Wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela (KO) zwróciła uwagę, że w czwartkowej dyskusji złożono wniosek o odrzucenie wszystkich czterech projektów. Do głosowania nad tymi wnioskami przystąpimy w bloku głosowań - powiedziała wicemarszałek. Według harmonogramu blok głosowań w Sejmie zaplanowany jest na piątek w godz. 14-16.30.

Reklama

Według harmonogramu Sejmu debata nad czterema projektami ma potrwać ponad sześć godzin. Jako pierwsza na mównicę wyszła Anna Maria Żukowska z Lewicy, która prezentuje projekt nowelizacji Kodeksu karnego, złożony w Sejmie w listopadzie 2023 r. Projekt dotyczy częściowej depenalizacji czynów związanych z terminacją ciąży: całkowitego wyłączenia przestępczości przerywania ciąży do 12. tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.

Spięcie podczas debaty o aborcji

Poseł PiS Dariusz Matecki zakłócił wystąpienie Moniki Rosy. Posłanka KO prezentowała projekt swojego klubu w sprawie liberalizacji dostępu do aborcji. Parlamentarzysta włączył mikrofon i komentował wystąpienie posłanki. Proszę więc mi nie wychodzić z jakimiś, według pana, moralnymi i etycznymi komentarzami - odpowiedziała parlamentarzystka.

Reklama

Siedzący w ostatnim rzędzie ław poselskich parlamentarzysta, włączył mikrofon i próbował komentować wystąpienie posłanki. Obok siebie postawił baner przedstawiający rozwinięty płód i podpis "10. tydzień od poczęcia". Włączył też urządzenie imitujące dźwięk bicia serca dziecka.

Interweniował Czarzasty

Mam prośbę, niech pan nie przeszkadza prowadzić obrady. Słyszy mnie pan? - zwrócił się do niego prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica). Interweniowała również wicemarszałek Monika Wielichowska (KO), która podeszła do Mateckiego. Czarzasty poprosił ją, by wróciła na miejsce. Monika, ale możesz usiąść, mogę cię prosić? - powiedział, po czym zwrócił się do reszty posłów: Są takie momenty podczas prowadzenia Sejmu, że jest trochę emocji. Posła PiS przywołał ponownie do porządku.

"Pan nie wie, co to znaczy nosić dziecko i bać się"

Panie pośle, pan nigdy nie był w ciąży, więc pan nie wie, co to znaczy nosić dziecko i bać się. Proszę więc mi nie wychodzić z jakimiś, według pana, moralnymi i etycznymi komentarzami. Każdy z nas będzie mógł zabrać głos w tej debacie. Ale pan nigdy nie będzie widział, co to znaczy bać się być w ciąży w Polsce. Proszę mi tu niczego nie insynuować - odpowiedziała Mateckiemu Monika Rosa, po czym wróciła do prezentowania projektu ustawy KO.

Dziś przedstawiamy projekt ustawy, który daje Polkom wolny wybór, który jasno mówi, że każda osoba w Polsce będzie mogła otrzymać świadczenie w postaci przerwania ciąży do 12. tygodnia, zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną i własną wolą - powiedziała.

Rosa zaznaczyła, że restrykcyjne prawo wywołuje efekt mrożący. Lekarze boją się robić aborcje, nawet kiedy zdrowie lub życie kobiety jest zagrożone. Boją się wykonywać badania prenatalne, nie przekazują prawdziwej diagnozy. To lekarz ma stać przy łóżku kobiety ciężarnej, nie prokurator - powiedziała. Zaznaczyła, że zakaz aborcji dotyka przede wszystkim kobiet ze środowisk defaworyzowanych, którym trudniej jest dotrzeć do organizacji pomocowych. Liberalizacja nie sprawi, że aborcji będzie więcej, ale to, że będą bezpieczne. Jak wskazują badania, aborcje po 12. tygodniu należą do mniejszości - podkreśliła.

