MSZ i kancelaria szefa rządu pracują usilnie, by planowane podróże nie stały się okazją do drwin z premiera, tak jak to było po majowej wizycie w Peru związanej ze szczytem Unia Europejska - Ameryka Łacińska.
W Pekinie, a także w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Kuwejcie ma być inaczej. Premier będzie załatwiał konkretne sprawy: w Chinach ma rozmawiać o imporcie chińskiej siły roboczej do budowy autostrad i stadionów na Euro 2012 oraz o chińskich inwestycjach w Polsce (elektronika, komputery i przemysł samochodowy).
W Kuwejcie Tusk podziękuje władzom tego kraju za pomoc, jakiej udzieliły polskim żołnierzom w czasie stacjonowania naszego kontyngentu w Iraku. Kuwejt był bazą logistyczną dla żołnierzy. Rozmowa z królem Saudów dotyczyć będzie zapewne bezpieczeństwa energetycznego.
"Gazeta Wyborcza" usiłowała ustalić, czy Tusk będzie rozmawiał z Chińczykami o łamaniu praw człowieka w Tybecie, jeśli dojdzie do dwustronnej polsko-chińskiej części jego wizyty. Źródła w MSZ zapewniały, że nie będzie tematów tabu. "Chińska ambasada w Warszawie zna nasze stanowisko, w rozmowach z Chińczykami mówimy o wszystkim otwarcie" - zapewnił wysoki rangą urzędnik resortu spraw zagranicznych.
Urzędnik nie zdradził, czy Donald Tusk znajdzie czas na zwiedzanie Kuwejtu czy Chin.