"W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej doszło do incydentów, które zamazały granice między rządem i instytucjami państwowymi a rządzącą partią, potencjalnie łamiąc art. 5.4 dokumentu kopenhaskiego OBWE z 1990 roku, który zobowiązuje do rozdziału między państwem a partiami" - głosi raport Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Wybory w Polsce były demokratyczne, ale dwunastu obserwatorów dopatrzyło się kilku uchybień. Raport nie zostawia na przykład suchej nitki na prezydencie i mediach publicznych. Czyżby właśnie z obawy przed takim "werdyktem" poprzedni rząd nie chciał wpuścić misji OBWE na zeszłoroczne wybory parlamentarne?
OBWE krytykuje prezydenta za "stronnicze polityczne interwencje". Dla przykładu przytacza wypowiedź Lecha Kaczyńskiego z 18 października w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Prezydent oświadczył, że są powody, by uchylić immunitet niektórym liderom PO. Ale nie podał żadnych nazwisk.
W raporcie obserwatorzy krytykują konferencję prasową szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego z 16 października. Mariusz Kamiński pokazał wówczas nagrania z akcji CBA przeciw posłance PO Beacie Sawickiej. I wezwał do zastanowienia, na kogo głosować.
"Sposób, w jaki publiczna telewizja przedstawiła zarzuty postawione posłance, tym samym podważając wiarygodność całej jej partii, był sprzeczny z zasadami wynikającymi z przepisów ustawy medialnej" - cytuje raport "Gazeta Wyborcza".
Z dokumentu OBWE wynika, że Radio Maryja prezentowało "wyraźne uprzedzenia" wobec PO. "Gazeta Wyborcza" była niechętna PiS, a "Rzeczpospolita" Platformie. Równowagę politycznych upodobań obserwatorzy dostrzegli jedynie w DZIENNIKU.