Suski na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, pytany, czy - według niego - powstanie sejmowa komisja ds. Pegasusa, ocenił, że nie. Myślę, że nie. (...) powołali senatorowie (komisję nadzwyczajną - PAP) i widzę, że tam jest dość dużo ciekawych informacji, fake newsów m.in. A te zarzuty dotyczące jakiejś masowej inwigilacji? My na posiedzeniu komisji zajmowaliśmy się tym tematem. Ja mogę państwa zapewnić, że mówienie o jakiejś masowej inwigilacji, to jest jakiś wymysł z księżyca, bo to były niewielkie liczby, nieprzekraczające kilkuset osób w ciągu roku, a nie milionów. Dodał jednocześnie, że nie może podać dokładnych danych, bo jest to objęte tajemnicą.
Pegasus i inwigilacja kilkuset osób? Fogiel: Nie mam wiedzy
Poseł PiS dopytywany, czy twierdzi, że za sprawą Pegasusa było inwigilowanych kilkaset osób, odparł: W różnych latach bardzo różnie, nie mogę podać dokładnej ilości. Ale niektóre służby mówiły, że miały dosłownie poniżej 10 nawet w trakcie roku tych działań operacyjnych, na wniosek prokuratorów, za zgodą sądu i w wielu wypadkach były to dowody pośrednie przy postawieniu zarzutów przestępstwa. Takie działania są we wszystkich państwach na świecie, które zwalczają przestępczość.
O słowa Marka Suskiego oraz o to, ile osób inwigilowano Pegasusem, pytany był w piątek w programie Wirtualnej Polski wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Pan poseł Suski jest członkiem komisji ds. służb specjalnych, więc być może ma dokładniejsze informacje. Ja takiej wiedzy nie mam, bo nie mam prawa jej mieć.
Jest w Sejmie instytucja, która kontroluje działania służb i to jest komisja ds. służb specjalnych, tam wszyscy członkowie mają dopuszczenie do informacji tajnych. (...) W naszym - Prawa i Sprawiedliwości przekonaniu - to jest najlepsze miejsce do wyjaśniania ewentualnych wątpliwości - podkreślił polityk.
Pegasus zaczął łowy od Misiewicza oraz byłego posła PiS?
Fogiel pytany był też o doniesienia "Gazety Wyborczej", która napisała w piątek, że inwigilującego systemu Pegasus CBA po raz pierwszy użyło wobec Bartłomieja Misiewicza i byłego posła PiS Mariusza Antoniego K., oskarżonych dziś o działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej i powoływanie się na wpływy. Gazeta wskazuje w piątkowym wydaniu, że zebrane na nich materiały są w kancelariach tajnych dwóch prokuratur. Według "GW" Misiewicza i K. inwigilowano w ramach operacji o kryptonimie "Ksenon".
Mam takie przekonanie, nawiązując do popularnego ostatnio w jednym z serwisów streamingowych filmu, że - gdyby na spotkanie z Ziemią leciała niszcząca asteroida i m.in. rząd PiS by przed nią ostrzegał, to "Gazeta Wyborcza" dałaby wielki nagłówek na pierwszą stronę: "Nie patrz w górę". Tak tu sytuacja wygląda - powiedział Fogiel, komentując publikację dziennika.
Brejza, Giertych i Wrzosek
Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.
Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba nie złamała prawa, a kontrola operacyjna - jeśli była podejmowana - była prowadzona legalnie. Z kolei prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. To całkowite bzdury - oświadczył.((PAP)