Jak ustaliliśmy, decyzja o kształcie zarzutów dla Kamińskiego zapadła 25 sierpnia. Trzynaście dni po tym, jak szef CBA poinformował premiera o aferze hazardowej. Tego dnia w warszawskiej siedzibie Prokuratury Krajowej przy ul. Barskiej pojawił się prokurator Bogdan Olewiński. Według naszych rozmówców rzeszowski oskarżyciel wraz ze swoimi przełożonymi cyzelował treść zarzutów, które dzisiaj usłyszy szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Prowadzący śledztwo jest bardzo oszczędny w słowach. "Nie jestem upoważniony, by mówić o czynnościach, w jakich biorę udział" - powiedział nam tylko Olewiński.

Reklama

Jego wizytę potwierdziło nam jednak dwóch pracujących w Prokuraturze Krajowej oskarżycieli. Zgodzili się powtórzyć te informacje na wypadek procesu sądowego. Na stronie internetowej premiera ujawniono treść notatki ze spotkania Kamińskiego z Donaldem Tuskiem. Wynika z niej, że w połowie września szef CBA poinformował premiera, że na prokuratora Olewińskiego wywierano naciski z góry, by przedstawił Kamińskiemu zarzuty. Premier dopytywał się szefa CBA, co było powodem tych nacisków. Zdaniem Kamińskiego to odpowiedź polityków PO na aferę hazardową, którą rozpracowywało CBA.

Na notatkę odpowiedział prokurator Olewiński. Twierdził, że owszem rozmawiał na temat śledztwa z szefami Prokuratury Krajowej, ale dawno, latem 2008 roku.

Z szefem Prokuratury Krajowej Edwardem Zalewskim nie udało nam się wczoraj porozmawiać. A minister sprawiedliwości Andrzej Czuma pytany o naciski na Olewińskiego odpowiedział krótko: "A skąd wiadomo, że Olewiński był w ogóle w sierpniu w Prokuraturze Krajowej? Ja nie jestem tego pewien". Czego dotyczą zarzuty, które usłyszy dziś Kamiński?

Reklama

Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie od sierpnia 2007 roku sprawdzała, czy CBA mogło legalnie przygotować specjalną operację. Miała odkryć, kto w ówczesnym Ministerstwie Rolnictwa miał wziąć łapówkę za „załatwienie” przekwalifikowania gruntów rolnych.

Funkcjonariusze Biura podali się za przedsiębiorców, którzy chcą odrolnić grunty pod Mrągowem. W tym celu spreparowali dokumenty potwierdzające istnienie tych nieruchomości.

Pośrednictwo w załatwieniu sprawy ofiarowali biznesmeni Piotr Ryba i Andrzej K. Tropy prowadziły do Andrzeja Leppera, ówczesnego wicepremiera i szefa resortu rolnictwa. Ale tuż przed przekazaniem łapówki Piotr Ryba i Andrzej K. wycofali się z "interesu".

Reklama

Niedawno sąd na podstawie dowodów zebranych przez CBA skazał Rybę i Andrzeja K. Mimo to rzeszowska prokuratura uznała, że CBA w tej sprawie działało nielegalnie. Dlaczego?

Zdaniem prokuratorów Biuro nie mogło spreparować dokumentów wójta gminy Mrągowo.