Zdaniem Komorowskiego "my się nie potrafimy zachowywać jak dobry klient, który płaci prawdziwymi pieniędzmi, a zgadzamy się na takie ustawienie sprawy, że to USA robią nam łaskę, że coś nam sprzedają".

Były prezydent podkreślił też, że "żeby uzyskać deklaracje o amerykańskiej pożyczce, na zakup amerykańskiego sprzętu, w amerykańskim przemyśle zbrojeniowym, nie musi do USA jechać prezydent i premier". Wystarczyłby wiceminister obrony i wiceminister finansów - stwierdził gość Radia ZET.

Reklama

- To, co jest polskim przekleństwem, to nadmierna skłonność do pompowania każdej wizyty, by miała charakter prawie historyczny – powiedział.

I dodał, że"wcześniejsze deklaracje, co my tam osiągniemy, co my załatwimy, jak ważni jesteśmy dla USA – to prysło jak bańka mydlana”.

W rozmowie Bogdana Rymanowskiego, Bronisław Komorowski wyliczył, że "Amerykanie kompletnie zdezawuowali żądanie polskiego prezydenta, dotyczące 3 proc. PKB na obronność, nie zgodzili się na większą liczbę żołnierzy USA w Polsce oraz że Andrzej Duda nie załatwił w Kongresie odblokowania pieniędzy dla Ukrainy".

Reklama

"Nam się wydaje, że wszystko, co proponują nam Amerykanie jest cool"

My sami sobie robimy krzywdę pompując nadzieje deklaracjami. Pompują politycy… prezydent Duda ma tu spory udział w pompowaniu. Media także - zaznaczył.

Jednocześnie Bronisław Komorowski dodał, że "z punktu widzenia protokolarnego nie do przyjęcia jest, by strona zapraszająca w ten sposób traktowała zapraszanych". - My mamy kompleks. Nam się wydaje, że wszystko, co proponują nam Amerykanie jest cool. To ma niewiele wspólnego z polityką godnościową - ocenia.