"Odpowiedzialność za życie kobiet, ciąży na państwie polskim"

Posłanka KO stwierdziła również, że to nie na organizacjach udzielających wsparcia kobietom powinna ciążyć odpowiedzialność za zdrowie i życie kobiet, ale na państwie polskim. To parlament jest miejscem, z którego ma wyjść dobre prawo, które da kobietom poczucie bezpieczeństwa. Bo ile jeszcze razy będzie powtarzać telefon, gdzie można szukać pomocy: 22 2922597? - powiedziała. Numer wskazany przez posłankę to linia Aborcji Bez Granic

Jesteśmy realistami. Mamy świadomość, że obecnie jedynie projekt Trzeciej Drogi ma szansę na zliberalizowanie zasad przerywania ciąży - powiedziała Jolanta Zięba-Gzik (PSL-TD) podczas wystąpień klubowych. Podkreśliła, że w PSL każdy będzie mógł zagłosować zgodnie z własnym sumieniem.

Podczas wystąpień klubów Jolanta Zięba-Gzik (PSL-TD) podkreśliła, że "zmuszenie kobiet do donoszenia ciąży w przypadku występowania ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest obligowaniem kobiet do przyjmowania postawy heroicznej, do której państwa nie ma prawa zmuszać swoich obywatelek".

Posłanka przypomniała, że projekt został złożony wraz z wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. "dalej idącej liberalizacji prawa aborcyjnego". Uważamy, że głos w tak ważnej sprawie należy oddać Polkom i Polakom - argumentowała.

"Haniebny wyrok"

Na dzień dzisiejszy jesteśmy realistami. Mamy świadomość, że w obecnym stanie rzeczy jedynie projekt przygotowany przez Trzecią Drogę ma szansę na zliberalizowanie zasad przerywania ciąży i odwrócenie haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego - zaznaczyła. Mamy nadzieję, że właśnie ten projekt jest pierwszym etapem upodmiotowienia praw kobiet, które przez ostatnie lata były niszczone - dodała.

Spójrzmy prawdzie w oczy: skoro pan prezydent wetuje ustawę ws. tabletki +dzień po+, czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że podpisze ustawę legalizującą prawo aborcyjne?- pytała Zięba-Gzik. Jesteśmy pewni, że dzisiaj tylko propozycja TD, czyli powrót do kompromisu aborcyjnego z rozszerzeniem przesłanki zdrowotnej na zdrowie również psychiczne, jest możliwe do wdrożenia - przekonywała.

Posłanka podkreśliła, że kobiety zasługują na godne życie i prawo do decydowania o własnym ciele i zdrowiu. Zwróciła uwagę, że "dziś rozmawiamy o tym, czy chcemy debaty na ten ważny temat". Dodała, że w PSL w kwestiach światopoglądowych nigdy nie było dyscypliny głosowania, więc i w tej sprawie każdy będzie mógł zagłosować zgodnie z własnym sumieniem.

Ja namawiam wszystkich, żebyśmy rozmawiali i prowadzili dialog na ten bardzo ważny temat - powiedziała posłanka

Karina Bosak, przedstawiając stanowisko Konfederacji do projektów dotyczących aborcji mówiła, że najczęstszą odpowiedzią kobiet na pytanie o to, dlaczego zdecydowały się na aborcję jest poczucie braku innego wyboru. W całej tej debacie kobiety traktowane są przedmiotowo, są wykorzystywane instrumentalnie, a przez kogo? Przez aborcjonistów - powiedziała.

W jej ocenie zwolennicy dostępu do aborcji nie mówią w imieniu wszystkich kobiet. Mówiła, że "radykalny feminizm, próbując wyrwać kobiety z rąk mężczyzn, oddaje im niebywałą przysługę". Popieranie aborcji przez mężczyzn to dla nich doskonałe rozwiązanie, pozbawione wad, bo pozwala zdjąć z nich 100 proc. obowiązku i 100 proc. odpowiedzialności - dodała.

Karina Bosak zwróciła uwagę, że kobiety potrzebują wsparcia społeczeństwa i państwa. Jesteśmy po to, żeby usuwać jej lek, a nie jej dziecko - podkreśliła.

Stoję dzisiaj przed wami, bo cała debata jest mi niezwykle bliska. Jako matka trójki małych dzieci, jako kobieta, która weszła do Sejmu parę dni przed porodem i która w tej izbie, przy was karmiła noworodka, wiem jakie to jest poświęcenie być matką - powiedziała Bosak.

"Czcigodne niewiasty z Lewicy"

Poseł Roman Fritz wskazał, że projektowane przepisy, które zgłosiła Lewica uderzają w podstawowe prawo każdego człowieka, są całkowicie nieakceptowalne i powinny być odrzucone w pierwszym czytaniu. Damy radę obronić życie nienarodzonych. Czcigodne niewiasty z Lewicy, otóż podkreślam, że zakaz kradzieży również nie działa. Czy czas najwyższy, by w końcu dopuścić dekryminalizację kradzieży i pomocnictwa w kradzieżach z włamaniem? - pytał.

W odpowiedzi na te słowa z sali Sejmowej słychać było okrzyki "zejdź z mównicy".

Wipler: Byłem na zabiegach usunięcia martwego dziecka

Poseł Przemysław Wipler powiedział, że powszechność, dopuszczenie i legalność aborcji "to coś, czego w przyszłości będziemy się wstydzić i będą się wstydzić poszczególne narody, że to było możliwe". Kiedyś powszechne na świecie i powszechne w Europie było niewolnictwo, później powszechna była pańszczyzna, teraz powszechna jest aborcja i jesteście z tego dumni, chcecie do tego dna równać - mówił Wipler dodając, że mówi, jako ojciec siedmiorga dzieci.

Byłem przy wszystkich porodach moich dzieci, byłem też z moją żoną na zabiegach usunięcia martwego dziecka po poronieniu. Technicznie to jest dokładnie to samo co aborcja - ocenił.

307 - tylu posłów potrzeba, żeby zmienić polską konstytucję, a standard ochrony życia wyznaczony wyrokami Trybunału Konstytucyjnego wymaga, żeby którykolwiek z projektów, który chcecie wprowadzić zmieniał konstytucję. Nie da się tego zmienić zwykłą ustawą i doskonale o tym wiecie. (...) 276 głosów - tylu posłów w tej izbie potrzeba, by odrzucić weto prezydenckie, bo jestem głęboko przekonany, że pan prezydent Andrzej Duda będzie po stronie życia - podkreślił.

Dodał, że jego klub jest za tym, "żeby dzieci się rodziły, żeby pomagać kobietom, które są w trudnej sytuacji, wspierać je, by wspierać pomoc prenatalną".

Paulina Henning-Kloska (Polska2050-TD) zaapelowała o wypracowanie kompromisu ws. prawa aborcyjnego. Klub Polska2050 będzie optował za tym i będzie głosował za tym, by wszystkie cztery projekty ustaw, niezależnie od zawartości i brzmienia - trafiły do specjalnej, nadzwyczajnej komisji - podkreśliła minister klimatu i środowiska. Dodała, że osobiście jest za liberalizacją prawa aborcyjnego do 12. tygodnia ciąży i za zorganizowaniem w Polsce referendum.

Wioleta Tomczak (Polska2050-TD) zaznaczyła, że Polki i Polacy czekają na to, by zabrać głos w referendum. Odnosząc się do projektu TD powiedziała, że projekt ten przywraca poczucie bezpieczeństwa kobiet. Zaznaczyła, że zdaniem klubu, usprawnienie procedur, a nie termin dokonania terminacji ciąży, będącej wynikiem gwałtu, jest najbardziej odpowiednim rozwiązaniem.

Pakiet zmian

Chcemy, by wszystkie projekty trafiły do prac komisji, by wyprowadzić z niej projekt, na który większość w tym Sejmie zagłosuje, bo Polki na to zasługują - mówiła Monika Rosa (KO) podczas czwartkowych wystąpień klubowych.

Podkreśliła, że liberalizacja prawa dotyczącego aborcji jest częścią pakietu zmian. O realizację takich postulatów jak antykoncepcja awaryjna, badania prenatalne i bezpieczeństwo kobiet w szpitalach, zadbać już miała - jak powiedziała - minister zdrowia. Pozostaje kwestia aborcji.

Ta debata ma dla nas znaczenie fundamentalne, bardzo mnie boli, że państwo z prawej strony traktują ją jako temat zastępczy - mówiła Monika Rosa.

Dorota Łaboda (KO) przypomniała "trwającą od 30 lat, historię ograniczania praw kobiet". Tymczasem prawa kobiet nie podlegają dyskusji - mówiła. Pozdrowiła też "siostry na galerii".

Pokój do płakania

Co mieliście dla nas, wprowadzając barbarzyńskie prawo? - zwróciła się do opozycji. Całą Polskę chcieliście uczynić pokojem do płakania! Tylko, że kobiety nie chciały płakać - dodała.

Podziękowała aktywistkom, które pod hasłem "nigdy nie będziesz szła sama" pomagały kobietom.

