W programie poruszono również temat odwieszenia w prawach członka Konfederacji Grzegorza Brauna. Sławomir Mentzen przyznał, że incydent z grudnia ubiegłego roku, kiedy Braun zgasił świece chanukowe w Sejmie za pomocą gaśnicy proszkowej, "nie był czymś, czego w danym momencie od niego oczekiwaliśmy".

Reklama

Mentzen o Braunie

Sławomir Mentzen został zapytany o kwestię przywrócenia praw członka posła Grzegorza Brauna w ramach Klubu Konfederacji. Sławomir Mentzen przyznał, że incydent z grudnia ubiegłego roku, kiedy Braun zgasił świece chanukowe w Sejmie za pomocą gaśnicy proszkowej, "nie był czymś, czego w danym momencie od niego oczekiwaliśmy".

Znowu wyszliśmy na wariatów, cały czas się z tym zgadzam. Ta akcja z gaśnicą nam nie pomogła - powiedział.

Reklama

W wyniku jednogłośnego głosowania klubu, Grzegorz Braun został odwieszony w prawach członka Konfederacji, jeszcze przed ostatnim posiedzeniem Sejmu, które miało miejsce 25-26 stycznia.

Lider Konfederacji został zapytany czty, gdyby był w Warszawie, to jakby zagłosował? Na szczęście nie musiałem się na ten temat zastanawiać. Byłem wielkim zwolennikiem zawieszenia Grzegorza Brauna - odpowiedział.

"Dużo lepiej jest być klubem niż kołem"

Mentzen powiedział, że prawie pięć lat temu nawiązał współpracę z Braunem. Wtedy z całą pewnością mieliśmy synergię naszych elektoratów, synergię naszych działań. Musimy się wspólnie zastanowić, czy ona nadal istnieje. (Dochodzę do wniosku), że obecnie, to chyba niekoniecznie - powiedział, dodając, że "są pewne ograniczenia instytucjonalne, które sprawiają, że razem trzeba jechać na tym samym wózku".

Te ograniczenia to arytmetyka sejmowa. W tej chwili klub Konfederacji liczy 18 posłów, wśród nich jest Grzegorz Braun i trzech jego zwolenników. Mając czterech członków mniej, Konfederacja byłaby kołem. Nie mielibyśmy wicemarszałka Sejmu, mielibyśmy trzy zamiast pięciu minut wypowiedzi, czasem pięć zamiast dziesięciu. Dużo lepiej jest być klubem parlamentarnym niż kołem - oznajmił Mentzen.