Według "Rz", afera e-mailowa zrobiła spore wrażenie na opinii publicznej. Według najnowszego sondażu IBRiS 62 proc. badanych wie o tym wydarzeniu i prawidłowo wskazuje, na czym polegało. W grupie tej oceny skutków wycieku e-maili są surowe: 36,2 proc. uważa, że ta sprawa zagraża bezpieczeństwu państwa, 26,3 proc. twierdzi, że obnaża to niekompetencję służb specjalnych, a 15,5, że "odsłania wstydliwe kulisy pracy rządu". Tylko 10,2 proc. uważa, że to "mało znaczący incydent" - podaje gazeta.

Reklama

Jak można się było spodziewać, nieco inaczej wyglądają opinie wśród wyborców PiS/ZP. 37 proc. uważa, że afera e-mailowa zagraża bezpieczeństwu, 26 proc. uznaje ją za mało istotny incydent, 13 proc. twierdzi, że obnaża niekompetencję służb, a tylko 3 proc. wskazuje na wstydliwe kulisy pracy rządu - czytamy.

Afera zatacza coraz szersze kręgi

Gazeta podaje, że afera e-mailowa zatacza coraz szersze kręgi. ABW i SKW ustaliły, że ofiarą ataku cybernetycznego w ostatnim czasie mogło paść co najmniej 150 osób publicznych – to urzędnicy, ministrowie, posłowie i senatorowie wszystkich opcji politycznych. Wielu z nich nie miało o tym pojęcia, dowiadują się dopiero teraz z pisma, które wręcza im policja w miejscu zamieszkania.

Dodaje, że w piśmie firmowanym przez CERT NASK (zespół reagowania na incydenty w sieci), które osoby z listy dostają poprzez policję, jest informacja o "wysokim prawdopodobieństwie", że "osoby trzecie mogły uzyskać dane do twojej skrzynki".