Zobowiązanie wobec wyborców
Szef klubu PSL-Trzecia Droga Krzysztof Paszyk wyjaśniła, że procedowanie projektu to wypełnienie "zobowiązania wobec wyborców". Podkreślił, że przez wzgląd na to, że jest to projekt obywatelski, pod którym trzeba było zebrać co najmniej 100 tys. podpisów, to ma on niezwykle "mocny mandat".
Nie może tak być, że będzie przez całe miesiące czy lata projekt leżał zamrożony na poziomie pani marszałek albo jakiejś podkomisji. Naprawdę dobre standardy parlamentaryzmu wymagają, żeby to, co zostanie do laski marszałkowskiej w postaci projektów ustaw złożone, musi być procedowane, bo taka jest rola parlamentu - zaznaczył Paszyk.
Paszyk wskazał, że in vitro finansowane z budżetu państwa to był jeden z kluczowych postulatów PSL-u, który został wpisany do umowy koalicyjnej podpisanej między KO, Trzecia Drogą i Lewicą.
Brak dyscypliny partyjnej w PiS
Natomiast wicerzeczniczka PiS, posłanka Urszula Rusecka podkreśliła, że "sprawa in vitro jest sprawą indywidualną każdego posła". Nigdy w sprawach światopoglądowych nie było dyscypliny w naszym klubie, czyli zupełnie inaczej niż u ugrupowań, które dziś pretendują do rządzenia, bo tam przy głosowaniach inaczej niż przewidywała linia partii - posłowie zostali usunięci. U nas nie będzie dyscypliny. To będzie indywidualna decyzja każdego posła - dodała.
W mediach rzecznik PiS Rafał Bochenek zadeklarował już, że zagłosuje za projektem ws. in vitro, a minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, że na pewno nie poprze finansowania procedury in vitro z budżetu państwa.
Widmo katastrofy demograficznej
Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula podkreśliła, że to symboliczne, iż Sejm już na początku kadencji zajmie się tym projektem. Jest co do niego pełna zgoda w przyszłej koalicji rządowej i to jest bardzo ważne, że jest jednym z pierwszych procedowanych projektów. Zadeklarowała przy tym, że jej klub będzie głosował za. Odwracamy wszystkie złe zmiany, które wprowadziło Prawo i Sprawiedliwość, a jedną z takich pierwszych zmian było zniesienie rządowego finansowania in vitro jako programu, z którego naprawdę rodziły się dzieci - dodała.
Stoimy w obliczu katastrofy demograficznej i dzisiaj możemy zrobić wszystko, aby wesprzeć te kobiety, te rodziny, te pary, które starają się o dziecko, czasem od wielu lat, a które z różnych problemów zdrowotnych ich mieć nie mogą - zaznaczyła posłanka Lewicy. Znam wiele takich historii, jak te rodziny biorą kredyt, sprzedają mieszkania, bo tak bardzo zależy im, żeby zostać rodzicami i wiemy, że niektóre samorządy te programy in vitro wspierają i fundują, ale to wciąż jest niewiele i to rolą państwa jest zrobić wszystko, żeby wesprzeć kobiety, rodziny, pary w tej decyzji, że chcą mieć dzieci, a z różnych powodów, także z powodów finansowych, nie stać ich na tą procedurę i nie mogą się na nią zdecydować - podkreśliła.
O obywatelski projekt dot. finansowania in vitro zapytany został we wtorek w Polsat News szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Znając prezydenta Dudę i według mojej wiedzy, prezydent nie będzie blokował takiego projektu, ale oczywiście musi zobaczyć ostateczną wersję na biurku. Ale, co do samej zasady, idei, sądzę, że prezydent nie będzie tego blokował, natomiast ostateczną decyzję zawsze podejmuje, kiedy projekt trafi na biurko - przekazał.
Zaapelował do parlamentarzystów, "aby spokojnie o tym rozmawiali i spokojnie się nad tym zastanawiali, bo to są naprawdę delikatne sprawy". Wielu ludzi marzy o dzieciach i trzeba do tego podchodzić w sposób bardzo rozsądny - dodał.
Obywatelski projekt ws. in vitro
Obywatelski projekt ws. in vitro został złożony w ubiegłej kadencji Sejmu. Zgodnie z nim minister zdrowia miałby opracować, wdrożyć, zrealizować i sfinansować program polityki zdrowotnej leczenia niepłodności obejmujący procedury medyczne wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe. Minister miałby także przedstawić Sejmowi sprawozdanie z realizacji tego programu.
W projekcie określono minimalną wysokość środków finansowych pochodzących z budżetu państwa, która corocznie ma zostać przeznaczona na realizację przedmiotowego programu polityki - nie mniej niż 500 mln zł.
W latach 2013–2016 na terenie całego kraju funkcjonował "Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego". Był realizowany ze środków Ministerstwa Zdrowia i adresowany do wszystkich niepłodnych par spełniających określone kryteria. "Na realizację tego programu przeznaczono wtedy kwotę 245 mln zł. W wyniku jego realizacji urodziło się do lipca 2020 r. co najmniej 22 191 dzieci" - wskazano w uzasadnieniu obywatelskiego projektu ustawy. Obecnie tego typu programy realizują niektóre samorządy.
Niepłodność chorobą cywilizacyjną
Niepłodność jest klasyfikowana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako choroba cywilizacyjna (kod ICD N-97), którą dotkniętych może być na stałe lub okresowo co najmniej kilkadziesiąt milionów par na świecie. Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyka ok. 3 mln osób. Problem niepłodności dotyka 15-20 proc. par w wieku prokreacyjnym. Na świecie dzięki metodzie in vitro urodziło się 9 mln dzieci, w tym – jak podali autorzy projektu ustawy – co najmniej 100 tys. w Polsce.
W umowie koalicyjnej KO, Polski 2050, PSL i Nowej Lewicy zapisano wsparcie dla par planujących rodzicielstwo, poprzez finansowanie procedury in vitro oraz pełen dostęp do bezpłatnych badań prenatalnych, co ma być zapewnione przez państwo. Zadeklarowano realizację "nowoczesnych standardów" opieki okołoporodowej i dostęp do bezpłatnego znieczulenia.