Tak mocnego poparcia jak od Polski, w konflikcie z Rosją Gruzja nie dostała od nikogo. Prezydent Lech Kaczyński bardzo szybko zmontował koalicję państw bałtyckich, Ukrainy i naszego kraju. Przywódcy tych państw pojechali do Tbilisi, by zamanifestować swoją solidarność z krajem atakowanym przez rosyjską armię. Tam Lech Kaczyński jasno mówił, że Rosja nie ma żadnego prawa do dawania komukolwiek nauczki.

Reklama

Druga sprawa to parafowanie w czwartek wieczorem wstępnej umowy o rozmieszczeniu w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Dokument podpisali w Ministerstwie Spraw Zagranicznych przedstawiciele polskiego i amerykańskiego rządu. Aby weszła w życie, musi być jeszcze spełniona długa procedura. Najpierw musi ją potwierdzić rząd, a potem prezydent.

I wsparcie dla Gruzji, i tarcza antyrakietowa wywołały wściekłość moskiewskich władz. Długo na efekty nie trzeba było czekać. Wrześniowa wizyta Siergieja Ławrowa - rosyjskiego ministra spraw zagranicznych - która miała być kolejnym krokiem w polepszaniu wzajemnych kontaktów, została odwołana - dowiedział się dziennik.pl ze źródeł zbliżonych do rządu.

Ławrow nie przyjedzie do Warszawy, bo Rosja zdecydowała o zerwaniu współpracy z jakimikolwiek polskimi instytucjami. Zamiera również praca w dwustronnych grupach roboczych obu rządów. Dotyczy to także gremium zajmującego się sprawą Katynia - ustaliło Radio ZET.

Reklama

"Polsce od tego dobrze nie będzie"

"Zmuszeni będziemy postąpić tak, aby w żadnych okolicznościach rakiety te nie wyrządziły nam szkody. Polsce od tego w ostatecznym rachunku może nie być bardzo dobrze" - zagroził rosyjski deputowany Andriej Klimow.

Deputowany przyznał, że z wojskowego punktu widzenia rakiety te "wielkiej pogody nie czynią", jednak "jako czynnik dodatkowego ryzyka politycznego i wojskowego ewidentnie zagrożą pokojowi i bezpieczeństwu w Europie".

Reklama

"Widzimy, że Europa się dzieli. Kilka krajów, głównie małych, zależnych od USA, idzie w nurcie polityki Waszyngtonu. Do grona tego zaliczam też Polskę" - stwierdził wiceprzewodniczący parlamentarnej Komisji Bezpieczeństwa Giennadij Gudkow. I ostrzegł, że "przy niemądrym planowaniu stosunków międzynarodowych takie obiekty (jak tarcza rakietowa - przyp. dziennik.pl)przekształcają kraj w cel w wypadku poważnego konfliktu".

"Jeśli Polakom jest to potrzebne, to niech tak będzie. Jest to ich własna decyzja" - zaznaczył deputowany.

Moskwa: "Te rakiety wycelowane są w Rosję"

MSZ Rosji oceniło w piątek, że planowane rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej USA w Polsce skierowane jest przeciwko Rosji.

Pośpiech, z jakim zawarto wstępne porozumienie między Stanami Zjednoczonymi a Polską o ulokowaniu elementów tarczy na polskim terytorium świadczy o tym, że amerykański system skierowany jest nie przeciwko Iranowi, lecz Rosji - oświadczył anonimowy przedstawiciel MSZ Rosji, którego za agencją Interfax zacytowały rozgłośnie Wiesti FM i Echo Moskwy.

Waszyngton: "To logiczne niemożliwe"

Rzeczniczka Białego Domu Dana Perino, odrzuciła tezę, że porozumienie to może zaostrzyć stosunki amerykańsko-rosyjskie. "Projekt tarczy antyrakietowej prezydenta Busha w żadnym razie nie jest skierowany przeciwko Rosji. Byłoby to nawet logicznie niemożliwe, skoro Rosja mogłaby ją zniszczyć" - powiedziała.

Bush i inni wysocy rangą przedstawiciele jego administracji apelowali do Rosji o przyłączenie się do Stanów Zjednoczonych w kwestii radaru, "nie sądzę więc, by ten argument miał sens, jeśli Rosjanie go użyją" - zaznaczyła Perino.

Rzeczniczka nie była pewna, czy amerykańska oferta współpracy w tej sferze nadal jest aktualna po konflikcie w Gruzji, ale wysoki rangą przedstawiciel władz amerykańskich powiedział, zastrzegając swą anonimowość, że tak.

"Celem tarczy antyrakietowej jest obrona naszych europejskich sojuszników przed zagrożeniami ze strony łobuzów, takich jak rakieta Iranu" - oświadczyła.