W ciągu kilku najbliższych tygodni zakończą się kadencje rad w TVP i Polskim Radiu. Nowe powinna wybrać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Ale z powodu sporów politycznych nie jest w stanie tego zrobić. Właścicielem spółek jest Ministerstwo Skarbu i to ono może zwrócić się do sądu o wyznaczenie kuratorów. Powód? Nie może skutecznie zarządzać firmą. Gdyby sąd ustanowił kuratora w TVP, mógłby on np. sprzedać budynki telewizji, doprowadzić do jej likwidacji, ale nie wpływu na decyzje programowe i personalne. Nie zastąpi też zarządów. Telewizją nadal kierowałby więc Piotr Farfał, a radiem prawdopodobnie Robert Wijas.
"Kuratora powołuje się, gdy nie ma organu, który prowadzi sprawy spółki. W TVP rada w dużym stopniu uczestniczy w zarządzaniu, bo ma wiele istotnych kompetencji. Dlatego minister skarbu powinien wystąpić do sądu o ustanowienie kuratora" - ocenia prof. Stanisław Sołtysiński, specjalista od prawa spółek handlowych.
Według informacji DZIENNIKA, taki scenariusz jest w ministerstwie rozważany. Przyznaje to też Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiT.
Ministerstwo mówi ostrożnie. "Żadne decyzje nie zapadły. Wybije godzina zero, odpowiednie dyspozycje będą wydane" - oświadczył Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu.
Ustanowienie kuratorów w TVP i Polskim Radiu byłoby wydarzeniem bez precedensu. Nigdy wcześniej nie doszło sytuacji, aby KRRiT nie była w stanie wybrać rad nadzorczych. "Jeżeli rada nie wypełni swoich obowiązków, będzie to jedyne wyjście" - uważa Juliusz Braun, były przewodniczący KRRiT.
"To będzie wielki zgryz dla ministra skarbu, dla sądu, do którego on się zwróci, i wielka zabawa dla widzów" - uważa prof. Stanisław Sołtysiński. Ostrzej komentuje Bronisław Wildstein, były szef TVP: "Wejście kuratorów oznacza przejęcie przez rząd mediów publicznych".
Czy PO ma polityczny interes w tym, żeby wejść z kuratorem do telewizji i patrzeć Farfałowi na ręce? "To nie jest żaden interes polityczny, właściciel musi zapewnić funkcjonowanie podległym sobie spółkom z takim gigantycznym majątkiem. To nie ma nic do rzeczy, że minister Grad jest politykiem PO. Taki sam obowiązek miałby minister z PSL czy PiS" - ripostuje Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO, przewodnicząca sejmowej komisji kultury.
Zgodnie z prawem minister Aleksander Grad będzie mógł wskazać sądowi, kogo chciałby widzieć jako kuratorów, ale to sąd dokona ostatecznego wyboru. Można się więc spodziewać, że będą to osoby powiązane z PO. Kurator nie przejmuje pełni władzy w spółce. Nadal będzie nią kierował z Piotrem Farfałem i nie będzie go mógł odwołać. Nie będzie też mógł ani nominować szefa "Wiadomości" ani zdejmować żadnego programu z anteny.
Ludzie z telewizji sceptycznie patrzą na to rozwiązanie i nieoficjalnie mówią, że nawet trudno marzyć o harmonijnej współpracy w takiej sytuacji. "Pewnie przyjdzie jakiś człowiek z PO i będzie walczył z Farfałem i pozostałymi członkami zarządu. Taki też na pewno dostanie polityczny przykaz" - mówi osoba z kierownictwa TVP.
O zadaniach kuratora zdecyduje sąd. Na pewno powinien doprowadzić do powołania nowej rady nadzorczej. Ale w przypadku TVP i Polskiego Radia sprawa nie jest taka prosta. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji to KRRiT wybiera rady nadzorcze. "Nie sądzę, żeby to było skuteczne rozwiązanie" - mówi Łukasz Marek Moczydłowski, przewodniczący rady nadzorczej TVP.
Teoretycznie trzyletnia kadencja rady TVP kończy się już w przyszłym tygodniu, ale mandaty członków rady wygasną wtedy, gdy walne zgromadzenie akcjonariuszy skwituje ich działalność. Zwołane musi być do końca czerwca.
Nieoficjalnie mówi się, że minister nie zdecyduje się na wariant z kuratorem przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, bo nie chce się wtrącać w wojny między PiS a LPR w mediach.
Rok temu minister skarbu zwrócił się do sądu, aby ustanowić kuratora dla Polskiego Radia. Ostatecznie swój wniosek ministerstwo wycofało.