Harmonii nie będzie

Najwięcej pesymistów jest w grupie od 60. do 70. roku życia. W najnowszym badaniu zapytaliśmy także o partyjne preferencje. W porównaniu z wynikami wyborów niższy wynik notuje PiS. Nieznacznie obniżyło się też poparcie dla KO i Lewicy.

Reklama
Gdyby w najbliższą niedzielę odbywały się wybory parlamentarne, czy wziąłbyś w nich udział? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Na wczorajszej uroczystości zaprzysiężenia gabinetu Donalda Tuska prezydent Andrzej Duda pokazał się od bardziej koncyliacyjnej strony niż w orędziu wygłoszonym 13 listopada podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu.

Reklama

Wtedy wyraźnie zaznaczał, jakie są jego granice współpracy. Wymieniał m.in. utrzymanie politycznego dorobku obozu Prawa i Sprawiedliwości w obszarze polityki społecznej. Wczoraj prezydent – choć przypomniał, że to PiS wygrał wybory oraz że on sam i nowy rząd pochodzą z różnych obozów politycznych – pogratulował nowej ekipie rządzącej i zapewnił, że jest gotów do współpracy. Widać, że jedną z platform tego dialogu ma być działająca przy prezydencie Rada Bezpieczeństwa Narodowego, na której środowe posiedzenie Andrzej Duda zaprosił rządzących.

Moda na konstytucję

Jednocześnie prezydent przypomniał swoje priorytety: suwerenność Polski i możliwość decydowania Polaków o swoim losie (co można odczytywać w kontekście propozycji zmian w traktatach unijnych, którym PiS jest przeciwny, podobnie zresztą Tusk) oraz bezpieczeństwo (militarne i energetyczne – w tym drugim obszarze prezydent zapowiedział, że będzie szczególnie się przyglądał resortowi klimatu, którym pokieruje Paulina Hennig-Kloska).

– Z niezwykłą radością przyjąłem gotowość do pełnej współpracy ze strony pana prezydenta – stwierdził Tusk. Nie omieszkał przy tym wbić prezydentowi szpili. – Wierność postanowieniom konstytucji będzie znakiem firmowym tej ekipy. W ostatnich dniach wszyscy czujemy, że wróciła moda na słowo "konstytucja". Naszym zadaniem jest, by była to moda nie tylko na słowo, ale i na samą konstytucję – powiedział nowy premier.

Zawoalowana krytyka głowy państwa nie powinna dziwić. Andrzej Duda jest wymieniony w tzw. 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej jako jeden z polityków PiS, którzy mieliby stanąć przed Trybunałem Stanu. W jego przypadku chodzi o powołanie trzech sędziów dublerów Trybunału Konstytucyjnego oraz ułaskawienie m.in. ministrów: Kamińskiego i Wąsika mimo ich nieprawomocnego skazania.

Reklama

Priorytety ministrów

Po ceremonii w Pałacu Prezydenckim Donald Tusk i jego ministrowie zostali przyjęci w kancelarii premiera przez ustępującego Mateusza Morawieckiego. Po pierwszym posiedzeniu nowego rządu jego członkowie rozjechali się do swoich resortów. Każdy zapowiedział swoje priorytety.

Nowy minister aktywów państwowych Borys Budka oczekuje szybkiej rezygnacji prezesa Orlenu Daniela Obajtka (zgodnie z jego publicznymi zapowiedziami) i zapowiada audyty w poszczególnych spółkach Skarbu Państwa. Pod znakiem zapytania są także losy Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), która miała skupiać w sobie aktywa węglowe ze spółek energetycznych. Budka przyjrzy się też razem z nową minister przemysłu Marzeną Czarnecką wsparciu dla firm węglowych. Nowy szef MAP „w stosownym czasie” będzie także zwoływał walne zgromadzenia, których celem będzie wymiana kadr w spółkach Skarbu Państwa. Budka zapewniał, że zarówno w kontekście audytu, jak i zmian personalnych będzie postępował ostrożnie, by nie narazić interesów akcjonariuszy.

Szef resortu spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił m.in. o konieczności wygaszenia „niepotrzebnych konfliktów” z niektórymi sojusznikami, a minister klimatu Paulina Hennig-Kloska zapowiedziała m.in. audyt decyzji podjętych w jej resorcie po 15 października „niekiedy pod presją zmiany władzy” i przygotowanie dokumentów strategicznych dotyczących osiągnięcia przez Polskę neutralności klimatycznej. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar mówił o naprawie „tego, co zostało zepsute” w obszarze praworządności (przy okazji wytknął oprowadzającemu go po gabinecie byłemu wiceministrowi Marcinowi Warchołowi brak flagi unijnej za biurkiem).

Na początek budżet

Część ministrów ogłosiła już nazwiska swoich zastępców. – W pierwszej kolejności premier powoływał tych, którzy już muszą wejść do resortów i zacząć działać. Jak wróci do kraju, będą pozostałe powołania – słyszymy od osoby z otoczenia szefa rządu. Sam Donald Tusk już wczoraj wybrał się na unijny szczyt do Brukseli, razem z nowym ministrem ds. europejskich Adamem Szłapką. W planach są przede wszystkim rozmowy o odblokowaniu miliardów euro z Krajowego Planu Odbudowy oraz Funduszu Spójności na lata 2021–2027. Okazją do tego ma być m.in. piątkowe spotkanie Tuska z szefową KE Ursulą von der Leyen. Planowane – choć jeszcze wczoraj niepotwierdzone – jest też spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Jednym z najpilniejszych zadań dla całego nowego rządu jest ponowne złożenie w Sejmie projektu budżetu państwa na 2024 r. – Prawdopodobnie deficyt będzie inny, pojawią się nowe elementy, niektóre wydatki mogą zostać zweryfikowane – zapowiedział Andrzej Domański, nowy minister finansów.

Plan rządu PiS zakładał, że deficyt budżetowy w 2024 r. wyniesie ok. 165 mld zł. Pierwsze sejmowe czytanie rządowego projektu przewidziano na czwartek. Choć, jak informowała na naszych łamach prezydencka minister Małgorzata Paprocka, prezydent nie zamierza grać kartą dotyczącą rozwiązania Sejmu w przypadku nieuchwalenia budżetu do końca stycznia, to koalicja nie chce podejmować takiego ryzyka. Zależy jej, by przyjąć ustawę możliwie szybko. Najpewniej opierać się będzie na projekcie złożonym we wrześniu przez gabineta Morawieckiego, choć z poprawkami uwzględniającymi m.in. podwyżki dla nauczycieli i budżetówki. – Musimy wykorzystać okazję, że ustawa budżetowa to jedyna ustawa, której prezydent nie może zawetować. W przeciwieństwie do późniejszych nowelizacji budżetu – zwraca uwagę rozmówca z koalicji.