Robert Raczyński pod lupą ABW. Niezgodnie z prawem?

Według ustaleń portalu, prezydent Lubina Robert Raczyński padł ofiarą szeroko zakrojonej operacji specjalnej. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego mieli nie tylko pozyskać setki rozmów polityka z komunikatora internetowego, ale również podsłuchać rozmowy i rejestrować spotkania.

Reklama

W samochodzie Roberta Raczyńskiego ABW miała zainstalować sprzęt szpiegujący ruchy polityka. Jak informuje Onet, nie obyło się także bez nocnych wizyt w domu lidera Bezpartyjnych Samorządowców.

Dziennikarzom portalu oraz programu "Superwizjer" udało się dotrzeć do stenogramów z rozmowami Raczyńskiego i jego bliskiego współpracownika, Andrzeja Pudełko. Zapisy ujawniają kolejną aferę - politycy mieli czerpać zyski z zatruwania środowiska i zakopywania śmieci, twierdzą dziennikarze. Ponadto portal Onet pisze o "skandalicznych wątkach obyczajowych". Ze stenogramów wynika, że parasol ochronny nad politykami mógł rozłożyć wpływowy współpracownik byłego premiera Mateusza Morawieckiego, były szef KPRM Michał Dworczyk.

W stenogramach pada m.in. taka wypowiedź Roberta Raczyńskiego: "Jeśli PiS stworzy warunki, żeby zaje*** trochę publicznych pieniędzy, a wiemy już teraz, że zarobi ich na potęgę, to musimy czerpać".

"Interes pisowski"

Według ustaleń dziennikarzy, którym udało się porozmawiać z funkcjonariuszami ABW, o akcji służb nie były powiadomione ani prokuratura, ani sąd. Autorzy materiału śledczego cytują słowa agenta ABW, bezpośrednio zaangażowanego w operację przeciwko prezydentowi Lubina. Z początku przełożony funkcjonariusza, Marcin P., miał uwiarygadniać słuszność całej operacji. Później jednak wprost powiedział, że celem działań jest powstanie i rozwinięcie spółki Orlen Recykling.

Onet.pl przytacza słowa funkcjonariusza: "Ponad wszelką wątpliwość pojawił się więc tutaj interes pisowski, z którą to partią Marcin P. zresztą sympatyzował. Wyglądało na to, że chodzi o zebranie haków na wszystkich działających w śmieciach, by mieć na nich 'trzymanie', by ich szachować i czerpać rozmaite zyski, także finansowe".

Reklama

Marcin P. miał badać "układ lubiński". Portal zwraca uwagę, że Lubin to mały, ale ważny ośrodek na gospodarczej mapie kraju. Tu ma siedzibę państwowy gigant miedziowy KGHM, oczko w głowie każdej władzy i jednocześnie łakomy kąsek dla partyjnych nominatów.

Zdaniem cytowanego przez dziennikarzy funkcjonariusza ABW, Marcin P. "był i jest powiązany z Prawem i Sprawiedliwością". Zdaniem agenta, przeprowadzenie operacji o takiej skali bez wiedzy szefostwa ABW jest praktycznie niemożliwe.