„Poznałem profesora osobiście. Byłem z moim starszymi synami w jego domu w Oxfordzie. Rozmawialiśmy. Nie była to bliska znajomość . Ale znam go oczywiście z jego książek, które towarzyszyły mi od lat studiów właściwie przez całe życie. Co czuję teraz. To jest takie uczucie, jakby partner bardzo ważnej rozmowy, która prowadzimy, nagle zniknął i pozostaje milczenia. Z tym, że w filozofii milczenie też jest znaczące... Było takie słynne spotkanie filozofa Martina Heideggera z poetą Paulem Celanem. Oni spotkali się i przez kilka godzin ze sobą nie rozmawiali. I teraz przychodzi nam, po śmierci Leszka Kołakowskiego, w tej bardzo filozoficznej i znaczącej sytuacji rozmawiać bez mówienia” - mówi Janusz Palikot, poseł PO i absolwent wydziału filozofii. "To bardzo ważne wydarzenie. Na poziomie duchowym fundamentalne. Takie osoby jak Kołakowski trzymają klucze do związków kontaktów z przeszłością. Dzięki temu mamy dialog z ludźmi, którzy działali i myśleli przed nami. Ubytek takiego człowieka jest dużym utrudnieniem w tym, żebyśmy czuli jedność świata refleksji. Tego, który był dwa tysiące lat temu, tysiąc lat temu i jest dzisiaj."

Reklama

>>>Nie żyje profesor Leszek Kołakowski

"Jestem wstrząśnięty. Jest to... była to jedna z najważniejszych postaci współczesnej Polski. Jego mądrość i jego głębokie zaangażowanie w sprawy polskie oraz niezależność umysłowa były niezrównane. Dla wielu osób, które mają silnie rozwinięte poczucie obywatelstwa i niezależności, prof. Kołakowski był wielką pociechą. Autorytetem, który ułatwiał nam żyć na pewnym poziomie, dlatego że on był odniesieniem dla bardzo wielu spraw dla współczesnej Polski. Bardzo jestem przygnębiony tą śmiercią" - mówi poseł i reżyser Kazimierz Kutz.

"Profesor Leszek Kołakowski to jedna z najciekawszych umysłowości współczesnej Europy. Postać o niezwykle interesującym spojrzeniu na filozoficzne dylematy a także po prostu istotna postać w światowej kulturze. Trzeba pamiętać o jego rozprawie z filozofią marksistowską. <Główne nurty marksizmu> były rozprawą także a może przede wszystkim z komunistycznym systemem totalitarnym. Odszedł filozof, intelektualista najwyższej klasy" - mówi minister kultury Bogdan Zdrojewski (PO).

Reklama

czytaj dalej



"Leszek Kołakowski to najważniejszy autor mojego życia. Z jego książek i tekstów napisanych w latach 50., takich jak "Śmierć bogów", moje pokolenie w latach 60. uczyło się stylu myślenia, który odrzuca wszelki dogmat i pokazuje, że każda idea, która nie jest weryfikowana, doprowadza do absurdu. Kołakowski przeprowadził też dogłębną krytykę swojej postawy i przemiany. Na jego drodze, zaczynającej się od zafascynowania komunizmem i marksizmem, charakterystycznej zresztą dla wielu ówczesnych intelektualistów, na każdym kroku otrzymujemy teksty uzasadniające kolejne etapy jego życia. On nigdy nie próbował ukryć swojego zatrucia stalinizmem. To, jak udokumentował swoją przemianę, jest fascynujące" - mówi Jan Lityński, polityk i działacz opozycji w czasach PRL.

Reklama

"Dla pokolenia, które się zbuntowało w roku 1956, Leszek Kołakowski był największym guru. Największym moralnym i intelektualnym autorytetem. Przy czym miał do tego odpowiedni charakter" - prof. Karol Modzelewski, były senator i historyk. "Myśliciel musi być nie tylko sprawny intelektualnie, ale musi mieć odwagę powiedzenia tego, co uważa za konieczne. I on tę odwagę miał. Bardzo się na niego z tego powodu złościły władze Polski Ludowej. Nazywały go politycznym chuliganem, co moim zdaniem jest dużym komplementem. Był też prof. Kołakowski muszę powiedzieć człowiekiem wesołym. Wydaje mi się, że to nad grobem zawsze warto podkreślić. Że Kołakowski nie lubił płakać. Raczej się śmiał."

"W sensie intelektualnym i takiego wsparciu w myśleniu o świecie, rzeczywistości, relacjach międzyludzkich, przeszłości i teraźniejszości znowu powstaje jakaś pustka" - mówi senator Krzysztof Piesiewicz (PO). "Co chwila dowiadujemy się, że odchodzą ci wielcy. Ci, którzy współtworzyli kondycję intelektualną, myślową, zachowania pokolenia, które przejdzie do historii jako to, które być może dokonało największego aktu w dziejach naszej ojczysty. Przejścia ze zniewolenia do wolnej przestrzeni w taki a nie inny sposób. Niektórzy nazywali to rewolucją bez rewolucji. To są te wielkie postacie począwszy od Karola Wojtyły przez bardzo, bardzo wielu, których już nie ma a którzy pomagali mojemu pokoleniu - wówczas szczeniackiemu - rozpoznawać rzeczywistość. Ale Kołakowski to jeszcze jest coś więcej. Kołakowski to jest taki znak, świadectwo pewnej ogromnej, intelektualnej odwagi wyjścia z bardzo silnie czerwonej przestrzeni, z jakiejś wielkiej pomyłki ku pracom, które tę czerwoną przestrzeń w sensie intelektualnym rozwaliły w pył. To jest ta jego praca o Marksizmie, która w tytule ma jedno zdanie: <Rozpad>. I on potrafił jako twórca języka marksistowskiego wykonać wielką intelektualną pracę aby to obnażyć i wykazać tego absurd i okrucieństwo. Ten, który był filarem usunął się i to zaczęło wszystko intelektualnie upadać. Za tą książkę dostał nagrodę, która jest Noblem w filozofii. Odchodzi człowiek, po którego odejściu polska przestrzeń intelektualna i polityczna jest trudna do zagospodarowania."