Jabłoński podkreślił w środowej rozmowie w Polskim Radiu 24, że trwa ofensywa dyplomatyczna polskiego rządu w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Zwracał uwagę, że te działania dyplomatyczne są prowadzone na bardzo różnych kanałach od lata tego roku. W tę ofensywę - jak zaznaczył - jest zaangażowany cały rząd oraz prezydent RP.

Reklama

Wiceszef MSZ podkreślił, że sytuacja na granicy nie została wciąż jeszcze rozwiązana i nie można przyjąć założenia - jak pewnie część polityków europejskich by chciała - że po podjęciu decyzji o rozszerzeniu sankcji ta sprawa sama się rozwiąże.

Konieczne jest wywieranie dalszej presji na Łukaszenkę, konieczne jest doprowadzenie do tego, żeby on już nie mógł sprowadzać więcej ludzi na swoje terytorium, a także żeby umożliwił, trzeba go zmusić do tego, żeby umożliwił powrót tym ludziom, których tam sprowadził - powiedział Jabłoński.

Podkreślił, że nie sposób jest zignorować także tego, co dzieje się na granicy rosyjsko-ukraińskiej. - Te ruchy wojsk (rosyjskich), próby dążenia do eskalacji konfliktu zbrojnego, który przecież toczy się na Ukrainie od 2014 r., te działania rosyjskie, które zmierzają do kolejnych agresywnych wystąpień, które mają zaostrzać sytuację - to jest też coś, co uświadamiamy naszym partnerom. Tłumaczymy im, że także w tej sprawie konieczna będzie zdecydowana reakcji UE i NATO - mówił wiceszef polskiej dyplomacji.

Reklama

Jabłoński został też zapytany jak polska dyplomacja patrzy na wtorkową debatę w Parlamencie Europejskim dotyczącą sytuacji na granicy Polski, Litwy i Łotwy z Białorusią oraz jak ocenia brak zgody, aby w debacie uczestniczył w niej polski premier.

Debata PE

Reklama

Jestem bardzo zaskoczony tą decyzją PE. Uważam, że ona świadczy po prostu o braku rozeznania rzeczywistości. Politycy siedzący w PE daleko od tego zagrożenia nie chcą usłyszeć jaka jest rzeczywistość. Nie chcą jej poznać z pierwszej ręki ze strony szefa rządu państwa, które jest państwem frontowym. To świadczy to po prostu o nich samych - powiedział Jabłoński.

Według niego decyzja PE o tym, że Morawiecki nie weźmie udziału w debacie jest decyzją, która "po raz kolejny wskazuje na rolę PE w polityce unijnej". - Że jest to rola bardzo często niekonstruktywna, bardzo często rola, która nie prowadzi do rozwiązywania problemów, tylko do ich tworzenia, do kreowania wewnętrznych podziałów, wewnętrznych konfliktów w UE - zaznaczył wiceminister.

Podczas wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim europoseł PiS Ryszard Legutko odczytał list Mateusza Morawieckiego ws. sytuacji na Białorusi. - Premier rządu mojego kraju Mateusz Morawiecki miał tu przyjechać. Niestety nie umożliwiono mu tego, ale poprosił mnie, żebym przekazał treści, które chciał tutaj wyrazić - mówił Legutko, który występował w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR).

Na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy, abyśmy to sobie uświadomili (...). Ten konflikt ma wymiar starcia cywilizacyjnego i wymaga to stosowanej odpowiedzi nie tylko w ramach UE, ale także poszerzenia współpracy o NATO - zaapelował Morawiecki w liście.

Kryzys na granicy

Na granicach UE i Białorusi trwa kryzys, od czasu, gdy na wiosnę gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy białoruskiej z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów, w odpowiedzi na sankcje.

Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 34 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek rządu. Następnie Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni - do 2 grudnia.