We Francji nazywany "ostatnim żyjącym gigantem", Levi-Strauss był jednym z największych intelektualistów i humanistów dwudziestego wieku.

Claude Levi-Strauss urodził się w Brukseli w rodzinie alzackich Żydów. Początkowo studiował prawo i filozofię na paryskiej Sorbonie. Po ukończeniu studiów filozoficznych swoje zainteresowania zwrócił w stronę antropologii.

Reklama

W latach 1935-1939 prowadził w brazylijskim regionie Mato Grosso i dżungli amazońskiej swoje pierwsze terenowe badania etnograficzne. Na podstawie tych podróży powstała w 1955 roku książka "Smutek tropików", która przyniosła Levi-Straussowi światową sławę. Autor snuje tam rozważania o człowieku postrzeganym w kontekście cywilizacji różnych od europejskiej. Wspomnienie prymitywnych szczepów, z którymi Levi-Strauss zetknął się podczas podróży do Brazylii, skłania go do uznania wyższości stanu naturalnego nad europejskim modelem kultury.

W czasie drugiej wojny światowej zmuszony do opuszczenia Francji przez reżim Vichy ze względu na żydowskie pochodzenie, Levi-Strauss wyjechał do Nowego Jorku. Nawiązał tam kontakty z uczonymi amerykańskimi, m.in. amerykańskim językoznawcą rosyjskiego pochodzenia Romanem Jakobsonem i antropologiem Franzem Boasem.

Po powrocie do kraju w 1949 roku pracował m.in. w College de France i w Muzeum Człowieka w Paryżu. Dzięki jego pracom antropologia awansowała do rangi jednej z najważniejszych nauk społecznych.

Levi-Strauss stał się też jednym z głównych teoretyków francuskiego strukturalizmu, nurtu badawczego zajmującego się analizą struktury badanych zjawisk, a nie ich genezą lub funkcją. Strukturalizm wpłynął silnie na rozwój filozofii, antropologii, socjologii, historii, literatury i psychoanalizy. Do najbardziej znaczących dzieł Levi-Straussa należą: "Antropologia strukturalna" (1958 r.), "Myśl nieoswojona", poświęcona formom myślenia pierwotnego (1962 r.), oraz czterotomowy cykl "Mythologiques" (1964-1971).

Był członkiem Akademii Francuskiej, otrzymał wiele odznaczeń, w tym francuską Legię Honorową. W ubiegłym roku Francuzi hucznie obchodzili setne urodziny mistrza, organizując liczne sesje, wystawy i publiczne maratony czytania jego dzieł. Jednak sam Levi-Strauss nie chciał pokazywać się publicznie, gdyż - jak mówił - czuł się znużony współczesnym światem.

W jednym z ostatnich wywiadów telewizyjnych z 2005 roku powiedział gorzko: "Zauważam straszliwe zniszczenia, stopniowe zanikanie całych gatunków roślin i zwierząt, a także to, że ludzkość z powodu swej rosnącej liczebności żyje w stanie wewnętrznego zatrucia. Świat, w którym kończę egzystencję, nie jest światem, który mógłby mi się podobać".