Jedyne referendum dot. kontynuacji lub przerwania ciąży to te, które kobieta przeprowadza nad swoim testem ciążowym - podkreśliła. Dodała, że państwo powinno wspierać kobiety, które decydują się na przerwanie ciąży, zapewniając im bezpieczną, dostępną aborcję.

Posłanka Marta Golbik (KO) przytoczyła dane, iż przerywanie ciąży dotyczy 37 na 1000 osób, gdy aborcja jest zabroniona lub dostęp do niej jest utrudniony i tylko 34 na 1000 osób, gdy aborcja jest dostępna.

Gdyby aborcja dotyczyła mężczyzn, nie byłoby dzisiaj tej dyskusji - stwierdziła. Niech ta debata będzie momentem, w którym zdecydujemy, że każda kobieta czuje się bezpieczna, wspierana i szanowana niezależnie od jej wyborów - dodała.

Dziś nie powinniśmy rozmawiać o swoich prywatnych opiniach i światopoglądzie, bo ta rozmowa jest o zdrowiu i bezpieczeństwie - zaapelowała Małgorzata Tracz (KO). Jej zdaniem debata musi być oparta na faktach, takich, jak to, że aborcja jest bezpieczna, a zakaz i kryminalizacja nie sprawiają, że jej nie ma, ale że staje się niebezpieczna. Mówiła też, że zakaz aborcji dotyczy przede wszystkim kobiet doświadczających przemocy, ze środowisk defaworyzowanych.

Zakaz aborcji jest zagrożeniem dla życia kobiet. Tym, co odbiera nam godność, a czasami i życie - podkreślała. Nie zmarnujmy zaufania kobiet, które oddały na nas głos - zaapelowała.

Przypomniała, że poparcie dla liberalizacji prawa wynosi 65-70 proc., a kobiety jasno pokazały, że chcą decydować o swoim zdrowiu i życiu.

Jolanta Niezgodzka (KO) powiedziała, że WHO zaleca pełną dekryminalizację przepisów i zniesienie utrudnień w dostępie do niej.

Liberalizacja aborcji nie sprawi, że będzie ich więcej. One po prostu przeniosą się do systemu - mówiła. Gdy ktoś jest przeciwnikiem aborcji, niech jej sobie nie robi- zakończyła

Złożenie trzech wniosków o odrzucenie projektów ustaw zmieniających prawo antyaborcyjne zapowiedział klub parlamentarny PiS. Taki temat będzie zawsze budził i budzi emocje skrajne, które prowadzą do polaryzacji społeczeństwa - powiedziała Józefa Szczurek-Żelazko (PiS).

Posłanka PiS Józefa Szczurek-Żelazko podkreśliła, że rządząca obecna koalicja "zafundowała nam niesamowity chaos, spowodowany nieudolnością, niekompetencją i lenistwem" obecnego rządu, który nie jest w stanie realizować obietnic wyborczych. Wyborcy domagają się ich realizacji, dlatego w tym czasie koalicja wprowadza te projekty pod obrady Sejmu, aby przykryć tą swoją nieudolność. W międzyczasie podejmuje szereg działań, które bardzo negatywnie są odbieranie przez Polki i Polaków - mówiła Szczurek-Żelazko. Wśród nich wymieniła podwyższenie VAT-u na żywność, brak ochrony związanej z kosztami energii elektrycznej, czy brak jasnego stanowiska w sprawie Zielonego Ładu.

"Chcecie to przykryć"

To wszystko chcecie przykryć tak ważnym tematem, jakim jest fundamentalne prawo człowieka do życia?" - pytała Szczurek-Żelazko.

Wiecie doskonale, że taki temat będzie zawsze budził i budzi emocje skrajne, które prowadzą do polaryzacji społeczeństwa - zaznaczyła posłanka PiS. Dodała, że "PiS nie chce brać w tym udziału". Podkreśliła, że prawa kobiety są sprowadzone do prawa do aborcji. Trybunał Konstytucyjny w roku 1997 roku oraz w 2020 roku (...) wyraził stanowisko w tej sprawie - przypomniała Szczurek-Żelazko.

Dodała, że nie istnieje taka kategoria, jak prawo do aborcji rozumiane jako wolność czy prawo człowieka. Aborcja - pojęcie w debacie publicznej - nie ma oparcia bezpośrednio w konstytucji, czy w międzynarodowych traktatach - zaznaczyła.

