Głosowanie w sprawie ustawy dekryminalizującej pomoc w aborcji, która ostatecznie nie została uchwalona, odbyło się 12 lipca. Nieobecnych było wówczas trzech posłów klubu KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki i Roman Giertych. Konsekwencje w związku z tym faktem zapowiedział premier Donald Tusk. "To nie było zwykłe głosowanie. Poseł Grabczuk w szpitalu - jest usprawiedliwiony. Posłowie Giertych i Sługocki zostaną zawieszeni w klubie poselskim i pozbawieni funkcji (wiceprzewodniczącego klubu i wiceministra)" - przekazał na portalu X.

Reklama

"Deklaracja premiera jest jasna"

Nie jestem członkiem rządu, ale myślę, że deklaracja pana premiera jest bardzo jasna - pan Waldemar Sługocki przestanie być wiceministrem - powiedział w rozmowie z PAP Marcin Kierwiński, dodając, że sprawa dymisji Sługockiego jest dla niego "zamknięta". Dopytywany o wyjaśnienia wiceministra, który wskazywał, że jego nieobecność w Sejmie spowodowana była podróżą służbową zaplanowaną z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, Kierwiński zwrócił uwagę, że należy wziąć pod uwagę "wewnętrzne klubowe uwarunkowania" związane m.in. z tym, jak powinno informować się o nieobecności podczas sejmowych głosowań oraz powodach takiej nieobecności.

Z informacji PAP wynika, że na razie z KPRM nie wypłynęło żadne pismo dotyczące dymisji wiceszefa MRiT. Sługocki wciąż figuruje również jako sekretarz stanu na stronie swojego resortu. Szef klubu KO Zbigniew Konwiński potwierdził jednak w rozmowie z mediami, że obaj posłowie - Giertych i Sługocki - od poniedziałku są zawieszeni na trzy miesiące w prawach członków klubu KO.

"Problem był w zupełnie innym miejscu"

Reklama

Za uchwaleniem złożonej przez Lewicę ustawy dotyczącej dekryminalizacji pomocy w aborcji głosowało 154 posłów KO, 30 posłów Polski 2050 oraz 26 posłów Lewicy. Z klubu PSL-TD "za" opowiedziała się tylko czwórka z 29 głosujących: Agnieszka Kłopotek, Jolanta Zięba-Gzik, Urszula Pasławska i Magdalena Sroka. W rozmowie z PAP Kierwiński podkreślił, że choć "ostrze krytyki" koncentruje się na trójce posłów KO, jego zdaniem problem był w zupełnie innym miejscu. Dwudziestu paru posłów innej partii koalicyjnej nie głosowało odpowiedzialnie - powiedział.

"Te tematy powrócą i powrócą skutecznie"

Na uwagę, że mowa o osobach, które w dużej mierze nie ukrywały swoich konserwatywnych poglądów, Kierwiński zwrócił uwagę na okoliczności głosowania. Przez nieludzkie prawo, które zafundował polskim kobietom PiS, kobiety umierają i cierpią. Rolą odpowiedzialnych polityków jest ten stan przerwać. To była na to szansa. Nie udało się, jestem wściekły, że się nie udało się (..) Ale te tematy powrócą i powrócą skutecznie - zapowiedział.

Obecnie art. 152 Kodeksu karnego stanowi, że "kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Przewiduje też taką samą karę za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub za nakłanianie jej do aborcji. Głównym celem projektu, który przepadł w głosowaniu, była dekryminalizacja pomocy w aborcji oraz przerywania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży.

Projekt na nowo trafi do Sejmu

Ponowne złożenie projektu nowelizacji Kodeksu karnego klub Lewicy zapowiedział od razu po głosowaniu 12 lipca. Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic przekazała PAP, że jego treść zależy od wyniku trwających jeszcze rozmów. W przyszłym tygodniu rozstrzygnie się, czy składamy jako Lewica dokładnie ten sam projekt, który złożyliśmy 13 listopada, czy zgłaszamy projekt po poprawkach, które zostały naniesione w komisji także na wniosek PSL-u - powiedziała.