W poniedziałek w Lesznie kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski w ramach "Areny prezydenckiej" odpowiadał na pytania przedstawicieli 20 redakcji, m.in. DGP, TVN24, Polsat News, "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej", Onetu, Radia ZET i PAP.
Pytanie Rafałowi Trzaskowskiemu zadał także przedstawiciel "Najwyższego Czasu" Grzegorz Jakubowski. Jakubowski pytał polityka PO o jego stosunek do wolności słowa oraz czy opowiada się za usunięciem art. 212 kodeksu karnego, który mówi o karze za zniesławienie osób publicznych, m.in. prezydenta.
Trzaskowski był także pytany przez Jakubowskiego, czy będzie audyt w TVP i Polskim Radiu i czy finansowanie mediów publicznych będzie jawne. Pytanie padło w kontekście opublikowanego także przez TVP filmu pod hasłem #MimoWszystkoDuda, będącego "oddolną akcją patriotów, którzy w pierwszej turze wyborów prezydenckich zagłosowali na Krzysztofa Bosaka, a w drugiej zagłosują - mimo wszystko - na Andrzeja Dudę". Uczestnicy tego spotu - w ocenie części polityków Konfederacji i dziennikarza z "Najwyższego Czasu", który zadawał pytanie - byli działaczami lub sympatykami PiS.
Po "Arenie prezydenckiej" pojawiła się widomość, że przedstawiciel "Najwyższego Czasu" może być pracownikiem warszawskiego ratusza.
We wtorek tę informację potwierdziła rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka.
Jesteśmy zaskoczeni, że pracownik urzędu m.st. Warszawa zadawał w Arenie Prezydenckiej pytania Trzaskowskiemu, reprezentując prawicowy tygodnik. Nikogo w urzędzie nie informował o tym zamiarze. Zatrudniając go na zastępstwo, urząd oceniał jego kompetencje zawodowe, nie badał innych aktywności - napisała Gałecka na Twitterze.
Grzegorz Jakubowski jest pracownikiem w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz.