Do incydentu na terenie Sejmu doszło o godzinie 3 lub 4 w nocy. Ktoś znajdował się na dachu, na którym nie powinien się znajdować- poinformował marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Sprawca zamieszania szybko sam się ujawnił. To Dariusz Matecki, poseł Suwerennej Polski. "Dziennikarze do mnie wydzwaniają. Tak, byłem na dachu hotelu sejmowego zrobić sobie zdjęcie. Zdjęcie zrobiłem, wróciłem do pokoju. Pozdrawiam serdecznie" - napisał w mediach społecznościowych Dariusz Matecki.
Matecki żartował na temat całej sprawy. Z góry lepiej widać stan łamania praworządności w Polsce– stwierdził. Dopytywany, po co wchodził na dach, odpowiedział: – Żeby zrobić sobie piękne zdjęcie.
Matecki był trzeźwy? "Oczywiście"
Na pytanie, czy był trzeźwy podejmując próbę wspinaczki, odpowiadał - "oczywiście". Dziennikarze dopytywali, czy może to potwierdzić ktokolwiek, choćby Straż Marszałkowska. Matecki odpowiedział, że żadnych strażników nie widział, co akurat jest prawdopodobne, bo mało który odpowiedzialny człowiek wspina się o poranku na dach. Zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju - tłumaczył zdumionym przedstawicielom mediów Matecki.
Dziennikarze Onetu zapytali Karola Karskiego, rzecznika partyjnej dyscypliny PiS, czy wobec Mateckiego partia wyciągnie konsekwencje. Poseł Matecki jest członkiem Suwerennej Polski, a nie PiS, więc nie mam wobec niego żadnej jurysdykcji - powiedział Karol Karski.
"W PE też posłowie po dachu chadzali"
Po drugie, można powiedzieć, że to jest skala problemów marszałka Hołowni, że zajmuje się chodzeniem po dachu. W Parlamencie Europejskim też posłowie po dachu chadzali i nikt nie robił z tego problemu. Budziło to, co najwyżej pewne wewnętrzne zaciekawienie, ale nikt z tego sensacji publicznej nie robił. Zresztą, ranga problemów szefa PE jest zupełnie inna - podkreśla.
Powiem więcej, pewien europoseł, Polak, wszedł na ten dach w Strasburgu, po czym się tam zatrzasnął i nie mógł wrócić. Nikt z tego afery nie robił - mówi Karski.
A wracając do posła Mateckiego. Cóż, rozumiałbym aferę, gdyby ten dach był spadzisty i można byłoby z niego spaść, ale przy Wiejskiej nic takiego nie ma miejsca. Na dach można się dostać, jest wejście, można, jak poseł Matecki, zejść. I tyle. Powtórzę, ta "afera dachowa" pokazuje rangę problemów, z jakimi zmaga się marszałek Sejmu, druga osoba w państwie - podsumował Karski.