Ten nasz wyborczy kontredans
Premier w ubiegłym tygodniu przesłał do PWPW i Poczty Polskiej pismo (o czym informował RMF FM). Jak ustaliliśmy, Mateusz Morawiecki powołuje się w dokumencie m.in. na art. 11 ust. 2 ustawy antykryzysowej z 2 marca mówiący, że prezes Rady Ministrów może, w związku z przeciwdziałaniem COVID, wydawać wiążące polecenia. Na tej podstawie zleca spółkom rozpoczęcie przygotowań do wyborów korespondencyjnych, "w szczególności poprzez przygotowanie struktury organizacyjnej, zapewnienie niezbędnej infrastruktury oraz pozyskanie koniecznych zasobów materialnych i kadrowych”.
Rozporządzenie przed ustawą
Tak sformułowana decyzja ma stanowić parasol ochronny przeciwko ewentualnym zarzutom, że przygotowania do wyborów rozpoczęto bez podstawy prawnej – w tym przypadku bez ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na prezydenta w 2020 r. (jest w Senacie, wejdzie w życie najwcześniej w maju) oraz wynikających z niej rozporządzeń, określających wygląd karty wyborczej. – Projekt rozporządzenia jest gotowy. Możemy zacząć przygotowania na mocy polecenia premiera, a rozporządzenie wydać później. Przecież nie będzie tak, że wydrukujemy karty zgodnie z projektem, a potem nagle zmienimy treść rozporządzenia – przekonuje nasz rozmówca. Inny dodaje, że pretekstem mogą być istniejące rozwiązania dotyczące głosowania osób w kwarantannie (które mogą głosować korespondencyjnie). Może to jednak budzić wątpliwości prawne, tzn. lepiej byłoby poczekać na wejście w życie ustawy.
Zapytaliśmy Pocztę Polską, jakie działania podjęto w związku z wydanym poleceniem premiera. – Z uwagą śledzimy prace legislacyjne w zakresie wyborów korespondencyjnych i czekamy na ostateczny kształt ustawy, a także na akty wykonawcze. Jednocześnie we współpracy z Ministerstwem Aktywów Państwowych wypracowywane są szczegółowe rozwiązania w zakresie możliwości obsługi procesu wyborczego przez Pocztę Polską – odpowiada Justyna Siwek, rzeczniczka Poczty. Jak dodaje, pracownicy na bieżąco są wyposażeni w środki ochrony osobistej.
W PWPW o trwających przygotowaniach wie bardzo wąskie grono osób z kierownictwa spółki, a największe obawy dotyczą nie tyle druku kart (wytwórnia być może znajdzie podwykonawców), ile ewentualnego konfekcjonowania pakietów wyborczych.
Urnopilnowacze
Możliwe, że przy okazji wyborów kopertowych pojawią się dodatkowe zachęty finansowe dla pracowników Poczty. – Listonoszy jest ok. 25 tys., na dziś absencja to jakieś kilkanaście procent. Jeśli firma złoży deklarację o jakimś dodatkowym wynagrodzeniu, a do tego dojdzie dobrowolny nabór z pozostałych kilkudziesięciu tysięcy pracowników, by listonoszom ktoś towarzyszył, to problemu z dystrybucją pakietów wyborczych raczej nie będzie. Powinno to zająć ok. trzech dni – ocenia Sławomir Redmer, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty. Jego zdaniem możliwe są dwie ścieżki finansowego docenienia listonoszy. Pierwsza to zapłacenie im od sztuki, czyli od każdego dostarczonego pakietu wyborczego. Tyle że to premiowałoby listonoszy z dużych miast, którzy obsługują gęsto zaludnione rejony. Druga opcja to dodatek do dniówki.
Przedmiotem szczegółowych ustaleń są także urny wyborcze, w ustawie PiS określane jako "nadawcze skrzynki pocztowe operatora wyznaczonego”. Na dziś założenie jest takie, że staną przed każdym lokalem wyborczym (ponad 27 tys.) i urzędem pocztowym (7,5 tys. placówek Poczty Polskiej). Jeśli każdej z nich miałby pilnować policjant, oznaczałoby to zaangażowanie do tego zadania średnio co trzeciego funkcjonariusza w kraju. Dlatego rozważane jest zaangażowanie kolejnych służb, być może straży miejskich, które od niedawna ściśle współpracują z policją w związku z pandemią.
Rafy Gowina
PiS trzyma twardo kurs na wybory majowe. Czy okaże się to realne, zależy od jego koalicjanta Jarosława Gowina, który wyborom w maju mówi "nie”. – Skoro nie ma zgody na proponowaną przez nas zmianę konstytucji i wydłużenie kadencji prezydenta do 7 lat, to rozwiązaniem alternatywnym może być krótki, nawet jednodniowy, stan klęski żywiołowej i wybory w sierpniu. Ta propozycja leży na stole. Wybory 10 maja w moim przekonaniu są niemożliwe – podkreślał Gowin po spotkaniu z szefem PO Borysem Budką. Ten ostatni konstytucyjnym pomysłom Porozumienia mówi "nie” i przedstawia własny plan. To wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i wybory prezydenckie 16 maja 2021 r. Miałaby do tego doprowadzić zmiana ustawy o stanie klęski żywiołowej, na mocy której po 30 dniach stanu epidemii z automatu wprowadzany jest stan klęski żywiołowej. Szczegóły tego pomysłu są jednak dopiero dopracowywane. Już wiadomo, że Jarosław Gowin jest wobec nich sceptyczny.
Ale szef Porozumienia wraz z opozycją mogą podstawić nogę pomysłom majowych wyborów. Wystarczy, że opozycja skoryguje w Senacie ustawę o głosowaniu korespondencyjnym i np. zaproponuje wydłużenie jej vacatio legis, a potem Gowin i jego ludzie w Sejmie poprą te pomysły. PiS liczy na to, że były wicepremier nie zmobilizowałby wszystkich swoich szabel. – Ma co najmniej trzy, może cztery głosy, ale ile więcej – trudno teraz przewidywać – mówi nam polityk tego ugrupowania, licząc, że reszta gowinowców sprzeciwi się pomysłom opozycji. Stanowisko Senatu jest odrzucane większością bezwzględną.