Prezydent był pytany, czy niepokoi go sytuacja z wyciekiem maili i czy jego zdaniem bezpieczeństwo kraju jest w jakiś sposób zagrożone. - Zawsze niepokoi taka sytuacja i chyba niepokoi każdego, także każdego użytkownika poczty mailowej. To jest pewna akcja pokazowa, którą ktoś prowadzi. Jest to jak widać zorganizowane i co do tego nikt nie ma wątpliwości, że jeżeli takie coś wycieka porcjami, to znaczy, że ktoś sobie robi. Czy ma jakiś charakter akcji politycznej - trudno powiedzieć - powiedział prezydent.

Reklama

"Nie sądzę, żeby bezpieczeństwo państwa było zagrożone"

Nie sądzę, żeby bezpieczeństwo państwa było zagrożone, dlatego, że te adresy mailowe, które są rzeczywiście w gestii polskiego państwa, bo opiekują się nimi służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, one są bezpieczne. I jak do tej pory - o ile mnie pamięć nie myli - a nie słyszałem, by któregoś z tych oficjalnych adresów rządowych jakieś informacje się pojawiły - dodał.

Jak ocenił, to jest dla nas wszystkich ostrzeżenie, choć bez wątpienia to jest pokazanie, że w jakimś sensie polskie państwo również może być zaatakowane. Ale mówię, nie ma na razie żadnej informacji, by jakiekolwiek zagrożenie dla polskiego państwa rzeczywiście tutaj zostało wygenerowane - zaznaczył prezydent.

Podkreślił, że każdy polityk jest zobowiązany do pewnej ostrożności i rozsądku, szczególnie, że każdy ma maila i osobistą korespondencję.

Prezydenta spytano, czy jakieś konsekwencje powinny zostać wyciągnięte wobec polityków, którzy używali prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych, w tym szefa KPRM. To jest pytanie, znajdują się tak jakiekolwiek informacje, które są informacjami mającymi charakter w jakikolwiek sposób klauzulowanych. Bo to jest fundamentalna sprawa - czy tam znalazły się informacje, które miały w sensie prawnym charakter niejawny czy też powinny mieć charakter niejawny - zaznaczył Andrzej Duda. Według niego to jest rzecz, która powinna zostać wyjaśniona i nie ma żadnych wątpliwości, że to jest sprawdzane.

Dopytywany, czy jeśli w wyniku tego sprawdzenia okaże się, że były w mailach takie właśnie informacje, to takim przypadku jakieś konsekwencje powinny być wyciągnięte, prezydent stwierdził, że na pewno wtedy zaczyna się poważna sprawa.

Reklama

Natomiast dopóki to jest korespondencja na zasadzie jakiejś konwersacji, która jest prowadzona; wiecie państwo - każdy żyje - powiedział.

"Zostaliśmy zaatakowani jako społeczeństwo, jako państwo"

W piątek wicepremier i przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych Jarosław Kaczyński opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego z terenu Federacji Rosyjskiej. Powołał się przy tym na informacje Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Także premier Mateusz Morawiecki oraz rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn potwierdzili informacje przedstawione przez Kaczyńskiego. - Zostaliśmy zaatakowani jako społeczeństwo, jako państwo atakiem cybernetycznym spoza naszej granicy - mówił Morawiecki.

Sprawa cyberataków na Polskę zaistniała publicznie w ubiegłym tygodniu. Wówczas szef KPRM Michał Dworczyk oświadczył, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe. Podkreślił jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny".

Cyberataki były w środę tematem niejawnej części obrad Sejmu, podczas której przedstawiono informację rządu w tej sprawie.