Grodzki był proszony w "Onet Rano" o komentarz do podanych rano przez PKW danych z 99,97 proc. obwodów wyborczych, z których wynika, że w drugiej turze wyborów prezydenckich ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda zdobył 51,21 proc. głosów, a kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski – 48,79 proc.

Reklama

Smutku nie ma. Jest wiele podstaw do optymizmu – ocenił Grodzki. Pytany jakie to podstawy, marszałek Senatu mówił o warunkach, w jakich warunkach przebiegała kampania wyborcza Trzaskowskiego. - Jak miał mało czasu na zebranie podpisów, jakie były nierówne reguły gry, jak cała machina państwa, łącznie z propagandową telewizją zwaną publiczną, a tak naprawdę rządową, rzuciła się po to, by go oczernić, żeby zrobić z niego łajdaka. I to wszystko razem przyniosło obozowi rządzącemu wygraną ledwo-ledwo - podkreślił.

To jest dla mnie podstawa do optymizmu, bo mam wrażenie, że to ostatnie wybory, które wygrało PiS. Nie chcę używać określenia "moralny zwycięzca", bo to mi przypomina mecze reprezentacji Polski: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor, ale dla mnie Rafał Trzaskowski jest ogromnym zwycięzcą tej kampanii, bo przekonał do siebie ponad dziewięć milionów ludzi i ten potencjał należy wykorzystać - dodał Grodzki.

Pytany, co teraz powinien zrobić Andrzej Duda, Grodzki powiedział, że "może jego wiara jest naiwna, aczkolwiek wiara czyni cuda, ale zacząłby od drobnych gestów". - Nie chciałbym być nazwany gorszym od koronawirusa, gorszym sortem, czy innymi bardzo nieeleganckimi inwektywami - powiedział.

To są początki. Jeżeli prezydent Duda nie wykorzysta następnych pięciu lat do zasypania tych rowów nienawiści, niechęci, które dzielą nasz naród, to odejdzie w niesławie i historia oceni go źle – stwierdził Grodzki. Jak zaznaczył, szykuje się "druga i ostatnia" kadencja Andrzeja Dudy jako prezydenta. - To nie jest Rosja Putina, gdzie można zapewnić komuś dożywotnią prezydenturę - dodał marszałek Senatu.