Nowe władze Ligi nie chcą, by ich partia była kojarzona z wojnami ideologicznymi. Chcą skupić się na działaniach wspierających przedsiębiorców i kampanii przeciw traktatowi lizbońskiemu. Stąd noworoczna inicjatywa p.o. szefa LPR Sylwestra Chruszcza. Alarmuje on, że dziś w Polsce każdy może zostać kominiarzem. A to z pewnością wpływa na drastyczny wzrost liczby śmiertelnych wypadków w wyniku zaczadzenia. Chruszcz apeluje, by wpisać kominiarzy na listę zawodów regulowanych. Uważa też, że minister Cezary Grabarczyk powinien zorganizować dużą kampanię informacyjną w sprawie zagrożeń zatrucia czadem.

Reklama

List Chruszcza do ministra infrastruktury to tylko jeden z pomysłów na zmianę wizerunku LPR i pokazanie, że pogłoski o jej śmierci były przedwczesne. Celem partii są teraz wybory do europarlamentu w połowie 2009 r. Dziś to jeden z ostatnich przyczółków, które Liga utrzymała po klęsce w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych.

"Jeśli nie zdobędziemy wtedy mandatów, to pewnie trzeba się będzie zwijać" - mówi DZIENNIKOWI jeden z działaczy tej partii. Dziś LPR może liczyć jedynie na składki coraz mniej licznych członków. Jeśli straci miejsca w Parlamencie Europejskim, nie będzie już mieć żadnego polityka w liczącym się gremium.

Ale poza finansowymi, partia ma też inne kłopoty. Choć ze strony internetowej LPR zniknął odnośnik do często aktualizowanego bloga Wojciecha Wierzejskiego, a Giertych odszedł z polityki, w rzeczywistości poprzednie władze nie chcą tracić wpływu na partię. A Chruszczowi marzy się, by Liga znów stała się szeroką formacją prawicową. By wrócili do niej politycy, którzy odchodzili po kolejnych konfliktach z Giertychem i jego najbliższym otoczeniem.

Reklama

"Wrócić? Przecież Chruszcz to człowiek Giertycha" - usłyszał DZIENNIK z ust kilku polityków, którzy są brani pod uwagę w tym kontekście. Zastrzegali jednak, że poczekają na bieg wydarzeń.

A już w sobotę zbiera się Rada Polityczna LPR. Ma potwierdzić prezesurę Chruszcza. Choć ponoć on sam wolałby, żeby prezesem został Janusz Dobrosz. "Wtedy byłby czytelny sygnał, że partią nie rządzi nikt, kogo wychował Roman" - mówi jeden ze zwolenników obecnego p.o. prezesa.

Zdaniem wielu rozmówców DZIENNIKA przebieg sobotniej Rady Politycznej LPR może pokazać, czy partii udało się oderwać od Giertycha, czy nadal kieruje się ku pełnemu upadkowi.