Steinbach powiedziała dziennikowi "Bild", że Steinmeier powinien był wziąć ją w obronę, kiedy Władysław Bartoszewski porównał ją do negującego Holokaust biskupa lefebrysty Richarda Williamsona.
>>> Bartoszewski: Steinbach dla mnie nie istnieje
"Zadaniem niemieckiego ministra spraw zagranicznych jest obrona niemieckich obywateli przed tego rodzaju porównaniami. Tym bardziej jeśli jest się bliskim przyjacielem byłego kanclerza Schroedera, który nie waha się zabiegać w Teheranie o względy kłamcy oświęcimskiego, irańskiego prezydenta" - powiedziała Steinbach.
Szefowa BdV dodała, że "projekt centrum poświęconego wypędzeniom nie może upaść przez spór wokół jej osoby". "Ja mogę zrezygnować, ale moja organizacja nie ugnie się przed szantażem" - powiedziała.
Kilkanaście dni temu Władysław Bartoszewski, minister w kancelarii premiera Donalda Tuska, ostrzegł, że nominacja Steinbach do rady fundacji mającej upamiętnić wysiedlonych Niemców może "negatywnie wpłynąć" na tegoroczne wspólne inicjatywy obu krajów. A to rok szczególny - będziemy obchodzić 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej.
Bartoszewski spotkał się też w Berlinie z Angelą Merkel. DZIENNIK dowiedział się, że kanclerz Niemiec obiecała Bartoszewskiemu, że Steinbach nie otrzyma nominacji do rady w tym roku. A to oznacza, że w niej najprawdopodobniej nie zasiądzie.
Angela Merkel gotowa była poprzeć kandydaturę Steinbach, by pozyskać głosy BdV przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi. Skoro nominacji nie będzie w tym roku, to już raczej nie będzie jej w ogóle.