Po doniesieniach medialnych i publikacjach DZIENNIKA dotyczących tajnej bazy CIA na Mazurach PO zapowiada, że postawi przed Trybunałem Stanu wszystkich polityków, którzy wiedzieli o niej i nic w tej sprawie nie zrobili. PiS i SLD istnieniu więzienia, w którym mieliby być przetrzymywani członkowie Al-Kaidy, konsekwentnie zaprzeczają.

To za rządów lewicy amerykańskie służby miały wykorzystywać ośrodek naszego wywiadu w Kiejkutach do przetrzymywania osób podejrzanych o terroryzm. Sprawę bada prokuratura, jednak zdaniem ekspertów szanse na jej wyjaśnienie są znikome, bo wymagałoby to współpracy agentów obcego wywiadu, a oni nie zdradzają swoich tajemnic.

Tymczasem jak wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie DZIENNIKA, większość Polaków, bo aż 63 procent, uważa, że ewentualna zgoda polskich polityków na istnienie w naszym kraju takich placówek byłaby skandalem, za który osoby odpowiedzialne powinny ponieść surowe konsekwencje.

"Tajnych więzień CIA w Polsce nigdy nie było" - mówi z pełnym przekonaniem eurodeputowany PiS Konrad Szymański, który w ramach specjalnej komisji Parlamentu Europejskiego badał sprawę przez ostatnie dwa lata. I tłumaczy: Wiemy, że były loty maszyn CIA, i tylko tyle.

Były premier Jarosław Kaczyński powiedział, w sobotę dla RMF, że nie widział żadnego oficjalnego dokumentu w sprawie więzień CIA. A minister obrony narodowej w rządzie PiS i obecny szef dyplomacji Radosław Sikorski zapewnił, że "nie ma cienia dowodów na łamanie prawa". Inni politycy PO uważają jednak, że sprawy nie można zostawić. "Przyszedł czas, by to wszystko dokładnie wyjaśnić" - mówi Paweł Graś z sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, a szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski dodaje: "Wszyscy politycy, którzy wiedzieli o istnieniu w Polsce tajnego więzienia CIA, powinni trafić przed Trybunał Stanu.

Postępowanie prokuratury prowadzone jest z artykułu 231 kodeksu karnego. Chodzi więc o niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Których? Więźniowie mieli być przetrzymywani w Polsce w latach 2003 - 2005, czyli za rządów Leszka Millera i Marka Belki. Ten pierwszy komentuje ostro na swoim blogu: "Skierowanie sprawy na podstawie listu Romana Giertycha do prokuratury, która jest dziurawa jak sito, to był największy błąd. Nie wiemy, czy jego motywacją była chęć «dokopania» przy pomocy tej sprawy Jarosławowi Kaczyńskiemu, Zbigniewowi Ziobrze czy ministrowi Wassermannowi - ale przekazanie sprawy tajnych służb otwartej prokuraturze cywilnej to głupota" - pisze Miller.

Zdaniem organizacji walczących o prawa człowieka odpowiedzialność miałaby też spaść na ministrów w rządzie PiS, którzy dowiedzieli się o sprawie po przejęciu władzy i nie podjęli odpowiednich działań. Jak znaleźć winnych? Prokuratura musi ustalić, czy więzienie CIA w Polsce w ogóle było, a jeśli tak, to czy Amerykanie torturowali tam podejrzanych o terroryzm. Paweł Graś przekonuje, że poznamy odpowiedzi na te pytania. "Pozwólmy działać śledczym, wierzę, że śledztwo wszystko wyjaśni" - podkreśla. Większość ekspertów nie podziela jego optymizmu. "Trzeba by przesłuchać oficerów CIA albo choćby rzekomo przetrzymywanych tu terrorystów, bez tego nie będzie dowodów, a jedynie poszlaki. O takich przesłuchaniach można jednak zapomnieć, to pewne" - mówi nam osoba związana ze śledztwem.

Jednak zdaniem dr. Adama Bodnara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka politycy nadzorujący służby specjalne powinni ponieść konsekwencje nawet wtedy, gdyby okazało się, że więźniowie CIA byli przez terytorium Polski tylko przerzucani. "Jeżeli wiedzieli, że są tam osoby bezprawnie pozbawione wolności, to już pomagali w dokonaniu przestępstwa" - zaznacza Bodnar.













Reklama