Czy zatem czeka nas szybki finisz negocjacji? Członkowie rządu unikają odpowiedzi na to pytanie. Rozmówcy DZIENNIKA z Pałacu Prezydenckiego są pewni, że najbliższe dni przyniosą pozytywne rozwiązania. Losów negocjacji nie przesądza marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Ale przyznaje: "W ciągu kilku dni prawdopodobnie wiele się wyjaśni".

Reklama

"Niepisaną zasadą w USA jest, że po 15 lipca odchodząca administracja nie podejmuje już żadnych ważnych decyzji" - mówi DZIENNIKOWI były szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Paweł Zalewski, który właśnie wrócił z Waszyngtonu.

Wczoraj w gabinecie marszałka szef MSZ Radosław Sikorski przez niemal półorej godziny opowiadał przedstawicielom klubów i kół poselskich o szczegółach negocjacji. Jak relacjonują uczestnicy spotkania, minister odczytywał posłom całe ustępy wstępnej umowy wynegocjowanej przez głównego negocjatora Witolda Waszczykowskiego.

"Do uzgodnienia pozostały szczegóły. Mówienie o twardych negocjacjach nie znajduje odzwierciedlenia w wywodzie Sikorskiego" - twierdzi jeden z uczestników spotkania z szefem MSZ. Inni ujawniali, że sprawa rozbija się jedynie o kwestię stacjonowania jedynej baterii rakiet Patriot, która miałaby się znajdować na terenie Polski. Jednak z naszych informacji wynika, że Sikorski jako problem w negocjacjach przedstawił nie tylko kwestię rakiet. Ma też chodzić o deklarację polityczną, w której Waszyngton miałby sprecyzować swoje sojusznicze zobowiązania wobec Polski.

Reklama

Podczas spotkania Olejniczak zdenerowował Sikorskiego, gdy spytał, czy ta jedyna bateria Patriotów będzie broniła Ursynowa, gdzie mieszka były szef SLD, czy okolic Bydgoszczy, gdzie posiadłość ma szef MSZ - relacjonuje jeden z uczestników spotkania.

Lewica nie traci nadziei, że tarczy w Polsce nie będzie. Od kilku dni lewicowi posłowie chodzą po Sejmie ze znaczkami w klapach marynarek z napisem "stop tarczy". Ale po spotkaniu z Sikorskim nawet oni sądzą, że rząd podpisze z USA umowę o tarczy antyrakietowej. Lewica liczy jednak, że nawet jeśli umowa będzie, to jej realizację zablokują sami Amerykanie. Jak? Wybierając na prezydenta Baracka Obamę. "On jest sceptyczny" - przypomina Olejniczak. Wierzy, że PO nie zgodzi się na ratyfikację umowy o tarczy przez Sejm przed listopadowymi wyborami w USA.

Sikorski deklaruje jednak, że stanowisko prezydenta i rządu w sprawie tarczy jest jednomyślne, co oznacza kontynuowanie rozmów z Amerykanami. To prawdopodobnie efekt wtorkowego spotkania premiera Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim w Belwederze. Nie zakończyło się ono komunikatem żadnej ze stron. Dotychczas oznaczało to najczęściej porozumienie obu polityków. "Mam wrażenie, że prezydent zadeklarował gotowość wsparcia" - ocenił wczoraj po południu premier Tusk.

Reklama

Szef MON Zdradza czego chcemy od Amerykanów

Izabela Leszczyńska: Co do tej pory zaproponowali nam Amerykanie w sprawie Patriotów? Stacjonowanie w Polsce jednej baterii, przez jeden miesiąc raz na kwartał. I na tych zasadach Patrioty miałyby być w Polsce tylko przez rok?
Bogdan Klich: Potwierdzam to. Ta opcja nas nie interesuje dlatego, że rotacyjne stacjonowanie jednej baterii Patriot i do tego typu PAC - 2 nie spełnia naszych oczekiwań. Zależy nam na tym, by ta bateria była rozmieszczona w naszym kraju na stałe. Mogłaby być używana do rozmaitych zadań także poza terytorium naszego kraju, bo Patrioty są mobilne, natomiast miejscem stacjonowania powinna być Polska. Tylko w ten sposób weszlibyśmy w nową linię technologiczną Patriotów i rozpoczęlibyśmy proces wyposażania naszego wojska w środki antyrakietowe, których w tej chwili nie posiadamy. Sama tarcza antyrakietowa chroni przed rakietami dalekiego zasięgu, nie chroni przed rakietami średniego i krótkiego zasięgu.

