Andrzej Talaga: Rząd chce jak najszybciej wycofać polskie wojska z Iraku, prezydent jest przeciwny. Po co właściwie mielibyśmy tam zostawać dłużej?

Reklama

Jarosław Kaczyński: Według mojej oceny misja koalicji międzynarodowej w tym kraju zakończy się w 2008 lub 2009 r. W takiej sytuacji powinniśmy wytrwać do jej finału i uczestniczyć na przykład w konferencji pokojowej kończącej konflikt. Doprowadzić do celu to, co zaczęliśmy, a nie wycofywać się przedwcześnie, dosłownie tuż przed finałem. Amerykanie to trudny sojusznik, ale nie można go zostawiać.

A jeśli pańskie założenie jest zbyt optymistyczne, niewiele wszak wskazuje na to, by za rok lub dwa sytuacja w Iraku ustabilizowała się? Trwają ataki na siły koalicji oraz starcia między szyitami i sunnnitami, niedawny odwrót Brytyjczyków z Basry pokazał, że jeszcze bardzo daleko tam do normalności, pewnie długo jeszcze jej nie będzie.

Oczywiście, mogę się mylić w ocenie, ale nawet jeśli misja międzynarodowa nie zakończy się tak wcześnie i potrwa kilka lat dłużej, zawsze mamy furtkę otwartą, w każdej chwili możemy rozpocząć przygotowania do ewakuacji. Warto jednak zaczekać.

Tam, na miejscu sprawy wyglądają źle, w ostatnim roku w polskiej strefie radykalnie wzrosła liczba ataków na siły koalicji. To chyba nie świadczy o postępującej stabilizacji?

Reklama

Rzeczywiście, kiedy byłem ostatni raz w Iraku nawet Zielona Strefa była ostrzeliwana, czekały już na nas amerykańskie helikoptery, które miały nas zabrać, ale musiały odlecieć wskutek ostrzału. Ostatnie działania sił koalicji w naszej strefie sprawiły jednak, że wroga aktywność osłabła.

Nie ma jednak gwarancji, że to początek końca rebelii. W przeszłości wielokrotnie słabła, by znów odradzać się z większą siłą. Tymczasem w Polsce trwa konflikt pomiędzy premierem i prezydentem. Czy zaproponowana przez rząd data zakończenia ewakuacji 31 październik 2008 jest realna?

Reklama

Najlepiej, gdybyśmy zaczekali do zakończenia całej operacji, ale skoro nie ma jedności w tej sprawie, musi dojść do porozumienia. Prezydent nie ma właściwie wyboru - albo mandat polskich sił wygaśnie, a to oznacza, że nie będzie można choćby wypłacać odszkodowań rannym i rodzinom ofiar, albo dojdzie do uzgodnienia z rządem daty wycofania wojsk. Mogłoby być to przedłużenie naszego mandatu o rok z możliwością wcześniejszej ewakuacji.

Na przykład w październiku?

Na przykład.