Dziś poselskim asystentem, który może swobodnie działać w budynku na Wiejskiej, może być każdy. Wystarczy, że zaproponuje mu to poseł, a kandydat na asystenta wypełni odpowiedni druczek - tak zwane oświadczenie. Potem ma nieograniczony dostęp do Sejmu - stałą przepustkę. To oznacza bezpośredni wgląd w prace nad ustawami i kontakt z politykami.

Reklama

I dzięki oświadczeniom wiemy, którzy z posłów zatrudniają rodzinę: Lidia Staroń z PO ma społeczną asystentkę, którą jest jej córka, Tadeuszowi Rossowi z PO asystuje syn, a Gabrieli Masłowskiej z PiS - córka i mąż.

Ale formularz oświadczeń dla asystentów jest zbyt ogólny. Nie można z niego wyczytać, czy asystent nie był np. karany. Nie wiadomo też czym - i w jakim czasie - zajmował się zawodowo, jakie ma wykształcenie i czy np. jego działalność gospodarcza nie stoi w konflikcie interesów z działalnością polityczną. Kolejna luka: wystarczy przy źródłach dochodów w ostatnich trzech latach wpisać "nie dotyczy" albo nie wypełnić tej rubryki w ogóle. Wśród asystentów mogą się więc ukrywać lobbyści: w oświadczeniach piszą na przykład, że prowadzą działalność gospodarczą, ale nie podają jaką.

"Już poprosiliśmy szefów klubów poselskich, żeby zdyscyplinowali posłów. Ich asystenci nie mogą wypisywać ogólników i bzdur. Będziemy chcieli doprowadzić do zmiany formularza oświadczenia asystentów" - mówi DZIENNIKOWI Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.

Po głośnych aferach z podejrzanymi asystentami (w 2003 r. wybuchł skandal, gdy asystent Jerzego Jaskierni z SLD lobbował w sprawie ustawy o grach losowych) wprowadzono tzw. ustawę antylobbingową. Od 2005 r. każe posłom ujawniać wszystkich współpracowników. Ich liczba jest imponująca. Czy wszyscy zarejestrowani społeczni asystenci są potrzebni?

Rekordzista Piotr Tomański z PO twierdzi, że tak. "Żeby każda dziedzina życia była reprezentowana przez jakiś zawód. Zastępują mnie w terenie" - tłumaczy. Gdy w 2007 r. zaczynał być posłem, zgłosił dwóch pracowników. Dziś ma już dodatkowych 30 asystentów.

Na drugim miejscu uplasował się Tadeusz Motowidło z Lewicy - ma 23 asystentów. Tuż za nim jest posłanka Lewicy z Konina Elżbieta Dembińska-Streker - 20 asystentów. Inny lewicowy poseł z Konina Tadeusz Tomaszewski ma 15 asystentów.

Reklama

O niektórych asystentach nie dowiemy się niczego. 13 posłów do dziś formalnie nie zgłosiło żadnego - wśród nich Elżbieta Kruk (PiS), Wacław Martyniuk (Lewica), Konstanty Miodowicz (PO), Adam Struzik (PSL) i Paweł Zalewski (niezrzeszony).

Jak ustalił DZIENNIK, posłowie PSL zatrudniają często byłych pracowników swojej partii. Waldemarowi Pawlakowi pomaga była pracownica PSL-owskiej Fundacji Rozwoju, Stanisław Rakoczy dał asystenturę aż trojgu byłych pracowników fundacji, czwartego zatrudnił na etacie. Również Wiesław Woda zatrudnia byłego pracownika fundacji. Podobnie Marek Sawicki - byłą pracownicę zarządu PSL w Siedlcach.

Dla Joanny Fabisiak z PO pracuje dwoje byłych pracowników jej fundacji Świat na Tak. Andrzej Sośnierz z PiS zatrudnił byłą pracownicę swojej fundacji Zamek Chudów. Z kolei u Grzegorza Schetyny dostała etat była pracownica radia Eska i Śląska Wrocław - firm, w których działał kiedyś Schetyna.

