W niedzielę główny inspektor sanitarny wydał rekomendację, zgodnie z którą z powodu zagrożenia koronawirusem nie powinny odbywać się zgromadzenia z udziałem powyżej 1 tys. osób. Jak słyszymy od polityków z obozu władzy, poważnie rozważane są kolejne kroki. – Jeśli sytuacja się nie zmieni, to możliwe, że jeszcze w tym tygodniu wprowadzony zostanie odgórny zakaz wszelkich imprez masowych. W przypadku imprez plenerowych jest mowa o wydarzeniach powyżej 1 tys. osób, a tych organizowanych w budynkach limit to 300 osób – mówi nam osoba z otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy.
To oznaczałoby realny problem w prowadzeniu kampanii dla wszystkich sztabów. Przykładowo, konwencja inauguracyjna Andrzeja Dudy zgromadziła ok. 6 tys. osób. Już dziś sztaby pracują więc nad zmianą formuły prowadzenia kampanii. Wczoraj odbyło się specjalne posiedzenie sztabu Andrzeja Dudy poświęcone wyłącznie koronawirusowi i ewentualnemu przeformatowaniu kampanii. Odwołanie konwencji programowej prezydenta w drugiej połowie marca jeszcze wczoraj nie wchodziło w grę. – Na pewno jednak nie będzie to duże wydarzenie na ponad 1 tys. osób – zadeklarował wczoraj Adam Bielan, rzecznik sztabu Andrzeja Dudy.
Ludowcy deklarują, że będą się stosować do wszystkich zaleceń ze strony rządu. – Na razie liczymy, że sytuacja wróci do normy. Ale poza tym, co zalecą wojewodowie, może się pojawić po prostu strach przed uczestniczeniem w spotkaniach, gdzie jest sporo ludzi. Nie da się prowadzić kampanii bez spotkań z obywatelami – mówi Miłosz Motyka z PSL.
– Będziemy stosować się do wszelki zaleceń sanitarnych. Zdrowie ludzkie jest najważniejsze. Jeśli epidemia w Polsce rozwinie się w takim kierunku jak we Włoszech, to nie sądzę, by można było efektywnie prowadzić kampanię – mówi Jan Grabiec z Platformy.
Reklama
Szymon Hołownia już zapowiedział rezygnację z dużych otwartych spotkań. "Rezygnujemy aż do odwołania, aż do zmiany, ustabilizowania się sytuacji epidemiologicznej” – napisał w mediach społecznościowych.
PO czy PSL na razie nie szykują zmian, jeśli chodzi o trasy objazdowe kandydatów czy mniejsze spotkania z wyborcami. Ale wszyscy zdają sobie sprawę, że sytuacja bardzo szybko się zmienia. – To nie tyle kwestia tego, co my zrobimy, tylko co zrobią wyborcy. Bo jak będzie wyglądała kampania, jak na spotkania zacznie przychodzić po pięć osób? – można usłyszeć od polityków obu ugrupowań.
Największe zmiany mogą dotyczyć największych kampanijnych wydarzeń. PSL szykowało konwencję Władysława Kosiniaka-Kamysza na kwiecień, z kolei PO – dużą konwencję na koniec marca. Zalecenia GiS i postępy choroby stawiają pod znakiem zapytania oba wydarzenia. Ugrupowania będą starały się częściowo rekompensować słabnącą kampanię bezpośrednią działaniami w sieci czy mediach elektronicznych.
Wstrzymanie lub ograniczenie działań kampanijnych to niejedyny potencjalny scenariusz. W ostateczności w grę wchodzi nawet przesunięcie terminu wyborów. Rząd na razie obserwuje, jak choroba rozwija się w innych krajach i jakie z tego wnioski płyną dla Polski. – W Polsce jest 16 przypadków choroby, ale z dużym prawdopodobieństwem ta liczba będzie narastała. Jak będziemy widzieli, jak wygląda krzywa zakażeń, będziemy mogli podjąć decyzję w takich kwestiach jak wybory – mówił wczoraj na konferencji premier Mateusz Morawiecki. We wczorajszym wywiadzie dla DGP szef kancelarii premiera Michał Dworczyk nie wykluczał, że jeśli na skutek postępów choroby duże części Polski zostaną objęte kwarantanną i nie będzie jak przeprowadzić w nich wyborów, to będzie to rzutowało na możliwość przeprowadzenia wyborów w całym kraju. Wnioskowania o przesunięcie terminu nie wykluczają też w opozycji, mówią o tym np. ludowcy.
Odpowiedzialne za przygotowanie majowej elekcji Krajowe Biuro Wyborcze (KBW) na razie działa w standardowym trybie. Nie ma też problemu ze zgłaszaniem się chętnych do prac w komisjach wyborczych. – Pod koniec lutego odbyły się wybory na Słowacji i nic się nie wydarzyło. Nie ma sensu na razie panikować – mówi nam osoba zaangażowana w przygotowania.
Ewentualne przesunięcie terminu wyborów w sytuacjach nadzwyczajnych umożliwia art. 228 ust. 7 Konstytucji RP. Zgodnie z nim nie można ich przeprowadzić w czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu. Oznaczałoby to przedłużenie kadencji prezydenta.
Przesunięcie terminu wyborów umożliwia art. 228 ust. 7 Konstytucji RP