Kwiatkowski kontra Sejm

Kwiatkowski chce, by sąd - na koszt Kancelarii Sejmu - nakazał marszałkowi Izby opublikowanie w mediach przeprosiny za "szereg nieprawdziwych stwierdzeń z raportu". W treści przeprosin ma się znaleźć zdanie, że "Sejm prosi o dalsze nierozpowszechnianie" ocen z raportu. "Jeśli byłyby nadal rozpowszechniane, będę podejmował dalsze kroki" - mówił Kwiatkowski w sądzie.

Reklama

>>>Nie dowiemy się, kto stał za aferą Rywina

"Komisja śledcza nie jest od wyrokowania o winie" - tłumaczył były prezes TVP. Przypomniał, że pozew wytoczył dopiero w tym roku - po tym, jak w styczniu prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "grupy trzymającej władzę", m.in. z powodu niestwierdzenia jej składu. Były prezes TVP mówił wiele razy, że tej grupy po prostu nie było.

Reklama

Pełnomocnik Kancelarii Sejmu wniosła, by sąd odrzucił pozew bez jego merytorycznego badania. Uzasadniała to zasadą konstytucji, że władza ustawodawcza nie może podlegać władzy sądowniczej oraz "niedopuszczalnością drogi sądowej". "Gdyby zapadło orzeczenie nakazujące przeprosiny, faktycznie zablokowane zostałyby prace wszelkich komisji śledczych" - tłumaczyła pani mecenas.

Ale sąd nie uwzględnił wniosku. Uznał, że także Sejm może dopuścić się naruszenia dóbr osobistych. Sąd podkreślił, że pozew podlegałby odrzuceniu wtedy, gdyby pozwanym był Sejm jako taki, a pozwany jest mający "zdolność procesową" Skarb Państwa, reprezentowany przez Izbę. Po zapowiedzi zaskarżenia tej decyzji, sąd odroczył sprawę do czasu rozpoznania zażalenia.

>>>Dowiedz się, co prokuratura ustaliła w sprawie grupy trzymającej władzę

Reklama

Według raportu przyjętego pierwotnie przez komisję śledczą - którego autorem była posłanka Anita Błochowiak (SLD) - Rywin poszedł do Agory, by wyłudzić pieniądze dla siebie, bo "grupa trzymająca władzę" nie istniała. Sejm przyjął jednak jako raport wniosek mniejszości autorstwa posła PiS Zbigniewa Ziobry.

Kwiatkowski znów będzie sądził się z Nałęczem

Ale to niejedyny proces, jaki Robert Kwiatkowski wytoczył w sprawie afery Rywina. W sądzie spotka sie ponownie z Tomaszem Nałęczem, byłym szefem sejmowej komisji śledczej. Twierdzi, że został przez Nałęcza pomówiony.

>>>Nałęcz ujawnia grupę trzymającą władzę

Nałęcz został uniewinniony przez sąd pierwszej instancji, ale dziś Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenie Kwiatkowskiego i uchylił wyrok uniewinniający Nałęcza.

Kwiatkowski zarzucił Nałęczowi, że w wywiadzie prasowym w 2003 roku mówił m.in., że brał on udział w pracach legislacyjnych, którymi "w ogóle nie powinien się zajmować", działał za kulisami afery Rywina "w sferze szarości i nieformalności", "ingerował w kwestie politycznej własności mediów", przeprowadzał pozorne reorganizacje w TVP, "służące tuszowaniu afery Rywina" i szykanował ówczesną dziennikarkę "Wiadomości" Jolantę Pieńkowską.

Nałęcz dodawał, że Kwiatkowski "posługiwał się czysto peerelowską metodą szykanowania ludzi"; że "uczestniczył w grupie związanej z aferą Rywina", i że zachowuje się jak "peerelowski prezes Radiokomitetu".

Teraz - według sądu okręgowego - sąd rejonowy musi ustalić, czy zarzuty Nałęcza są prawdziwe lub czy służyły ważnemu interesowi społecznemu.