Trzy wnioski PiS

Wskazała, że na gruncie polskiego prawa, w obecnej sytuacji bez zmiany Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej nie ma przestrzeni do wprowadzania nowych rozwiązań na poziomie ustawowym. Klub PiS składa trzy wnioski o odrzucenie projektów ustaw z druków nr 176 nr 177 oraz z druku nr 224 - zapowiedziała posłanka.

"Drwina z demokracji"

Występująca przed nią posłanka PiS Katarzyna Sójka podkreśliła, że celem wspólnym wszystkich czterech projektów jest rozszerzenie możliwości w świetle prawa aborcji dzieci nienarodzonych. Jej zdaniem należy zapytać, dlaczego te projekty są składane po wyborach. To przełożenie terminów, w których rozmawiano o aborcji, to tak naprawdę kolejna drwina z demokracji w wydaniu waszej koalicji. Odłożyliście temat aborcji, aby wyborcy nie wiedzieli tak naprawdę, kto z posłów i posłanek jest za życiem, a kto jest za aborcją. Dziś jest po wyborach. To takie były wybory w ciemno. To taka kinder niespodzianka w waszym wydaniu - mówiła Sójka.

Państwo musi zrobić wszystko, żeby aborcja była bezpieczna, dostępna, legalna i żeby odbywała się w odpowiednich warunkach. Musi zrobić także wszystko, żeby aborcja była darmowa - powiedziała w czwartek w Sejmie Katarzyna Kotula (Lewica).

Kotula o aborcji

Wnioskodawczyni projektu Lewicy Katarzyna Kotula zwróciła uwagę, że "sumienie" to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki. Wielu mężczyzn mówi, że w sprawie prawa kobiety do przerywania ciąży wypowie się zgodnie ze swoim sumieniem. Mam do was, drodzy koledzy, drodzy mężczyźni, ogromną prośbę: zamiast mówić o sobie, warto zacząć myśleć i mówić o kobiecie, której sprawa aborcji dotyczy. To ona jest podmiotem tej debaty, a nie politycy i nie ich sumienia- oświadczyła Kotula.

Zaznaczyła, że projekt Lewicy oparty jest "na trosce i empatii do kobiet, które po 30 latach obowiązywania zakazu aborcji muszą w końcu odzyskać odebrane im wiele lat temu prawo do podejmowania samodzielnych decyzji ws. macierzyństwa, swojego zdrowia i życia".

"Państwo umywa ręcę"

Jak mam dziś wytłumaczyć córce, jej koleżankom i wszystkim młodym kobietom, że jej zdrowie i życie zależy do widzimisię kilku panów w garniturach, którzy po prostu boją się panów w sutannach? - pytała posłanka Lewicy. Jak, będąc polityczką, wytłumaczyć tym młodym kobietom w Polsce, że państwo zamiast otoczyć je opieką i dać im wsparcie umywa ręce, udaje, że nie widzi i nie słyszy? - dodała.

Podkreśliła, że "wniesiony przez Lewicę projekt daje kobietom prawo do aborcji - prawo, nie obowiązek". I to kobieta, sama w swoim sumieniu musi mieć możliwość zdecydowania czy z tego prawa skorzystać, czy też nie - powiedziała Kotula. Zaznaczyła, że "każda z kobieta jest na tyle mądra, żeby móc tę decyzję podjąć samodzielnie, bez pytania o zgodę cudzego sumienia, a prawo musi to umożliwić".

Państwo musi zrobić wszystko, żeby aborcja była bezpieczna, dostępna, legalna i żeby odbywała się w odpowiednich warunkach. Musi zrobić także wszystko, żeby aborcja była darmowa - oświadczyła Kotula. Zauważyła, że aborcja w ostatnich latach to zasługa grup nieformalnych i aktywistek w Polsce. Dodała, że daje się je wykonywać dzięki darowiznom z Belgii, Francji, Holandii i od prywatnych darczyńców.

"Zakaz aborcji w Polsce nie działa"

Katarzyna Ueberhan (Lewica) zwróciła uwagę, że w Polsce "jedna na trzy kobiety dokonała aborcji". Większość z tych aborcji była wykonana tabletkami - powiedziała posłanka. Zakaz aborcji w Polsce nie działa, a takie osoby jak ja - są tego dowodem - podkreśliła.

