Z rozmów gazety po obu stronach Atlantyku wynika, że sprawa utknęła w martwym punkcie. Negocjatorzy czekają na impuls polityczny z najwyższego szczebla. Ale może go nie być, bo politycy w Warszawie są rozczarowani.
Ostatnia runda rozmów między ekspertami w Waszyngtonie w zeszłym tygodniu nie przyniosła rezultatów. Jest tak źle, że według informacji "GW", polska strona odwołała planowane na dziś ostatnie konsultacje przed ustaloną na 10 marca wizytą Donalda Tuska w Białym Domu. Amerykańscy negocjatorzy byli gotowi stawić się w Warszawie, ale polscy mieli instrukcję, by nie podejmować rozmów.
Według informacji gazety, "rząd jest rozczarowany amerykańskimi propozycjami z ostatnich tygodni". Nie szły one ani o krok w kierunku naszych żądań, by w zamian za tarczę Amerykanie włączyli się w modernizację polskiej armii i m.in. przekazali nam baterie obrony przeciwrakietowej Patriot. Polska oczekuje przyjęcia przez USA rozpisanego na wiele lat programu pomocy wojskowej wartego 20 mld dol.
Jeden z rozmówców "GW" stwierdził wręcz, że propozycje USA były "aroganckie w tonie". Zdumienie budziło też to, że Amerykanie wytyczyli daty zakończenia kolejnych etapów negocjacji, stawiając polską stronę pod ścianą.
Jeśli negocjacje się nie powiodą, Tusk może się spodziewać frontalnego ataku PiS, który na tarczę godził się bez większych targów, ale popularność rządu raczej nie ucierpi. Podobno premier wciąż jednak liczy, że podczas jego wizyty za oceanem Amerykanie w ostatniej chwili ustąpią. Problem w tym, że na najwyższym szczeblu nie prowadzi się negocjacji - szczegóły porozumienia musiałyby być wcześniej ustalone. Jeśli do 10 marca ich nie będzie, wizyta może skończyć się fiaskiem - pisze "Gazeta Wyborcza".