W czwartek odbyła się konferencja ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza w związku z doniesieniami Onetu nt. żołnierzy, którym po strzałach ostrzegawczych w stronę ludzi forsujących granicę polsko-białoruską postawiono zarzuty. Według portalu, gdy migranci przekroczyli granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię, niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot.

Reklama

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że wszyscy żołnierze mają niezwykle odpowiedzialną misję, która narażona jest na presję i dużo emocji. W imieniu całego MON powiedział, że są zawsze z żołnierzami i funkcjonariuszami. Jesteśmy z tymi wszystkimi, którzy pełnią tam misję, którzy podejmują ryzyko, podejmują określone działania - powiedział. Zaznaczył, że jest to ryzyko i działanie ogromnie obciążające. Dodał, że działania podejmowane przez Straż Graniczną, Wojsko Polskie, Policję są działaniami w zakresie i na podstawie prawa. Zaznaczył, że wszyscy żołnierze - służący nie tylko na granicy, ale wszędzie - zobowiązani są do przestrzegania zasad prawa. Ja staję zawsze za tymi, którzy strzegą państwa Polskiego - powiedział. Dodał, że to jest sprawa o fundamentalnym znaczeniu.

Odnosząc się do incydentu na granicy, poinformował, że do zdarzenia doszło na przełomie marca i kwietnia, o którym został wówczas poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Poinformował, że dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału filmowego do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu jej do pionu wojskowego prokuratury. Zaznaczył, że sprawa początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, a następnie dwóch.

Reklama

Oświadczenie Prokuratury

Kosiniak-Kamysz przekazał, że w maju żołnierze użyli broni w systemie alarmowym ok. 700 razy. Dodał, że analizujący później te informacje dowódcy, gdy mają wątpliwości, są zobowiązani do podjęcia określonych działań. Głęboko wierzę w naszych żołnierzy. Tej wiary nigdy nie utracę - podkreślił szef MON. Zaznaczył, że nie doszło do aresztowania żołnierzy, a ze strony Prokuratury nie było wniosku o areszt. Zapowiedział, że prokuratura jeszcze dziś wyda oświadczenie, w którym wszystko będzie wyjaśnione.

Jakiej udzielono pomocy?

Odnosząc się do udzielonej pomocy, powiedział, że udzielili jej po samym zdarzeniu. Zaznaczył, że od razu po tym zdarzeniu dowódca 1. Warszawskiej Brygady Pancernej gen. Artur Kozłowski udał się na miejsce, do swoich żołnierzy wraz z prawnikiem i psychologiem. Dodał, że żołnierze, którzy są zawieszeni (nie aresztowani) informowani są przez cały czas o możliwej pomocy i o dostępności prawnika.

Zaznaczył, że gen. Kozłowski wydał rozkazy dotyczące sposobu użycia broni. "Bo żołnierze na granicy mogą używać broni. Te przepisy są jasno określone, choć moim zdaniem one wymagają zmiany i nad tym pracujemy - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Sprawę wyjaśni komisja

Wspomniał, że samo zatrzymanie żołnierzy bulwersuje zarówno jego jak i całą opinię publiczną. Dodał, że była to decyzja Żandarmerii Wojskowej. Podkreślił, że ani on, ani Prokurator Generalny czy inni ministrowie nie byli o tym informowani. W jego ocenie, ta decyzja była nadgorliwa. Poinformował, że wyjaśni to komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej. Jeżeli ktokolwiek przekroczył uprawnienia, jeżeli ktokolwiek wykroczył poza uprawnienia, zostanie ukarany, zostaną wyciągnięte konsekwencje - zaznaczył szef MON. Dodał, że oczekuje natychmiastowych działań ze strony Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej, żeby podjął natychmiastowe działania oraz, że już z nim dziś rozmawiał.

Oczekujemy od Prokuratury natychmiastowych działań. Postępowanie toczy się już kilka tygodni i chcielibyśmy poznać jego efekty. Ja wierzę w Polskich żołnierzy. Ja wierzę w ich jak najlepsze działania - powiedział szef MON. Zaznaczył jednak, że ta sprawa musi zostać zakończona oraz wszystko musi zostać transparentnie przedstawione.

Zapytany o to, kiedy dowiedział się o zarzutach za przekroczenie uprawnień oraz na czym to przekroczenie uprawnień miało polegać, powiedział, że Prokuratura poda szczegóły śledztwa, a sam dowiedział się o zdarzeniu zaraz po incydencie na granicy. Nie było wniosku o areszt tymczasowy i nie było na żadnym etapie zażalenia na to postępowanie z żadnej ze stron - powiedział. Podkreślił, że jest zawsze po stronie żołnierzy.

