuje bezpieczeństwo pracy komisji". Macierewicz uważa też, że krytyka tej decyzji to "bulwersujący atak", dowodzący "manipulacji ludzi dawnych WSI, którzy chcą odwrócić bieg wydarzeń i podjąć powtórnie obronę skompromitowanej instytucji".

Platforma nie pozostaje dłużna i zapowiada skrócenie czasu pracy komisji weryfikacyjnej. "Kontrowersje wynikające z działalności ministra Macierewicza wskazują na to, że komisja powinna skończyć swój żywot znacznie wcześniej niż w czerwcu 2008 roku" - mówił w Radiu ZET Bogdan Chlebowski, szef klubu PO.

"Można przypuszczać, że Macierewicz i Olszewski chcą coś ukryć przed opinią publiczną" - uważa Ryszard Kalisz z LiD. Natomiast nocną akcję tak spuentował dla DZIENNIKA Grzegorz Napieralski (LiD): "Trudno nie mieć skojarzeń ze scenami z <Psów> Pasikowskiego. Noc, furgonetki i zapewne działające ksero. Dziwię się, że prezydent legitymizuje takie działania".


DZIENNIK ujawnił, że:


•Pod osłoną nocy, tuż przed przejęciem władzy przez ekipę Donalda Tuska, tajne archiwum zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych wywieziono do Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

• Były to materiały komisji weryfikacyjnej: teczki personalne oficerów, akta tajnych operacji, dane agentów, protokoły wysłuchań żołnierzy WSI, tajne akta innych służb oraz IPN, które ściągnęła komisja