"Nie rozumiemy tego, co zrobili Francuzi. Czyżby polska krew była mniej warta od amerykańskiej?" - irytuje się szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. Postawą Sarkozy’ego zawiedzione jest też MSZ. "Wkład zbrojny licznej dywizji gen. Maczka w oswobodzeniu Francji jest powszechnie znany. Wypadałoby więc, aby przedstawiciele Polski brali udział w uroczystościach w Normandii. Ale Francuzi ewidentnie przyjęli ograniczoną formułę obchodów" - mówi Piotr Paszkowski, rzecznik resortu.

Reklama

>>> SLD: Sikorski musi częściej jeździć do Rosji

Brak obecności Polski na obchodach w Normandii to szczególny afront wobec ostatnich żyjących kombatantów liczącej 16 tys. żołnierzy Pierwszej Dywizji Pancernej gen. Maczka, która odegrała kluczową rolę w wyzwalaniu Francji. "Pozostało nas już tylko kilkudziesięciu, w tym ostatni generał Stefan Bałuk. Ale do 70. rocznicy nie dotrwa nikt" - mówi z goryczą Janusz Gołuchowski, przewodniczący warszawskiego koła weteranów Dywizji Maczka.

"Choć stanowiliśmy czwartą co do wielkości armię w II wojnie światowej, zawsze pomijano później nasz udział w walkach. Roosevelt i Churchill sprzedali Polskę Stalinowi i od tej pory Zachód o nas zapomniał. Tak jest do dziś" - dodaje.

Historycy są zgodni: "Dywizja Maczka odegrała kluczową rolę w wyzwalaniu Francji. O wiele większą niż nieliczne oddziały francuskie, które wtedy walczyły o wyzwolenie swojego kraju. Pod Falaise to właśnie polscy żołnierze zamknęli wielkie zgrupowanie niemieckich wojsk. To było, obok Monte Cassino, największe osiągnięcie naszych żołnierzy na zachodnim froncie".

Reklama

"Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja była korkiem, którym ich w niej zamknęliśmy" - przyznał wówczas głównodowodzący operacją generał Montgomery.

Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, mówi twardo: "To, co się stało, jest częścią nieprzychylnej nam polityki historycznej. Widocznie Francuzi wstydzą się przyznać, komu zawdzięczają wolność".

Reklama

Francja początkowo chciała sprowadzić tegoroczne uroczystości 6 czerwca do samego spotkania Sarkozy’ego z Barackiem Obamą. Dlaczego? "Gdy z powodu kryzysu spada popularność naszego prezydenta, nie ma nic lepszego, jak pokazać go w towarzystwie Obamy, aby poprawić sondaże" - przyznaje francuski dyplomata.

>>> Rosja chwali: Tusk "prostuje odchylenia"

Jednak budowanie popularności kosztem pamięci poległych nie przypadło do gustu Brytyjczykom. W tym tygodniu dziennik "Daily Mail" ujawnił, że królowa Elżbieta II jest "sfrustrowana" brakiem zaproszenia ze strony Pałacu Elizejskiego. Brytyjczycy, ale także pozostający poddanymi monarchini Kanadyjczycy i Australijczycy, stanowili w dniu D-Day aż połowę wojsk przybyłych wyzwolić Francję. Pod presję Londynu rzecznik francuskiego rządu Luc Chatel przyznał w końcu, iż "brytyjska królowa jest oczywiście mile widziana" na uroczystościach. Ale Elżbiety II na plażach Normandii nie będzie. Pałac Buckingham uznał, że taka forma zaproszenia nie jest godna królowej.