Walczymy o to, żeby bateria była naszą własnością, czy może być własnością Amerykanów i stacjonować w Polsce?
Zakładamy, że jest możliwe, żeby stacjonowała tu bateria Patriot, która będzie własnością USA. Sprawą drugorzędną jest do kogo będzie należeć, jeżeli ma być na stałe w Polsce.

Skoro amerykańskie rakiety będą obsługiwać Amerykanie, w jaki sposób uzyskamy dostęp do nowej technologii?
Pierwszą baterię obsługiwaliby żołnierze amerykańscy. Gościlibyśmy na naszym terytorium nie tylko sprzęt, ale i obsługujących go ludzi. Każda obecność żołnierza amerykańskiego na terytorium Polski jest ważna z punktu widzenia bezpieczeństwa naszego kraju. Jeśli będziemy mieli jedną baterię Patriot, to zaczniemy budować cały system obrony przeciwrakietowej. Gdy już raz wejdzie się w linię technologiczną Patriotów, to można je potem pozyskiwać łatwiej i taniej. Tak robią w tej chwili Zjednoczone Emiraty Arabskie, które zamawiają u Amerykanów kolejne partie Patriotów. Nam zależy na pozyskaniu kolejnych zestawów Patriot w wersji PAC- 3. Z czasem możemy uczestniczyć w projekcie pocisków antyrakietowych THAAD, czyli jeszcze bardziej nowoczesnych. Oba systemy niszczą rakiety krótkiego i średniego zasięgu. Patrioty likwidują cele w tak zwanej fazie opadania. Natomiast rakiety THAAD będą mogły dosięgnąć celów w środkowej fazie lotu, na większej wysokości. Faza środkowa lotu każdej rakiety jest znacznie dłuższa aniżeli faza wstępująca, czy faza opadania. Więcej jest czasu na zestrzelenie. Wobec tego ten system jest o wiele bardziej skuteczny. Amerykanie obecnie pracują nad systemem THAAD ze swoimi partnerami z innych krajów. My chcemy być partnerami USA.

Na jakiej zasadzie?
W tej chwili tego szczegółowo nie omawiamy. Ważne jest to, że system Patriot ma przed sobą przyszłość.

Jak chcemy pozyskać kolejne wyrzutnie? Czy byłyby także użyczone przez Amerykanów, czy myślimy o ich kupnie?
Wszelkie warianty są możliwe, łącznie z zakupem na warunkach preferencyjnych takich, z jakich korzystają np. Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Po tym jak rząd podał pierwsze dane na temat rokowań, otoczenie prezydenta zasugerowało, że Amerykanie zaproponowali nam więcej, niż o tym się mówi, że rząd nie chce zdradzić w tej chwili całej prawdy, planuje natomiast potem ogłosić swój sukces w negocjacjach. Czy to prawda?
Mam chyba pełną wiedzę na temat tego jakie są propozycje amerykańskie. Do tej pory nie uzyskaliśmy niczego więcej jak propozycji gry w ping-ponga, czyli czasowego, rozmieszczania jednej baterii Patriotów w Polsce.

Poseł Antoni Macierewicz powiedział ostatnio, że zamieszanie wokół Służby Kontrwywiadu Wojskowego, niechęć do oczyszczenia służb z ludzi, którzy kończyli studia w Związku Sowieckim i mogą współpracować z Rosją powoduje, że USA boją nam się przekazać nowoczesne technologie. Czy Amerykanie boją się, że tajemnice wyciekną z Polski?
Ani w osobistych rozmowach z sekretarzem obrony Billem Gatesem, ani podczas tych kilku rund negocjacyjnych nie zauważyłem jakiegokolwiek poziomu nieufności jeśli chodzi o możliwość wycieku technologii z Polski. Tezę posła Mecierewicza uważam za chybioną.

To dlaczego proponujemy, żeby Patrioty znalazły się w specjalnej bazie udostępnionej Amerykanom?
Minister Sikorski nie mówił o specjalnej bazie. Zgłosił gotowość strony polskiej do udostępnienia naszej infrastruktury wojskowej pod bazę Patriotów. Tam mogłaby także stacjonować kompania amerykańskich żołnierzy je obsługująca. To raczej gest z naszej strony.

Czy byłaby to druga baza amerykańska, poza tą z tarczą, którą przekazalibyśmy Amerykanom?
Nawet gdyby doszło do stworzenia amerykańskiej bazy tarczy antyrakietowej nie byłaby ona obiektem eksterytorialnym. Gdyby Amerykanie wraz ze swoim sprzętem znaleźli się w Polsce, byliby gośćmi na naszym terytorium.

