W ciągu ostatnich 30 czy 35 lat nauczyłem się przede wszystkim tego, że interesy tzw. realpolitik "zawsze powodują ogromne, straszne szkody" - podkreśla Kermani, który jest też eseistą i autorem książek dla dzieci. Jako dziennikarz relacjonuje wydarzenia z obszarów objętych konfliktami, ostatnio z Ukrainy.

Reklama

Realpolitik "odsuwa na bok wartości na rzecz interesów ekonomicznych i strategicznych" - uważa pisarz. Dodaje, że teraz skutki tej polityki widać na Ukrainie. Wojna w tym kraju jest również związana z fatalnym uzależnieniem Niemiec od rosyjskiego gazu i ropy - powiedział Kermani.

Zaznaczył, że "w tej chwili martwi to, iż nikt nie zadaje sobie poważnych pytań, nie myśli nad kwestiami fundamentalnymi: czy w naszym myśleniu jest jakaś skaza? Dotyczy to zarówno SPD, jak i innych partii oraz, oczywiście, w szczególności lat rządów Angeli Merkel".

Wydaje mi się, że to zbyt wygodne, jak wszyscy rzucają się na Gerharda Schroedera - zauważa rozmówca "Welt" i przypomina, że przecież "nie tylko Schroeder był ślepy na agresję Rosji. Nawiasem mówiąc, nie było to też tylko SPD. Nie wystarczy, że poszczególni politycy powiedzą teraz: z perspektywy czasu żałujemy naszej przyjaznej Rosji polityki. Co to oznacza? Tak dramatyczna porażka polityki niemieckiej nie może prowadzić do niczego".

Reklama

"Jestem przerażony"

W Niemczech wielu intelektualistów zajęło stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie, publikując listy otwarte. Jeden z listów, zainicjowany przez Alice Schwarzer, Alexandra Kluge, Gerharda Polta, Martina Walsera i Juli Zeh, zawiera apel do kanclerza Olafa Scholza o wstrzymanie dostaw broni ciężkiej na Ukrainę. Drugi, podpisany przez Ralfa Fuechsa, Hertę Mueller i Igora Levita, wzywa do czegoś dokładnie przeciwnego.

Pytany o stanowisko wobec tych listów Kermani mówi: Do dziś zastanawiam się, jak tak wielcy jak Alexander Kluge czy Gerhard Polt, których podziwiam, mogli podpisać się pod tym pierwszym listem. Nie chodzi o to, że nie uważam, iż stanowisko samego listu jest warte omówienia. Jestem jednak przerażony jego niewiarygodną autotematyką, arogancją, brakiem ciepła i empatii dla ofiar.

Z Berlina Berenika Lemańczyk