W sobotę rano premier wierzył jeszcze, że minister sportu Mirosław Drzewiecki wytłumaczy się z afery hazardowej, a sprawa zakończy się na dymisji szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego. Tak by się pewnie stało, gdyby Drzewiecki lepiej wypadł na spotkaniu z dziennikarzami. "Konferencja pokazała, że nawet jego dymisja nie uratuje sprawy" - mówi polityk PO. I dodaje: "Wtedy zdecydowano o rekonstrukcji rządu".
Nowe otwarcie
W niedzielę Tusk spotyka się ze Schetyną i marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim. To ta trójka decyduje o tym, kto ma odejść, a kto zostanie. O spotkaniu wiedzą tylko najbliżsi współpracownicy Tuska. Według naszych rozmówców rozważane są różne scenariusze. Konkluzja - oczyszczaniem sytuacji ma zająć się klub PO, a Schetyna ma być jego szefem. "Grzesiek nie jest zadowolony, ale musiał się zgodzić" - mówi nam jego współpracownik.
Sytuacja nabiera tempa w poniedziałek. Od rana do kancelarii wzywani są politycy PO, którzy są brani pod uwagę w nowym rozdaniu. "To był szok, gdy dowiedziałem się, co się stanie" - relacjonuje jedna z tych osób. Rozmowy prowadzą Tusk i Schetyna. Każdy oddzielnie. Premier rozmawia z tymi, którzy mają z rządu odejść i potencjalnymi kandydatami na ich następców. Szef MSWiA koncentruje się na politykach, z którymi chce współpracować w klubie.
W kancelarii pojawiają się m.in. Jarosław Gowin, Janusz Palikot i Sebastian Karpiniuk. W sumie kilkanaście osób. Szef PO rozmawia także z Radosławem Sikorskim, proponując mu przejście do MON tak, by w MSZ zrobić miejsce dla Włodzimierza Cimoszewicza. Sikorski w zamian żąda teki wicepremiera, Tusk odmawia. Postanawia znów spotkać się ze Schetyną i jeszcze raz przedyskutować zakres zmian w swoim gabinecie.
... czytaj dalej
Spotykają się późnym wieczorem. Jak mówią współpracownicy obu polityków, dochodzi między nimi do poważnej kłótni o aferę hazardową. Schetyna opuszcza kancelarię wyraźnie wzburzony, nie ma pewności, czy premier dalej chce z nim współpracować.
We wtorek rano przed posiedzeniem rządu Schetyna i Tusk dochodzą do porozumienia. Po południu spotykają się ponownie i omawiają kształt rekonstrukcji. Schetyna ma być szefem klubu, decyzja o jego wyjściu z rządu ma być ogłoszona na wspólnej konferencji z Tuskiem.
Schetyna na bocznym torze
Tuż po tym spotkaniu premier udaje się na posiedzenie klubu PO. Schetyna w tym samym czasie jedzie do TVN. Przed wejściem do studia dowiaduje się, że "Fakty" podały informację o jego dymisji. "Był kompletnie rozbity. Jasne było, że przeciek puścił ktoś z otoczenia premiera, że ktoś chce tam dokonać na nas politycznego morderstwa" - mówi jeden ze współpracowników szefa MSWiA. Schetyna nie wie, co się dzieje. W rozmowie z Kamilem Durczokiem nie wypada najlepiej. Media z jego dymisji, która w założeniu miała być wzmocnieniem klubu, robią karę za udział w aferze hazardowej. Pojawiają się plotki na temat obciążających go materiałów CBA.
Po pierwszym szoku Schetyna zaczyna walczyć. "Rozmawiałem z nim wieczorem. Mówił, że jeszcze nie wszystko stracone" - opowiada nam jeden z polityków PO.
W środę rano dochodzi do porozumienia. Dymisja staje się faktem, ale tak jak było uzgodnione, Schetyna zostaje szefem klubu. Razem z nim do Sejmu wraca Sławomir Nowak, który początkowo miał zostać przy Tusku, przeciwnie niż Graś i Grupiński. "To była cena, jaką musieliśmy zapłacić za ten przeciek do <Faktów>. Ludzie Schetyny oskarżali o to Nowaka. Dlatego poleciał" - mówi nam jeden z polityków z otoczenia premiera.
O 14.30 premier spotyka się z dziennikarzami. Mówiąc o Grzegorzu Schetynie, podkreśla, że ma do niego pełne zaufanie, że wciąż jest jego najbliższym partnerem. Jednak wbrew wcześniejszym planom Schetyna mu nie towarzyszy. "To była decyzja premiera" - tłumaczy nam jeden ze współpracowników szefa rządu.