"Być może będzie to trochę wcześniejsza lub późniejsza data" - przyznaje generał Polko. "Dokładne ustalenie terminu jest możliiwe dopiero po rozmowach z Amerykanami i stroną iracką. Musimy ustalić, w jaki sposób ma to przebiegać, jak przekazać strefę i komu - czy 8. Dywizji Irackiej, czy Amerykanom" - mówi dziennikowi.pl wiceszef BBN.

Reklama

Rząd wyciągnął rękę

Termin wycofania polskich wojsk z Iraku podzielił prezydenta i premiera. Dziś przez ponad godzinę minister obrony narodowej przekonywał szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, że jesienią 2008 roku należy wycofać nasze wojska z Iraku. Prezydent - którego reprezentował Władysław Stasiak, szef BBN - nie chce skrócenia misji.

"31 października 2008 roku to kompromisowe podejście" - podkreśla minister obrony narodowej. "Dzisiejsza rozmowa z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego przybliżyła nas do porozumienia" - przyznaje Bogdan Klich. Wtóruje mu Władysław Stasiak. "Porozumienie jest blisko" - dodaje.

"To nie jest kwestia konkretnego dnia" - przekonuje generał Roman Polko w rozmowie z dziennikiem.pl. "Ale tego, że musimy być gotowi. Nie możemy wycofywać się chaotycznie. To musi być szybki rzut, aby w etapowej operacji nie narażać pozostałych w Iraku żołnierzy. Nie wyobrażam sobie, że wyjdzie 70 procent, a pozostałe 30 zostanie bez ochrony" - dodaje.

Z decyzjami trzeba się spieszyć

Minister Klich dopiero na jutrzejszym posiedzeniu rządu zdradzi, o czym rozmawiał z szefem BBN. Na razie nie chce ujawniać żadnych szczegółów mediom. Przekaże je Donaldowi Tuskowi, a wtedy premier wyśle na biurko prezydenta wniosek w sprawie terminu wyjścia naszych wojsk z Iraku.

Reklama

Z decyzjami trzeba się spieszyć. Jeśli prezydent nie podpisze wniosku rządu Donalda Tuska o przedłużenie misji - zakładającego jednocześnie wcześniejsze wycofanie żołnierzy - od 1 stycznia będziemy w Iraku nielegalnie - alarmuje DZIENNIK.

Lech Kaczyński - którego reprezentował Stasiak - nie ukrywa, że ma inne zdanie w tej sprawie niż Donald Tusk. Premier chce zakończyć misję w październiku 2008 roku, prezydent natomiast twierdzi, że nasze wojska powinny jeszcze przez jakiś czas zostać w Iraku.

"To nie jest wojna między Kancelarią Premiera a Pałacem Prezydenckim" - tłumaczy generał Polko. "Nie chodzi o straszenie wetem, ale by prezydent miał pełną wiedzę, by nie docierały do niego strzępy informacji z mediów" - tlumaczy.

Prezydent czeka na wniosek

Oliwy do ognia dolał jeszcze prezydencki minister Mariusz Kamiński. "Nie sądzę, aby prezydent podpisał wniosek w sprawie zakończenia misji w Iraku" - stwierdził wczoraj w Radiu Zet. "Jeśli prezydent odmówi podpisania wniosku, to powinniśmy wycofać polskie wojska z dniem 31 grudnia" - ripostował w TVN Donald Tusk.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak dodał dziś w Radiu Zet, że na biurko Lecha Kaczyńskiego wciąż nie trafił wniosek w sprawie irackiej misji. Ale rząd nie traci dobrej myśli. Premier i minister obrony narodowej liczą, że prezydent da się przekonać i skróci misję w Iraku.