Kodeks wyborczy, który miał ujednolicić dotychczasowe ordynacje, nie będzie gotowy przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi i samorządowymi. Nadzwyczajna sejmowa komisja pracująca nad nim stwierdziła wczoraj, że nie ma szans na to, by dopracować go do końca tego roku. "Tak ważnego dokumentu nie można przygotowywać w pośpiechu, bo istniałoby ryzyko wyprodukowania jakiegoś bubla" - mówi nam Zbigniew Girzyński z PiS. Szef komisji Waldy Dzikowski z PO dodaje, że kodeks, który ma ujednolicić pięć rożnych ordynacji wyborczych (sejmową, senacką, prezydencką, samorządową i do Parlamentu Europejskiego), to "operacja skomplikowana". "Tu trzeba wręcz zegarmistrzowskiej precyzji" - podkreśla Dzikowski.
>>>Przekręty grożą kampanii prezydenckiej
Szef komisji zamierza jednak jeszcze namawiać posłów, by zmienili zdanie i zdążyli na czas. Nie ma jednak wsparcia nawet własnego koalicjanta. "To nierealne, tego po prostu nie da się zrobić. Nad kodeksem będziemy pracować wolno, ale dokładnie i sumiennie" - zapowiada Eugeniusz Kłopotek z PSL. To on przekonał wczoraj komisję do tego, by z uchwalaniem nowego prawa się nie spieszyć.
Po wejściu w życie kodeksu wszystkie wybory odbywałyby się według tych samych zasad: zaczynałyby się i kończyły o tej samej porze. Tak samo wyglądałoby też prowadzenie kampanii i zdobywanie na nią funduszy. Ale jedna z najważniejszych zmian to jednomandatowe okręgi wyborcze. A to kość niezgody w koalicji. Już raz ludowcy ją storpedowali. "Nie ma szans, by to rozwiązanie weszło w życie wcześniej niż w 2014 r." - mówi twardo Kłopotek.
Przeciwna jest też opozycja. "Nam na pewno nie jest to na rękę, a i weto prezydenta w tej sprawie wydaje się być pewne" - mówi jeden z polityków PiS.
czytaj dalej
Szybkiego tempa prac próbował bronić tylko Witold Gintowt-Dziewałtowski z SLD. "Jakbyśmy się postarali, tobyśmy zdążyli. Ale nie widzę jakiegoś szczególnego entuzjazmu w koalicji rządowej do pilnego wprowadzania tego prawa" - mówi nam polityk Lewicy. A inny z członków komisji przyznaje: opóźnienie to efekt tego, że PO upierała się, by w kodeksie znalazły się przepisy wprowadzające w wyborach samorządowych okręgi jednomandatowe.
Zdaniem eksperta Fundacji Batorego Andrzeja Sawickiego, który uczestniczy w obradach komisji, to rzeczywiście rozbija projekt. "W obecnym parlamencie podnosząc tego typu propozycje,skazuje się ten dokument na porażkę" - podkreśla.
Wybory samorządowe w jednomandatowych okręgach były jedną z obietnic, jakie składała PO. "Słowa dotrzymamy, proszę nam dać jeszcze trochę czasu" - obiecuje Dzikowski. Pytany, jak chce tego dokonać, odpowiada krótko: "Kropla drąży skałę".
Na razie taka ordynacja może być stosowana w wyborach samorządowych w małych gminach, do 20 tys. mieszkańców. Zamiast głosować na partyjne listy, oddaje się głos bezpośrednio na kandydata.
Komisja postanowiła jednak wprowadzić możliwość głosowania przez pełnomocnika. Sprawa ułatwień wyborczych dla osób niepełnosprawnych, a także kwestie dotyczące finansowania kampanii, w tym zakaz zbiórek publicznych w kampanii prezydenckiej, będą rozstrzygane oddzielnie, poza kodeksem wyborczy. Dzięki temu mogłyby wejść w życie jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami. "Dobrze, że komisja przyjęła naszą argumentację i przepisy zwiększające przejrzystość finansowania kampanii będą uchwalone jeszcze w tym roku" - cieszy się Sawicki.