Inne / fot. Piotr Kowalczyk

Były premier i marszałek Sejmu skarży się do Strasburga na naruszenie prawa do rzetelnego sądu. Ale jest zadowolony z wyroku SN. Czy można więc uznać go za pokrzywdzonego? Na to pytanie ma odpowiedzieć polski rząd. I od tego zależy, czy Trybunał ostatecznie skargę przyjmie.

Reklama

"Oleksy jest pokrzywdzonym, bo przez naruszenie jego prawa do uczciwego procesu sprawa ciągnęła się aż osiem lat. To wpłynęło negatywnie na jego karierę" - uważa Michał Pietrzak, który z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka obserwuje tę sprawę.

Zdaniem Pietrzaka postępowanie "może mieć znaczenie dla badania bezstronności sędziów i prokuratorów i ich wyłączania ze sprawy, nie tylko lustracyjnej. W praktyce do wyłączania dochodzi niezwykle rzadko. Wyrok może mieć też znaczenie dla opierania procesów lustracyjnych na tajnych materiałach. Nie może być tak, że lustrowany ma utrudniony dostęp do akt i nie może robić notatek. Powinny być jasne kryteria utajniania i odmawiania odtajnienia materiałów", powiedział "Wyborczej" mecenas.

Oleksy po ośmiu latach wygrał w styczniu ub. roku proces lustracyjny. Sąd Najwyższy orzekł, że wprawdzie jego oświadczenie lustracyjne jest "obiektywnie nieprawdziwe", ale nie skłamał świadomie.