Projekt nic nie mówi, jakie kryteria wiceprezesi mieliby spełniać. Co za tym idzie - wiceperezesem mogłaby zostać np. osoba bez wykształcenia. Także marszałek miałby wybrać specjalnego "zewnętrznego audytora", który kontrolowałby finanse oraz metody pracy NIK. Niektóre propozycje budzą zastrzeżenia nie tylko prawników, ale też części posłów.
"Nowelizacja jest konieczna. Bo obecna ustawa jest starsza niż znowelizowana konstytucja. Dlatego trzeba ją dostosować do konstytucji" - mówi poseł SLD Janusz Krasoń. I podkreśla, że w 90 proc. projekt ustawy jest dobry. Jednak ostatnio pojawiły się zapisy, których SLD poprzeć nie może. "Pojawiły się zapisy, które rzucają złe światło na ustawę. Prowadzą one do tworzenia przesadnych instrumentów, które stwarzają szansę, by NIK był podporządkowany większości rządzącej. Może to prowadzić do przesadnego upolitycznienia NIK" - mówi Krasoń.
>>>NIK oskarża Ewę Kopacz. Chodzi o 300 mln zł
p
Kamila Wronowska: Posłowie chcą zmienić zasady funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli. Nowością ma być m.in. to, że NIK podlegałby kontroli - tzw. audyt zewnętrzny - przez osobę, którą wyznaczy przez marszałka Sejmu. Może to prowadzić do upartyjnienia?
Ryszard Piotrowski*: Pamiętajmy, że prezes NIK jest w myśl konstytucji osobą apolityczną, czyli niezależną od aktualnej większości parlamentarnej. Stąd też jego kadencja nie pokrywa się z kadencją Sejmu. Celem NIK jest sprawowanie kontroli w sposób obiektywny, niezwiązany z aktualnymi interesami politycznymi. Dlatego należy bardzo powściągliwie ingerować w strukturę wewnętrzną NIK. NIK nie może stać się instrumentem do prowadzenia bieżącej gry politycznej. Konstytucja nie przewiduje innych form kontroli nad działalnością kontrolną Najwyższej Izby, jak tylko rozpatrzenie sprawozdania przez Sejm. Nie przewiduje żadnego audytu zewnętrznego. Wprowadzenie nowych rozwiązań tego rodzaju budzi wątpliwości z punktu widzenia konstytucji. Nie wiadomo też, jak ten audyt miałby wyglądać w praktyce, co miałby kontrolować. Np. czy miałby dotyczyć częstotliwości kontroli przeprowadzanych, powiedzmy, w przemyśle zbrojeniowym, czy nie. Bo można powiedzieć w rezultacie audytu, że NIK np. niegospodarnie wydawał pieniądze, bo kontrolował przemysł zbrojeniowy już dwa razy, a wystarczyło raz. Albo że NIK za bardzo kontroluje Ministerstwo Kultury. Czyli można by w ten sposób wpływać na funkcjonowanie Najwyższej Izby Kontroli. Poza tym, kto ma przeprowadzać audyt? Firma prywatna? To byłoby bardzo wątpliwe. Ta sama firma mogłaby np. być jednocześnie zaangażowana w konkretne interesy związane z gospodarką. Konstytucja stanowi, że NIK przedkłada Sejmowi roczne sprawozdanie ze swojej działalności. Tylko Sejm jest konstytucyjnie umocowany do przeprowadzenia audytu dotyczącego Izby.
A podoba się panu pomysł, by wiceprezesów NIK mógł wyznaczać marszałek Sejmu? Bo założenia są takie, by swoich zastępców wskazywał prezes NIK. Potem marszałek miałby 3 miesiące aby to zaakceptować. Ale jeśli przez 3 miesiące marszałek nie podjąłby decyzji, to wtedy on wskazałby swoich wiceprezesów.
Wydaje mi się, że to rozwiązanie idzie zbyt daleko jeśli chodzi o relacje między NIK a Sejmem i kształtuje podległość, która jest sprzeczna z ustrojowym usytuowaniem NIK. To, że Izba podlega Sejmowi nie oznacza, że podlega mu organizacyjnie i że marszałek Sejmu może decydować o składzie kierownictwa. Takie rozwiązanie ograniczałoby konstytucyjną pozycję prezesa NIK. Bo prezes dostałby do współpracy wiceprezesów, którzy mogliby być związani politycznie z większością parlamentarną. Jest to ryzykowne z punktu widzenia możliwości działania opozycji. Takie zmiany wzmocniłyby nadmiernie uprawnienia marszałka wobec NIK.
Czy wiceprezes NIK powinien mieć jakieś szczególne kwalifikacje. Bo projekt nie stawia żadnych wymogów wobec kandydatów, choćby wobec wykształcenia, czy ich karalności.
Rozsądek jest bardziej istotny niż wymagania określone w przepisach. Należy założyć, że władze publiczne działają w granicach rozsądku. Ktoś, kto nie ma wykształcenia wyższego, nie będzie proponowany na stanowisko wiceprezesa. Choć może byłoby dobrze doprecyzować te wymagania w ustawie. Wiceprezesami NIK powinny być osoby spełniające najwyższe wymagania stawiane urzędnikom, ale przede wszystkim - osoby mądre.
Jest też pomysł, by wiceprezesi NIK byli odwoływani tylko wtedy, gdy zapadnie prawomocny wyrok sądu.
Prezes może zostać odwołany także wtedy, kiedy np. zostanie skazany prawomocnym wyrokiem. Wiceprezesi też powinni być w ten sposób odwoływani. Nie może być tak, że się ich odwołuje, jak komuś przestaną się podobać.
Ale jeśli marszałek powoła swoich wiceprezesów i oni nie będą chcieli współpracować z prezesem, to co wtedy? Prezes NIK będzie miał związane ręce.
Owszem. Ja mówię o potrzebie dania gwarancji wiceprezesom, że będą niezależni, że nie będzie ich można odwoływać, ale przy utrzymaniu obecnej formuły. Czyli bez tego przepisu, który stanowiłby, że marszałek Sejmu może wiceprezesów wyznaczyć. Bo jeśli marszałek wyznaczy prezesowi wiceprezesów, których nie można usunąć, to prezes jest bezradny. I może się zdarzyć tak, że trzech wiceprezesów wobec prezesa codziennie będzie stosowało mobbing. I mogą tak mu obrzydzić urzędowanie, że prezes sam zrezygnuje ze swojej funkcji. Tu jest zatem zagrożenie nadmiernego osłabienia konstytucyjnej pozycji prezesa.