Ale byłyby w tej bazie jakieś obszary, do których wstęp mieliby wyłącznie Amerykanie?
Nie. Dla nas jest warunkiem podstawowym, aby przynajmniej dowódca polski miał dostęp do całości infrastruktury wojskowej, łącznie z najbardziej chronioną, czyli z silosami i pociskami.

Podsumujmy: rząd zgodzi się na instalację, jeżeli Amerykanie zaproponują nam stałe stacjonowanie jednej baterii rakiet Patriot.
Patrioty to główny warunek. Czekamy jednak także na wyniki rozmów o modernizacji naszych Sił Zbrojnych.

Czyli chcemy Patriotów i pakietu modernizacyjnego...
Po otrzymaniu pełnej oferty amerykańskiej będzie można ocenić, czy ona odpowiada polskim interesom bezpieczeństwa, czy nie.

Czego poza Patriotami potrzebuje polskie wojsko?
Mamy trzy główne potrzeby: zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe, śmigłowce, unowocześnienia wymaga też Marynarka Wojenna. Oczywiście większość tych potrzeb będziemy musieli sfinansować sami.

Co należy modernizować?
Systemy obrony powietrznej, do którego należą Patrioty. To jest priorytet. Od początku lat 90. zasadnicza część wojen rozgrywa się w powietrzu. My na razie mamy tylko nowoczesne samoloty F-16, oraz zestawy przeciwlotnicze, które modernizujemy.

Co Amerykanie byliby skłonni zaproponować w kwestii modernizacji?
Tego jeszcze do końca nie wiemy. Jesteśmy po etapie oceny zagrożeń, są oceniane nasze potrzeby modernizacyjne. Nie przeszliśmy jeszcze do trzeciego etapu, czyli rozmów o finansach.

Trzeci element, o który walczymy to pakiet polityczny. Co ma sie w nim znaleźć?
Chcemy pogłębić współpracę strategiczną, a zatem polityczno-wojskową między USA, a Polską. Zależy nam na zobowiązaniu USA do wzmocnienia gwarancji bezpieczeństwa, które wynikają z art. 5 traktatu waszyngtońskiego.

Czy w umowie znalazłby się zapis mówiący o tym, że w przypadku zaatakowania Polski Amerykanie automatycznie przyjdą nam z pomocą?
Takie zobowiązanie polityczne jest zawarte w art. 5 tego traktatu.

Mgliste. Może równie dobrze oznaczać przekazanie środków finansowych albo wysłanie sprzętu. Czy w tej dwustronnej umowie byłoby coś bardziej konkretnego?
Chodzi nam o wzmocnienie tego artykułu dodatkową deklaracją o wsparciu dla naszego bezpieczeństwa.

Jeśli dojdziemy do porozumienia z USA, czy umowa o tarczy byłaby bezterminowa?
Toczą się rozmowy...

Czy Polska będzie pobierać jakieś opłaty za dzierżawę terenu?
Toczą się rozmowy...

Na ile stanowisko prezydenta w sprawie tarczy różni się od stanowiska rządu?
Prezydent Kaczyński uważa, że instalacja amerykańska na terytorium naszego kraju jest wartością samą w sobie. Rząd natomiast uważa, że z samego faktu instalacji amerykańskiej w Polsce, nie wynika zwiększenie bezpieczeństwa naszego kraju. Dlatego, że instalacja ta powoduje pewne korzyści jak np. wejście naszego kraju do systemu obronnego USA, ale z drugiej strony wystawia nas na dodatkowe ryzyka. Polska może stać się celem ataku.

Gdyby prezydent sam miał podejmować decyzję zgodziłby się na instalację tarczy nawet gdyby Polska nie uzyskała Patriotów?
Tak rozumiem dotychczasowe stanowisko prezydenta.

Czy tarcza spełniałaby swoją rolę gdyby została zainstalowana na Litwie lub w Wielkiej Brytanii?
Technicznie jest to możliwe. Obszar pomiędzy wyspami brytyjskimi a państwami bałtyckimi znajduje się na torze, którym mogłyby lecieć pociski z Bliskiego Wschodu, rażące USA. W przypadku Wielkiej Brytanii nie jest to jednak najkorzystniejsza lokalizacja. Umieszczenie zaś na Litwie wyrzutni wymagałoby niezwykłej determinacji ze strony Ameryki, ze względu na ewentualną reakcję wojskową Moskwy.

To dlaczego toczyły się rozmowy USA z Litwinami?
Moim zdaniem to był jeden z elementów nacisku, których administracja amerykańska używała, aby zmiękczyć stanowisko strony polskiej.

Bogdan Klich* jest ministrem obrony narodowej