Arłukowicz odniósł się w TVN24 do listu otwartego podpisanego przez grupę parlamentarzystów PO i KO do swych kolegów partyjnych i klubowych, w którym apelują o podjęcie "poważnej debaty", prowadzącej do "wieloaspektowej przemiany wewnętrznej". "Bez daleko idących zmian nie mamy szans utrzymania pozycji lidera opozycji, a w przyszłości wygrania wyborów" - napisali autorzy listu.

Reklama

Europoseł pytany w tym kontekście czy szef PO Borys Budka musi odejść odpowiedział: Absolutnie nie, Borys musi zostać, Borysa Budkę trzeba wspierać, trzeba się skonsolidować w PO, wyhamować ruchy odśrodkowe i zbudować ośrodek, który będzie konsolidować opozycję.

Według Arłukowicza w liście, "nie ma walki wewnętrznej", nie ma "pół słowa, że Borys Budka ma odejść". W tym liście jest troska, co się stanie z PO jako taką i z opozycją w Polsce - zaznaczył polityk.

Podkreślił, że dzisiaj trzeba wzmocnić szyld PO. Bo za chwilę znajdziemy się wszyscy w wariancie węgierskim, w którym partie opozycyjne przez kilka lat wojowały ze sobą, a nie z (premierem Viktorem) Orbanem, co pozwoliło Orbanowi na zbudowanie silnego autorytarnego rządu na kilka lat - zauważył Arłukowicz. Dodał, że dopiero teraz partie na Węgrzech zorientowały się, że działając razem mogą stawić czoła Orbanowi.

Bardzo boję się wariantu węgierskiego i będę robił wszystko, żeby tak się nie stało - zapowiedział wiceszef Platformy Obywatelskiej.

Flirt z Kaczyńskim?

Według Arłukowicza w "ostatnich tygodniach trochę się zmieniło na polskiej scenie politycznej". Zmieniło się m.in. to jakie relacje są w opozycji. My dzisiaj wszyscy musimy się zdefiniować: kto dzisiaj staje po stronie opozycji, kto jest filarem opozycji, kto chce dzisiaj stawić czoła Jarosławowi Kaczyńskiemu, który przejmuje państwo każdego dnia coraz bardziej, a kto chce z nim flirtować - zaznaczył europoseł.

Jak dodał, sytuacja jest taka, że liderzy Lewicy zapukali do drzwi szefa KPRM Michała Dworczyka. Różnica między nami, a nimi polega na tym, że my jako PO też chcemy pójść do kancelarii premiera, ale nie po to, żeby stać na wycieraczce pod drzwiami Dworczyka, ale żeby raz na zawsze Dworczyka i premiera Mateusza Morawieckiego z kancelarii premiera wyprosić - oświadczył Arłukowicz.

List, do którego w piątek dotarła PAP, adresowany jest do "parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej". Pod listem podpisanych jest 51 parlamentarzystów w tym m.in. były lider partii Grzegorz Schetyna oraz obecny wiceprzewodniczący PO Bartosz Arłukowicz, szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki, a także b. szef klubu PO Sławomir Neumann. Podpisani są też posłowie i senatorowie, którzy nie są członkami PO: Grzegorz Napieralski, Witold Zembaczyński czy senator Zygmunt Frankiewicz.