"Prezydent nie w pełni zgadza się z tą ustawą antykryzysową, ale postąpi tak samo jak z ustawą koszykową. Da rządowi szansę, by pokazał, co w praktyce oznaczają koalicyjne pomysły" - tłumaczy wysoki urzędnik Kancelarii Prezydenta.
Ustawa zakłada m.in. przyznawanie pomocy finansowej i rządowych gwarancji firmom dotkniętym przez spowolnienie gospodarcze. Skorzystać z tego mogą firmy, których przychody w ciągu trzech miesięcy spadną o 25 proc.
Zawiera też jednak regulacje, które nie podobają się związkowcom. Obawiają się oni liberalnych przepisów dotyczących rozliczania czasu pracy. Zamiast kodeksowego tygodniowego okresu pozwala ona na roczny. Oznacza to, że w czasie gdy firma będzie mieć mniej zamówień, część załogi może dostać wolne lub pracować mniej. Gdy zamówienia znów będą, załoga będzie pracować dłużej niż kodeksowe 8 godzin. Wbrew opinii związków zawodowych takie prawo będzie miała każda firma, nawet jeśli kryzys jej nie dotknął.
>>>W co zagrał premier, mówiąc o podatkach
Dlaczego mimo to prezydent popisze ustawę? Powód jest prosty. Chodzi o ugruntowanie wizerunku prezydenta, który nie szkodzi rządowi, wetując kolejne ustawy. "Z obozu Platformy chyba tylko marszałek Niesiołowski jeszcze nie zrezygnował z tego hasła. Bardziej pojętni już wiedzą, że brzmi ono śmiesznie wobec postawy prezydenta" - mówi bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego.
A dlaczego prezydent tak szybko podpisze ustawę, skoro konstytucyjny termin podjęcia decyzji w tej sprawie mija dopiero w połowie sierpnia? Minister pracy Jolanta Fedak zapowiadała na posiedzeniu komisji trójstronnej, że jeśli ustawa nie wejdzie w życie od września, pracodawcy nie będą mogli skorzystać z pomocy państwa umożliwiającej im zachowanie miejsc pracy. "Damy więc rządowi szansę na udzielenie tej pomocy" - mówi nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego.
Czy to oznacza, że prezydent nie będzie już wetował żadnych ustaw? "Oczywiście, że nie. Jeśli jakaś ustawa będzie wyraźnie szkodliwa, będzie ją odsyłał do Trybunału Konstytucyjnego albo do ponownego uchwalenia" - mówi nam jeden z prezydenckich ministrów. I podkreśla, że w tym roku prezydent zawetował jedynie trzy ustawy: medialną, o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych i oświatową, wprowadzającą obowiązek szkolny dla sześciolatków.
Czy w decyzji prezydenta jest jakiś ukryty zamysł? Nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego przyznaje, że podobnie jak w przypadku tzw. ustawy koszykowej rządowi może zabraknąć pieniędzy na ich realizację. Rząd szacował, że przez 12 miesięcy pakiet antykryzysowy może kosztować około 2 mld zł. Czy zapewnił na to środki? Resort finansów nie odpowiedział na nasze pytanie w tej sprawie.
Nasz rozmówca z resortu pracy przypomina, że pomoc zapisana w ustawie jest uzależniona od braku zaległości w ZUS, urzędzie skarbowym czy Funduszu Pracy. "A jak firmie spadają przychody, to najpierw tnie ona na składkach do ZUS, więc może się okazać, że będzie mniej beneficjentów ustawy" - mówi nasz informator.