"Jestem w szoku. Nigdy nie byłem zatrzymany przez policję, nie robiono mi żadnych zdjęć. Nie mam też pojęcia o aferach korupcyjnych” - mówi "Gazecie Wyborczej" Paweł Pytko, były przewodniczący Rady Miasta Krakowa z ramienia PiS. Jego zdjęcie funkcjonariusze wzięli prawdopodobnie z internetu.
Nie tylko jego podobiznę wykorzystali funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. "Gazeta Wyborcza" dotarła do plansz ze zdjęciami, tak zwanych tablic poglądowych, które wykorzystuje Biuro. To tablice, które oglądają świadkowie. Mają na nich znaleźć podejrzanych.
Ale jak się okazuje, znajdują głównie polityków. Tak przynajmniej było z tablicami z jednego śledztwa z lat 2006-2007. Najwięcej jest na nich posłów i samorządowców LPR (głównie z Małopolski), kilku z PO i lewicy, ale są też radni PiS i poseł tej partii Krzysztof Sońta - pisze gazeta. To właśnie z nimi funkcjonariusze postanowili wymieszać gangsterów.
Co nie znaczy, że żaden z polityków nie jest podejrzany. Po dochodzeniu CBA w sprawie Łukasza Abgarowicza pod koniec czerwca prokuratura wszczęła śledztwo. Pokazywany na tablicach poseł PO jest podejrzany o zatajenia prawdy w sejmowych oświadczeniach majątkowych za lata 2001-2006.
Ale politycy, których zdjęciami posługuje się CBA, reprezentują wszystkie rejony kraju i opcje polityczne. Nie wygląda to więc jak szukanie haków na jakąś partię czy grupę. Może policje i służby innych krajów robią podobnie? "Pokazywanie świadkom zdjęć osób publicznych przekreśla całą czynność rozpoznania. Mam nadzieje, że to tylko ludzki błąd, a nie zła wola lub jakiś zamysł" - mówi gazecie gen. Adam Rapacki, współtwórca CBŚ, dziś wiceszef MSWiA.
Ale ostrzej na całą sprawę reaguje były prokurator krajowy i pogromca łódzkiej mafii "Ośmiornicy", Kazimierz Olejnik. "To skandaliczne i niedopuszczalne. Na pewno można mówić o naruszeniu dóbr osobistych tych ludzi. Jeżeli rutynowo te fotografie pokazywane są przy wszelkich sprawach, to jest to skandal procesowy i dowód szukania przez CBA haków na określoną grupę osób” - mówi.