Do zdarzenia doszło w lutym 2020 roku podczas kampanii wyborczej przed tzw. wyborami prezydenckimi. Andrzej Duda wizytował łowicki rynek. 65-letni Mirosław Iwański trzymał transparent z napisem "Mamy durnia za prezydenta. L.W.", prezentując cytat z Lecha Wałęsy. Policja zatrzymała Iwańskiego, zarekwirowała mu transparent, a prokuratura w Łowiczu postawiła zarzuty i skierowała akt oskarżenia. W marcu 2023 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi uniewinnił mężczyznę, jednak łowicka prokuratura i skierowała do Sądu Najwyższego kasację.
Jak podaje "Rzeczpospolita" w środę Izba Karna SN kasację tę oddaliła ją jako bezzasadną. - Sąd Najwyższy nie pochwala zachowań, które obniżają poziom debaty publicznej. Istnieje jednak granica, w ramach której obywatel może się poruszać. W tym wypadku pan Iwański tej granicy nie przekroczył - ocenił sędzia Zbigniew Puszkarski, dodając, że Andrzej Duda przyjechał na wiec do Łowicza nie jako głowa państwa, ale jako uczestnik kampanii wyborczej, więc musiał liczyć się z krytyką.
Miało to miejsce podczas wiecu wyborczego, kiedy obywatel ma prawo wyrazić opinię o kandydacie nawet w sposób, który może nasuwać krytykę i zastrzeżenia. Zamiarem było nie tyle deprecjonowanie samego prezydenta, ale kandydata na prezydenta. Pan Iwański przekonywał zebranych do tego, że jego zdaniem ten kandydat nie zasługuje na reelekcję. Była to ostra forma agitacji wyborczej - tłumaczył sędzia Puszkarski.