Portal Onet napisał w poniedziałek, że za czasów PiS władze zawarły z twórcą marki odzieżowej "Red is Bad" Pawłem Szopą swoisty sojusz, służący wyprowadzaniu publicznych pieniędzy na nieopisaną dotąd skalę, a dla ekipy (b. premiera Mateusza) Morawieckiego przedsiębiorca stał się dostawcą wszystkiego — od sprzętu ochronnego w pandemii po agregaty prądotwórcze podczas wojny. Według portalu, tylko w ciągu trzech lat na konta Szopy trafiły przelewy na kwotę pół miliarda zł, zamówienia z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych dostawał bez przetargu; od połowy ubiegłego roku sprawę badała rzeszowska delegatura CBA, a biura RARS i spółek przedsiębiorcy zostały przeszukane w grudniu.
Sprawa jest w trakcie wyjaśniania
Ta sprawa jest w trakcie wyjaśniania. Generalnie Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych ma przejść z nadzoru Kancelarii Premiera do MSWiA. To zależy od decyzji prezydenta i zmiany ustawy, która przenosi różne kompetencje - powiedział na konferencji prasowej Siemoniak.
Ocenił, że sprawa jest niewątpliwie bulwersująca, wpisuje się w całą serię takich spraw, dotowania swoich, jak Fundusz Sprawiedliwości, "willa plus", działania wicepremiera Piotra Glińskiego.
Generalnie mieliśmy do czynienia z wielkim mechanizmem kierowania pieniędzy do swoich. Na pewno ta sprawa będzie przedmiotem wyjaśnień, ewentualnie śledztw. Będziemy o tym absolutnie informowali - podkreślił.
Dopytywany, czy służby podjęły już jakieś działania w sprawie, Siemoniak odparł, że "jest za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek czynnościach". - Mówiłem o tym, że uważamy, że to jest fragment większej całości. Kwestia Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i jej rozmaitych działań w obszarze pandemii i obszarze pomocy dla Ukrainy z pewnością wymaga starannego prześwietlenia. Na pewno służby specjalne, prokuratura, będą się tym zajmowały - dodał.
Czarzasty: Panie prezydencie, skóra pana nie świerzbi
Wiemy już, że przez tę firmę (Red is Bad) przeszło przynajmniej pół miliarda złotych, że przez tę firmę przeszły państwowe pieniądze, że właściciele tej firmy w sposób niesłychany wzbogacili się. Panie prezydencie, ta koszulka, którą pan nosił i nosi, ma pan w swojej szafie, nie doskwiera panu? Skóra pana nie świerzbi, jak pan nosi koszulkę wyprodukowaną przez firmę, która m.in. dorobiła się na wojnie, na śmierci ludzi? – mówił wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) podczas konferencji prasowej w Katowicach.
Według niego, afera wokół „Red is Bad” oraz RARS przypomina tę związaną z Funduszem Sprawiedliwości. Wicemarszałek podkreślił, że politycy PiS mieli „gęby pełne frazesów o demokracji, niezależności, uczciwości, a w środku złodziejstwo, przekręty i dawanie pieniędzy swoim”.
Współprzewodniczący Nowej Lewicy przypomniał, że jedną z obietnic rządu, który jego formacja współtworzy z Koalicją Obywatelską oraz Trzecią Drogą, było i jest nadal rozliczenie „złodziejstw i świństw” z czasów PiS. Jak dodał, bez tego nie da się budować demokratycznego kraju, a główną rolę w tym procesie odgrywa wymiar sprawiedliwości.
"Kradzież zgodna z procedurami"
Premier Donald Tusk sprawę „Red is Bad” oraz RARS skomentował na platformie X. - Na agregatach dla Ukrainy też musieli zarobić! Zadaniem Prokuratora Generalnego będzie sprawdzenie wszystkich przypadków "kradzieży zgodnej z procedurami". Ten rosyjski patent stosowany przez PiS na wielką skalę nie będzie w Polsce patentem na bezkarność - podkreślił szef rządu.
Były prezes RARS Michał Kuczmierowski wydał oświadczenie, w którym wskazał, że wszystkie zakupy były prowadzone zgodnie z prawem zamówień publicznych i obowiązującymi procedurami, a ceny – wbrew temu, co napisał Onet – miały charakter rynkowy. Stwierdził, że agencja za jego czasów była profesjonalną instytucją, która sprawnie działała w sytuacjach kryzysowych.