Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" powiedział, że ma doświadczenie, jak wygrywać wybory z PiS. Wydaje mi się, że wygramy, jeśli będziemy razem. Trzeba to zrobić. Pójść razem – podkreślił b. premier, mówiąc o jednej liście wyborczej opozycji.
Hołownia o starcie opozycji z jednej listy
Lider partii Polska 2050 Szymon Hołownia pytany w czasie czwartkowej konferencji w Lusowie o pomysł startu ugrupowań opozycyjnych z jednej listy wyborczej mówił o ryzyku jakie niesie takie rozwiązanie, m.in. o zagrożeniu demobilizacji elektoratu. Później słyszymy, no dobrze, ale przecież te elektoraty są prawie takie same. No nie są takie same. Gdyby były takie same i gdyby Polacy rzeczywiście chcieli jednej opozycyjnej listy pod wodzą PO to ta dzisiaj miałaby 35 proc. w sondażach, a może nawet 40 proc., a ma 25 proc.– podkreślił.
Rozumiem, że gdzieś tutaj w tle od razu pojawia się postać Donalda Tuska, który jest naczelnym piewcą idei jedynej listy. Ja się z Donaldem Tuskiem nie zgadzam i wielokrotnie mu o tym mówiłem (…) uważam przede wszystkim, że dzisiaj jest czas na to, żebyśmy nie dogmatyzując żadnego z podejść obliczyli sobie różne warianty w różnych wersjach i obliczyli ich ryzyka – powiedział Hołownia.
I podał przykład porażki wyborczej startujących jako jeden blok partii opozycyjnych na Węgrzech. Węgry powinny nas czegoś nauczyć. Myślę, że niektórych nie nauczyły. Myślę, że powinniśmy wyciągnąć wnioski z Czech i tego co się stało w Czechach. Myślę, że to dużo lepszy dla nas przykład, dużo bliższa naszej ordynacja i dużo lepszy finał, i skuteczniejsza opowieść, bo tam wybory w przeciwieństwie do tych węgierskich, gdzie była jedna lista, wygrać się udało – mówił.
Mówiąc o dyskusjach na temat ewentualnego startu opozycji z jednej listy Hołownia powiedział, że "raz na jakiś czas niektórym z nas włącza się taki syndrom psa pasterskiego, który czuje owce i od razu atawistycznie chce je zaganiać do zagrody".
Przyszedłem do polityki, żeby robić ją w modelu partnerskim. Mnie nie interesuje bycie owcą, ani psem pasterskim. Chciałbym zobaczyć partnerów, którzy siedzą przy jednym stole i dogadują się co do tego, jak ma wyglądać ich współpraca, jak poukładać rzeczywistość – powiedział Hołownia.
Zaznaczył też, że partie opozycyjne powinny obecnie przede wszystkim rozmawiać o tym jak "poukładać partnerskie relacje". Nikt nie traci swojej autonomii, ale umawiamy się na wspólną robotę w pewnych zakresach. I dopiero później z tej wizji powinna kiełkować strategia, a ze strategii wyborcza taktyka. To zawsze powinien być ten porządek, a nie, że zaczynamy od taktyki, dorobimy do tego strategię, a później opowiemy ludziom wizję, żeby w nią uwierzyli. Nie, najpierw wizja, później strategia, a później taktyka – stwierdził.
Podkreślił, że partie opozycyjne dopiero przed wyborami, wiedząc np. jaka będzie obowiązywać do nich ordynacja, powinny zdecydować w jakiej formie zamierzają w nich wystartować.
Mogę tylko z uśmiechem, bo nie ma we mnie złości, nie ma we mnie jakiejś frustracji, tylko naprawdę z uśmiechem, zaproponować wszystkim zainteresowanym: model owczarek podhalański i owieczki, i zagroda odsuńmy do studiów etnograficznych i na piękne obrazy. A my jako dojrzali politycy, dojrzali liderzy i liderki, usiądźmy do stołu i rozmawiajmy o tym jak wspólnie zrobić taką Polskę, w którą ludzie uwierzą. Nie jedną listę. Tylko taką Polskę, w którą ludzie uwierzą – mówił.
Musimy mieć taką wizję, wszyscy, taką wizję, żeby porwać te 40 procent niegłosujących, żeby porwać te 15 czy 12 procent niezdecydowanych i wtedy wygrywać z komfortem 50 plus, a nie zastanawiać się nad ściboleniem procent do procenta – podkreślił Hołownia.
Szymon Hołownia odwiedził w czwartek podpoznańskie Lusowo, Jankowice i Kórnik. W trakcie wizyty spotkał się m.in. z samorządowcami działającymi w Ogólnopolskiej Koalicji Samorządowej.