Prezydent podkreślił, że Wincenty Witos należy do panteonu największych Polaków i był największym przywódcą polskiej wsi. Podkreślił, że Wincenty Witos chciał Polski wolnej, suwerennej, niepodległej, demokratycznej, "bez żrących ją chorób, takich jak m.in. korupcja". - Gdzie jest dzisiaj PSL? Uczestniczy w rządzącej koalicji, która zamyka posłów do więzienia - powiedział prezydent.

Reklama

Zaznaczył, że dzisiaj spotykamy się w "okolicznościach bardzo specyficznych". - To nie tylko 150. rocznica urodzin tego wielkiego Polaka, przywódcy ruchu ludowego, współtwórcy Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polskiego Stronnictwa Ludowego "Piasta", później Centrolewu, ale to jest również i pytanie, jakie Wincenty Witos pewnie by zadał, gdyby fizycznie mógł być między nami, o dzisiejszą Polskę. O to, co się w tej Polsce dzieje dzisiaj, że (...) posłowie zostają zamknięci do więzienia - powiedział prezydent, dodając, że przypomina to 1930 rok i proces brzeski.

"Teraz już się nie patyczkowano"

Zaznaczył, że "w tamtej sytuacji chociaż poszukano wytrychu i wcześniej rozwiązano parlament". - I to była taka przerwa, kiedy nie mieli immunitetu, żeby ich zamknąć w twierdzy brzeskiej. Teraz już się nie patyczkowano - powiedział prezydent.

Ktoś dzisiaj krzyknie, przecież to wymiar sprawiedliwości. Wtedy też był wymiar sprawiedliwości. Przecież procesu brzeskiego nie rozstrzygał formalnie żaden polityk, tylko sędziowie skazali ówczesnych polityków, patriotów na karę więzienia pod różnymi pretekstami, po to, żeby ich osadzić, po to, żeby dać przykład grozy, żeby zrealizować wolę polityczną - dodał Andrzej Duda.

"Wtedy zrozumiałem ten tragiczny błąd…"

Prezydent wspominał podczas uroczystości rozmowę, którą jako kilkunastoletni chłopak odbył z bratem swojego dziadka - działaczem i wielkim zwolennikiem przedwojennego Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Zacząłem mu mówić, jakim świetnym, wspaniałym przywódcą był marszałek Józef Piłsudski. Pamiętam, jak zaczął drżeć i jak się zdenerwował. Ja nie wiedziałem, o co mu chodzi - wspominał Duda. - Zrozumiałem to dopiero później, kiedy - zapoznając się szczegółowo z dziejami naszej historii - zobaczyłem to, co stało się na początku lat. 30. i wtedy zrozumiałem ten tragiczny błąd, którego mój bohater, marszałek Piłsudski, niestety, nie umiał uniknąć - powiedział Duda. "Z całą pewnością (Piłsudski) zdecydował się wtedy na coś absolutnie tragicznego, coś, co (...) jestem przekonany, że doprowadziło do upadku Polski w 1939 roku" - dodał.

Właśnie poprzez brak jedności w społeczeństwie, poprzez nieprawdopodobnie głęboką "wyrwę", jaką spowodowało zamknięcie do więzienia ludzi, których duża część narodu uważała za swoich liderów i przywódców, z których ideami i drogą życiową całkowicie się zdarzała i utożsamiała, nigdy nie umiała pogodzić się z sanacją, Józefem Piłsudskim i jej decyzjami - zaznaczył Duda.

Reklama

"Terror praworządności"

Niech to będzie wielkim znakiem ostrzeżenia dla wszystkich polityków dzisiejszej Rzeczpospolitej, zwłaszcza dla tych, którzy obecnie rządzą, do czego prowadzi arogancja władzy i poczucie bezkarności, czy też jak wolę to nazwać: "terror praworządności"- powiedział prezydent.

W jego opinii "dzisiaj mamy do czynienia z terrorem praworządności" - ocenił. Według prezydenta "Wincenty Witos nigdy by się na to nie zgodził", bo - jak mówił - "on zawsze szukał rozwiązań parlamentarnych, dyplomatycznych, prawnych".

Wincenty Witos urodził się w 1874 r. w Wierzchosławicach. Był jednym z przywódców Centrolewu, działaczem ruchu ludowego, trzykrotnym premierem II RP. Po aresztowaniu przez władze sanacyjne został osadzony w twierdzy brzeskiej.

Wincenty Witos

Wincenty Witos urodził się w 1874 r. w Wierzchosławicach. Był jednym z przywódców Centrolewu, działaczem ruchu ludowego, trzykrotnym premierem II RP. Po aresztowaniu przez władze sanacyjne został osadzony w twierdzy brzeskiej.

W czasie II wojny światowej był internowany przez Niemców, odrzucił propozycję utworzenia rządu kolaboracyjnego. W 1945 r. został prezesem nowo powołanego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zmarł 31 października 1945 r. w Krakowie. Spoczął w rodzinnych Wierzchosławicach; w uroczystościach pogrzebowych, trwających od 2 do 6 listopada, uczestniczyły tłumy.