Należy przywrócić możliwość przerywania ciąży ze względu na wadę płodu, koniec ze zmuszaniem kobiet do heroizmu - powiedziała Agnieszka Buczyńska (Polska 2050) podczas debaty nad projektami ustaw ws. aborcji. Urszula Pasławska (PSL) przekonywała, że projekt Trzeciej Drogi, jako jedyny, ma szansę na podpis prezydenta.

Projekt Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) zakłada możliwość przerywania ciąży tylko w trzech sytuacjach - gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Przedstawicielka wnioskodawców Agnieszka Buczyńska (Polska 2050) zaznaczyła, że "bezapelacyjnie należy przywrócić możliwość przerywania ciąży ze względu na wadę płodu".

Odniosła się też do proponowanego przez Trzecią Drogę referendum. Tego chcą Polki i Polacy, ponad 66 proc., a jest to rozwiązanie skuteczne, to jest rozwiązanie, do którego musi zastosować się prezydent - przekonywała. Dodała, że rozwiązanie "zagwarantuje także pokój, bo to decyzja obywatelek i obywateli ma najgłębszy sens".

Nie chcemy, aby ten temat nas dzielił, ale by był przyczynkiem do szerszej dyskusji opartej na wzajemnej trosce i empatii - podkreśliła posłanka. Dlatego też, jako klub Polska 2050, uważając naszą propozycję jako najskuteczniejszą, ale w duchu wartości wzajemnej troski o nasze obywatelki i obywateli, jutro w Sejmie zagłosujemy za każdym z zaproponowanych projektów - zapewniła.

Następnie na mównicę weszła reprezentująca PSL Urszula Pasławska, która zaznaczyła, że projekt Trzeciej Drogi "skutecznie rozwiąże problem terminacji ciąży, ponieważ jako jedyny ma szansę na poparcie zarówno prawej strony i podpis prezydenta". Dodała, że "projekt ustawy przywraca rozwiązanie do (...) tzw. ustawień fabrycznych".

"Życie to nie jest Instagram"

Zdaniem Pasławskiej, w ciągu ostatnich tygodni język dyskusji na temat aborcji był niedopuszczalny. Dodała, że "ma żal do koleżanek z Lewicy, że prawa kobiet zostały spłaszczone do kwestii tylko i wyłącznie aborcji". Argumentowała, że "życie to nie jest Instagram" i "kobieta, która zajmuje się dziećmi, pracą zawodową, a często też schorowanymi rodzicami (...), na piramidzie potrzeb aborcja nie jest tą najważniejszą potrzebą".

W jej opinii problemy, które "dzisiaj wymagają dyskusji", to m.in. ochrona zdrowia, dostęp do żłobków i luka płacowa oraz że "liczy na dobre propozycje ze strony rządu".

Zaznaczyła, że w sprawie aborcji, należy głos oddać Polakom. Skoro 460 posłów powinno zagłosować w tej sprawie, to czy 30 mln Polaków nie jest więcej niż 460 posłów? - pytała Pasławska.

Podkreśliła, że traktuje ustawę jako "pierwszy element w dojściu do liberalizacji prawa aborcyjnego". Chociaż pewnie chciałabym, żeby ta ustawa wychodziła zdecydowanie dalej, to czasami marzenia trzeba szyć na miarę - dodała.

Dziemianowicz-Bąk: Słowa krzywdzące i niesprawiedliwe

W imieniu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w imieniu Lewicy, i w imieniu kobiet z Lewicy deklaruję, że będziemy zawsze stały po stronie kobiet, niezależnie od tego, co podpowiadają nam nasze konserwatywne koleżanki lub ich konserwatywni koledzy - mówiła w Sejmie szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Odnosząc się do wystąpień posłów w sprawie tych projektów, szefowa MRPiPS oceniła, że w czwartek z mównicy sejmowej padły słowa krzywdzące i niesprawiedliwe. Ufam, że wynikające z błędu, z braku wiedzy, a nie ze złych intencji, ale spieszę wyjaśnić, co Lewica, która stoi na czele Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, robi dla kobiet - powiedziała Dziemianowicz-Bąk.

Szefowa MRPiPS wymieniła w tym kontekście podwyżki m.in. dla pracowników socjalnych pomocy społecznej i systemu pieczy zastępczej; tzw. rentę wdowią oraz tzw. babciowe, czyli wsparcie dla kobiet w powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim.