Szef MON o sposobie zatrzymania

Dopytywany, dlaczego przez dwa miesiące informacja o incydencie była ukrywana przed opinią publiczną, powiedział, że jeżeli chodzi o samo zdarzenie - nic nie było ukrywane. Odnosząc się do samego sposobu zatrzymania, powiedział, że jest on dla niego samego bulwersujący. Dodał, że do momentu publikacji art. Onetu, nie miał informacji o sposobie ich zatrzymania. Kosiniak-Kamysz przekazał, że sam zadał w czwartek pytanie Komendantowi Głównemu Żandarmerii wojskowej pytanie dotyczące sposobu zatrzymania żołnierzy. Nie ma w żadnych przepisach obowiązku informowania ministra obrony narodowej o sposobie prowadzonych działań - powiedział szef MON. Dodał, że te sposoby wynikają z doświadczeń Żandarmerii Wojskowej. Może to jest przyczyna do zmiany tych przepisów, które funkcjonują od wielu, wielu lat, bo uważam, że nie ma konieczności aż w taki sposób ofensywny - szczególnie wobec tych, którzy bronią Polskiej granicy - takich zachowań - powiedział. Dodał, że nakazał wyjaśnienie tej sprawy.

Sytuacja rannego żołnierza

Szef MON zapytany o stan żołnierza, który w ubiegłym tygodniu na odcinku granicy polsko-białoruskiej w okolicach Dubicz Cerkiewnych został pchnięty nożem przez cudzoziemca, poinformował, że jego stan jest dalej ciężki, ale stabilny. Do ataku na żołnierza doszło wczesnym rankiem 28 maja na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych (Podlaskie).

Prokurator Janeczek miał świadomość tych działań

Zapytany o słowa zastępcy prokuratora generalnego ds. wojskowych prok. Tomasza Janeczka, który odnosząc się do incydentu z udziałem żołnierzy, oświadczył, że nie był "w żaden sposób poinformowany zarówno o zajściach na granicy, jak i o późniejszych krokach procesowych podjętych przez prokuratora", powiedział, że prokurator Janeczek miał świadomość tych działań, bo wydawał decyzje w tej sprawie. Dodał, że Prokuratura będzie o tym informować. Zaznaczył, że prok. Janeczek obejmuje swoją funkcję od 2019 r. oraz, że to nie są nowe nominacje.

Interwencja poselska Jacka Ozdoby

Poseł Jacek Ozdoba(Suwerenna Polska, klub PiS) w ramach interwencji poselskiej zapytał jak szefowi MON nie jest wstyd nie bronić polskiego munduru w sytuacji, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna hybrydowa, a nasi żołnierze są narażani na utratę życia, bądź zdrowia. Powiedział także, z informacji opublikowanych przez prok. Janeczka, wynika, że nie miał on wiedzy dotyczącej zdarzenia.

Szef MON na wstępie zaznaczył, że dopuszcza do głosu wszystkich. Nawet tych, którzy mówią czasem nieprawdę - powiedział. Dodał, że w momencie, gdy używa się mocnego słowa wstyd, należy zastanowić się także nad postępowaniem poprzedniego rządu. Zaznaczył, że poprzednicy nie zbudowali zapory, która jest nie do przejścia, że nie zmienili przepisów w zakresie użycia broni oraz nie realizowali pomocy prawnej dla żołnierzy, wobec których prowadzone jest postępowanie dochodzenie. Zapytał posła dlaczego nie przeprowadzili tych zmian. Dlaczego nie macie teraz też honoru uderzyć się we własne piersi. Ja zapraszam do współpracy w tej kwestii. Bo bezpieczeństwo państwa Polskiego nie powinno mieć barw partyjnych - podkreślił. Dodał, że sam głosował za umocnieniami na granicy, gdy był w opozycji i nie krytykował takiego działania. Zaznaczył, że zajmują się uszczelnianiem granicy. Nie będziemy zważać na na ten chaos, zamęt i na fałszywą propagandę, którą siejecie - podsumował Kosiniak-Kamysz.

Premier Donald Tusk o incydencie

Wcześniej, premier Donald Tusk poinformował, że odebrał meldunek szefa MON i oczekuje szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych. "Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych" -napisał premier Donald Tusk w czwartek na platformie X.