W okolicy Usnarza Górnego (woj. podlaskie), na granicy polsko-białoruskiej - po stronie Białorusi - od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców z Bliskiego Wschodu; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci nie chcą wracać na Białoruś.

Reklama

Śmiszek odnosząc się do tego na antenie radia TOK FM powiedział: Uważam, że nasze państwo jest w głębokim kryzysie, jeśli nie jesteśmy w stanie pomóc tym trzydziestu paru osobom, które utknęły w jakimś koszmarze granicznym. Podobno nasze państwo jest super silne, super zorganizowane i naprawdę daje radę nawet całej Europie, a nie możemy poradzić sobie z taką sytuacją - dodał poseł.

Podkreślił, że społeczeństwo robi swoją robotę. Mam takie poczucie, że społeczeństwo staje w dużej mierze na wysokości zadania - powiedział wiceszef klubu Lewicy. Jako przykład podał zorganizowanie pomocy prawnej i uzyskanie postanowienia ze strony Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który nakazał Polsce dostarczenie migrantom koczującym przy polskiej granicy jedzenia, ubrań.

Śmiszek: SG powinna przejąć tych ludzi

Na pytanie, co można zrobić w tej sytuacji wskazał, że narzędzia przede wszystkim ma polskie państwo. Jak najszybciej Straż Graniczna powinna przejąć tych ludzi, jest ich trzydziestu, wsadzić do samochodów, przewieźć do ośrodków dla cudzoziemców, wszcząć postępowania o nadanie statusu uchodźcy. Jeśli jest taka potrzeba i nawet jeśli rząd bardzo jest przywiązany do tego, że nie wolno przekraczać granicy w miejscu do tego nieprzeznaczonym, to nawet wszcząć postępowanie karne przeciwko tym osobom za nielegalne przekroczenie granicy - mówił Śmiszek.

Dodał, że jeśli postępowanie uchodźcze administracyjne nie przyniesie skutku, jeśli państwo polskie uzna, że oni nie spełniają kryteriów do nadania im statusu uchodźcy, to można wszcząć postępowanie wydaleniowe, ale to jest perspektywa najbliższych miesięcy, albo lat. Chcąc zachować twarz polska administracja powinna tych ludzi po prostu przejąć, wsadzić do samochodów i umieścić w ośrodkach, dać im schronienie, rozpocząć normalne procedury administracyjne, a potem sądowe - podkreślił.

Śmiszek: Rząd gra w koszmarnych jasełkach

Reklama

Śmiszek ocenił, że polski rząd prężąc muskuły na potrzeby wewnętrzne w Polsce chyba nie zdaje sobie sprawy, że gra też w tych koszmarnych jasełkach Łukaszenki. Dwa dni temu obejrzałem parę programów telewizji białoruskiej. Jak jest w nich przedstawiana Polska? Oczywiście w sposób groteskowy, ale jednak daliśmy się tutaj wmanewrować w jego przedstawienie, jako kraj faszystowski, który prześladuje biednych ludzi, który głodzi na granicy uchodźców z Afganistanu. Taki sobie robimy wizerunek na potrzeby też wewnętrzne Łukaszenki - wskazał poseł.

Jak zaznaczył, nie zgadza się także z retorykę, która jest sączoną przez polskie władze, że o to na granicy mamy dzisiaj jakąś wielką mobilizację, żeby bronić polskie granice. Ani nie jesteśmy w stanie wojny, ani nie musimy bronić polskich granic. Polskie granice się chroni, a nie broni. Ta cała szopka z żołnierzami wysyłanymi na granicę, z tym badziewnym drutem kolczastym, który po dwóch dniach już rozkopały dziki, to jest po prostu szopka na potrzeby wewnętrzne - powiedział poseł Lewicy. Mamy dzisiaj potężny kryzys wizerunkowy Polski, ale też kryzys humanitarny na granicy z Białorusią - podkreślił. Jeśli Polska chce uratować swój wizerunek to tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zastosować normalne procedury - dodał poseł.

Kryzys migracyjny trwa od kilku miesięcy

Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował w środę, że Polska musi zapewnić migrantom koczującym przy jej granicy żywność, ubrania, opiekę medyczną i - jeśli to możliwe - tymczasowe schronienie. W niedzielę polskie MSZ skierowało do strony białoruskiej notę dyplomatyczną, oferując pomoc humanitarną dla migrantów. Białoruś odmówiła Polsce zgody na wpuszczenie konwoju z pomocą humanitarną. ETPC takie same wytyczne jak Polsce przekazał w środę także Łotwie, w przypadku tego kraju chodzi o 41 irackich Kurdów koczujących przy granicy łotewsko-białoruskiej.

W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Polska oraz wszystkie kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa, Estonia - zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytoria w ramach tzw. wojny hybrydowej. Najwięcej osób trafiło na Litwę, ale po przyjęciu w tym państwie przepisów umożliwiających służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś, ich grupy przekierowały się na granice z Łotwą i Polską.

Polska Straż Graniczna podkreśla, że obecnie największa presja na polsko-białoruskiej granicy jest na ok. 180-kilometrowym lądowym odcinku chronionym przez Podlaski Oddział Straży Granicznej. Na granicy decyzją polskiego rządu trwa budowa 2,5-metrowego płotu.

Straż Graniczna w czwartek odnotowała 55 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski, z czego 53 próby udaremniła. Dwie osoby zostały zatrzymane, to obywatele Iraku. Od początku sierpnia doszło do 3059 prób przejścia granicy na tym odcinku - poinformowała w piątek Straż Graniczna.