Pracujemy nad wydłużeniem urlopów macierzyńskich dla mam wcześniaków, bo okoliczności, los, niesprawiedliwość, choroba ich dziecka ograbia je z szansy na nawiązanie więzi - mówiła Dziemianowicz-Bąk.

Dodała, że żadne z tych zadań nie stoi w sprzeczności ze stawaniem po stronie kobiet, jeśli chodzi o ich prawa reprodukcyjne. My na Lewicy upominamy się także o kobiety na rynku pracy, o kobiety pracujące np. w handlu. Nie chcemy zafundować im pracujących niedziel. Nie chcemy ich przywiązać do kas w supermarkecie - zaznaczyła.

My na Lewicy jesteśmy za rozdziałem Kościoła od państwa, ale doskonale znamy powiedzenie, że w piekle są specjalne miejsca dla kobiet, które nie wspierają innych kobiet. I w imieniu ministerstwa, w imieniu Lewicy i w imieniu kobiet z tej lewicy deklaruję, że będziemy zawsze stały po stronie kobiet, niezależnie od tego, co nasze konserwatywne koleżanki lub ich konserwatywni koledzy nam podpowiadają - podkreśliła.

Chciałabym, żebyśmy znowu zaczęli mówić o kobietach. Starsi panowie w garniturach nie będą mówić kobietom, co mają robić ze sobą. To się musi skończyć natychmiast. Kobiety mają prawo do wyboru. Przewrotne, diabelskie prawo - mówiła Żukowska.

Artykuł 152, czyli kara za pomoc w aborcji jest przyczyną ludzkich dramatów. Prawo polskie stoi w sprzeczności z ludzką przyzwoitością - powiedziała posłanka klubu Lewicy Dorota Olko. - Wykreślenie z kodeksu karnego zapisów o karze więzienia za pomoc w aborcji to jest pierwszy, niezbędny krok do bezpieczeństwa kobiet w ciąży w naszym kraju - dodała.

Prawo do decydowania o sobie, o swoim ciele, jest fundamentalne. Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie przywraca kobietom wolność wyboru, godność i podmiotowość - mówiła Monika Wielichowska z KO, prezentując projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, złożony przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.

Zdaniem wicemarszałkini kobiety w Polsce nadal uwięzione są "w strachu, przymusie i zakazach", skazane na podziemie aborcyjne i pomoc organizacji pozarządowych. - Politycy zabrali kobietom wolność - powiedziała. Podkreśliła, że świadome rodzicielstwo polega na swobodnym decydowaniu o posiadaniu dzieci i ich liczbie, a także możliwości stosowania środków zapobiegania i przerywania ciąży.

Według Wielichowskiej twierdzenie, że zakaz aborcji rozwiązuje problem niechcianych ciąż, jest hipokryzją. - Aborcja była, jest i będzie; podziemie aborcyjne było, jest i będzie - oceniła. Podkreśliła, że "prawo do decydowania o sobie, o swoim ciele jest fundamentalne". - Ograniczanie tego prawa jest wyrazem braku poszanowania dla godności i autonomii każdego człowieka. Nikt nikomu nie może narzucać swoich poglądów - podkreśliła. Jej zdaniem obowiązujące prawo zmusza kobiety do heroizmu.

Podkreśliła, że projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie przywraca kobietom wolność wyboru, godność i podmiotowość.

Projekty ustaw

Propozycja Lewicy to projekt ustawy "o bezpiecznym przerywaniu ciąży". Dotyczy zagwarantowania prawa do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerywania ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania, a w określonych przypadkach także po upływie tego terminu. Projekt ustawy wprowadza także dodatkowe regulacje w zakresie klauzuli sumienia i dekryminalizacji przerywania ciąży za zgodą osoby w ciąży oraz udzielania osobie w ciąży pomocy w jej przerwaniu.

Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął także projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, złożony przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania. W projekcie zapisano ponadto, że w określonych przypadkach przerwanie ciąży po upływie 12. tygodnia jest możliwe.

Z kolei pod koniec lutego Trzecia Droga, czyli PSL i Polska 2050 złożyły w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dotyczących aborcji. Przerywanie ciąży możliwe jest tylko w trzech sytuacjach - gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Przepisy aborcyjne

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.