Osobna kategoria to etaty dla byłych asytentów kolegów. Przemysław Gosiewski zatrudnia troje byłych asystentów europosła Adama Bielana. Zbigniew Ziobro - dwoje. Adam Lipiński daje pracę byłej asystentce Michała Kamińskiego. Ryszard Terlecki na trzech asystentów zatrudnia dwoje byłych pracowników Ryszarda Legutki.

Osobna grupa to tzw. agenci - ludzie z rządowych instytucji, najczęściej z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) i Agencji Rozwoju Regionalnego (ARR). Takich asystentów znaleźliśmy ponad 20.

POSŁOWIE REKORDZIŚCI

Piotr Tomański (PO) – 30 współpracowników

Tadeusz Motowidło (Lewica) – 23

Elżbieta Dembińska-Streker – 20

Michał Jaros (PO) – 17

Jerzy Gosiewski (PiS) – 16

Grzegorz Dolniak (PO) – 16

Janusz Zemka (Lewica) – 14

Tadeusz Tomaszewski – 15

Jan Kaźmierczak (PO) – 13

Stanisław Rakoczy (PSL) – 12

Leszek Aleksandrzak (Lewica) – 12

Witold Pahl (PO) – 11

Stanisław Olas (PSL) – 11

Robert Telus (PiS) – 11

Marzena Machałek (PiS) – 11

Dziurawe przepisy antylobbingowe

Anna Marszałek: Czy lobbysta może być asystentem posła?
Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego: Po znanych aferach ze podejrzanymi współpracownikami polityków wprowadzono ustawę antylobbingową, która miała temu zapobiegać. Chodziło to, aby ludzie wpływający na kształt konkretnych ustaw nie byli tą drogą wprowadzani do Sejmu. Ale przepisy okazały się dziurawe. Nasza fundacja, która monitoruje ten problem, wystąpiła nawet do szefów klubów parlamentarnych, żeby zdyscyplinowali swoich posłów i ich współpracowników. Jeśli to nie wystarczy, będziemy musieli doprowadzić do zmiany przepisów.

A gdzie one okazały się dziurawe?
Posłowie składają informacje o swoich pracownikach i asystentach społecznych. Ale nie dowiemy się z nich, ani czy ci ludzie nie byli karani, ani czym tak naprawdę się zajmują. Nie wiadomo też, czy ich działalność nie jest w sprzeczności z działalnością posła czy rządu i czy nie zachodzi tu konflikt interesów.

Kogo zatrudniają posłowie?
Z naszych analiz wynika, że pracowników i asystentów posłów da się podzielić na kilka grup. Po pierwsze są to ludzie bardzo młodzi od osiemnastu do dwudziestu kilku lat. Często nie wiemy nawet, czy i jakie mają kompetencje. W formularzu nie ma informacji o wykształceniu, a w rubrykach poprzednie miejsce pracy i dochody wpisują „nie dotyczy” albo „na utrzymaniu rodziców”. Kolejna grupa to "etatowi" pracownicy biur poselskich, tacy którzy od lat przewijają się u różnych parlamentarzystów. Następna to samorządowcy i lokalni działacze konkretnych partii.

A co z prowadzącymi działalność gospodarczą?
To jest właśnie największa luka w informacji. Bardzo często posłowie piszą o swoich współpracownikach w odpowiedniej rubryce tylko tyle, że prowadzą działalność gospodarczą. I nie wiadomo, ani czym się tak naprawdę zajmują, ani w jakiej branży. Czasem podawana jest nazwa jakiejś spółki, ale już kim asystent był albo nadal jest w tej firmie, z informacji się nie dowiemy. Nie wiadomo też, z czego się utrzymują, bo w rubryce dochody wpiszą tylko "z własnej działalności gospodarczej". Moim zdaniem musi to być doprecyzowane.