Informacje o wydatkach ze służbowych kart kredytowych urzędników MON trafiły do sejmowej komisji obrony narodowej. Wynika z nich, że najwięcej, bo 35,9 tysiąca złotych, ze służbowej karty wydał minister Sikorski. Z tej kwoty ponad 20 tysięcy poszło na restauracje, za 12 725 złotych były szef MON kupił bilety lotnicze, a 3 178 złotych wydał na pokrycie noclegów w hotelach.

Reklama

Z kart służbowych korzystało również dziewięciu innych wysokich urzędników MON. Jednak ich wydatki nie były tak duże - łącznie przez dwa lata wydali ponad 33 tysiące złotych.

"Minister Radosław Sikorski wprowadził karty kredytowe, z których mogli korzystać niektórzy urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej. To znacznie wygodniejszy sposób regulowania płatności np. podczas delegacji, niż wożenie kopert z gotówką. Nie wiem, czy kwota 35 tysięcy jest faktycznie duża biorąc pod uwagę, że suma obejmuje wydatki związane z podróżami służbowymi, przelotami i zakwaterowaniem, normalnie rozliczne w obrębie delegacji. Np. najbardziej znacząca pozycja w zestawieniu to płatność za bilety lotnicze związane z wizytą w USA. Druga pod względem wielkości kwota to wydatki związane z obchodami listopadowego Święta Niepodległości. Po odjęciu tych pozycji pozostaje dość umiarkowana kwota wydatków reprezentacyjnych - głównie podejmowania gości - związanych z pełnieniem urzędu" - tłumaczy wydatki szefa Piotr Paszkowski, rzecznik Sikorskiego.

Co ciekawe, następca Sikorskiego na stanowisku szefa MON Aleksander Szczygło w ogóle nie korzystał z karty służbowej. "Za wszelkie oficjalne spotkania w restauracjach płacili urzędnicy z ministerstwa. A za prywatne płaciłem własną kartą" - tłumaczy.

Reklama

Karty kredytowe w MON pojawiły się w grudniu 2005 roku, decyzję o ich przyznaniu podjął właśnie Radosław Sikorski. Urzędnicy mieli za ich pomocą płacić podczas delegacji oraz regulować należności za "cele reprezentacyjne”.

O wydatkach ze służbowych kart polityków zrobiło się głośno pod koniec ubiegłego roku. Najpierw tygodnik "Newsweek” ujawnił, że szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej kupował z ministerialnej kasy perfumy. Temat natychmiast podchwyciła Julia Pitera, minister od walki z nieprawidłowościami w rządzie Tuska i zapowiedziała kontrolę. W ślad za nią prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zarzuciła rozrzutność ekipie Lecha Kaczyńskiego, który do jesieni 2005 roku rządził stolicą. Miał wówczas wydać około 35 tysięcy złotych.

Informacja o wydatkach z karty służbowej stała się ostatnio bronią w porachunkach między obecnym a byłym szefem ABW. Krzysztof Bondaryk, który obecnie kieruje Agencją, ujawnił w prasie, że Bogdan Święczkowski przez rok urzędowania wydał 12 tysięcy złotych m.in. w restauracjach Sphinx.